Życie w UK

Robert Biedroń: W Polsce zaszczuci

Z Robertem Biedroniem, politykiem SLD, działaczem na rzecz niedyskryminacji osób homoseksualnych, przewodniczącym Kampanii Przeciw Homofobii oraz autorem opublikowanego niedawno „Tęczowego elementarza” rozmawia Magda Qandil.

Robert Biedroń: W Polsce zaszczuci

Lech Wałęsa: Jestem Luzakiem (wywiad) >>

Donald Tusk: Poleciały mi łzy (wywiad) >>

Czy za rządów PiS miał miejsce duży odpływ osób homoseksualnych z Polski do Wielkiej Brytanii?


– Myślę, że tak. Wielu moich znajomych wyjechało tutaj, bo nie mogło już znieść tej ciągłej nagonki, atmosfery nienawiści i nietolerancji. Ja też myślałem o tym, żeby wyjechać. Geje i lesbijki czuli się w Polsce zaszczuci, gdy na przykład Prokuratura Krajowa prześwietlała nasze organizacje i badała, czy nie mamy powiązań z mafią narkotykową i środowiskiem pedofilskim.

Środowisko polskich gejów i lesbijek odetchnęło z ulgą po ostatniej zmianie rządu?


– Trochę odetchnęło. Przecież przez te dwa lata mieliśmy do czynienia z szaleństwem rozpętanym przez pomysłodawców IV RP. Staliśmy się kozłem ofiarnym ich ideologii. Musieli znaleźć sobie wroga, którego można oskarżać, straszyć nim i zrzucać na niego wszystkie porażki. Padło na osoby homoseksualne. Kaczyńscy – bardzo sprytnie zresztą – wzorem polityki George’a W. Bush’a zauważyli, że na stereotypach i uprzedzeniach w stosunku do gejów i lesbijek można zbijać kapitał polityczny. Kiedy Lech Kaczyński zakazał po raz pierwszy parady równości, nie robił tego oczywiście z pobudek prawnych czy osobistych, ale tylko dlatego, że chciał spolaryzować scenę polityczną i pokazać się jako szeryf Warszawy.

Czyli polski Rudy Giuliani, słynny burmistrz Nowego Jorku, znany ze swojej polityki żelaznej ręki?


– Taki Giuliani Warszawy, który nie dopuści do tego, żeby geje i lesbijki przeszli ulicami Warszawy, zatrzyma tę „promocję zboczeń”, to „ostentacyjne obnoszenie się ze swoją seksualnością”. Udało mu się to. Co więcej, w następnym roku powtórzył ten zakaz, a do tego dorzucił jeszcze gej-bombera, który niby miał podkładać bomby w całej Warszawie dlatego, że nie lubi Kaczyńskiego, bo zakazał parady równości. Do dziś gej bombera nie złapano.

Czy PO ma inny stosunek do środowisk gejowsko-lesbijskich?


– Wielu polityków PO pochodzi z tych samych ugrupowań co politycy PiS-u, więc ideologicznie nie różnią się wiele. PO jest partią liberalną gospodarczo i na tym kończy się ich liberalizm. Gdyby funkcjonowała ona w Wielkiej Brytanii, byłaby uważana za partię bardziej niż konserwatywną. PO reprezentuje homofobię w białych rękawiczkach z wyjątkami, na przykład, Stefana Niesiołowskiego, który nadal publicznie twierdzi, że jesteśmy zboczeńcami. Homofobia PO objawia się proponowaną nam niepisaną umową „róbcie w domu po kryjomu”, czyli będziemy dla was dobrzy tak długo, jak długo będziecie udawali, że jesteście heteroseksualni. Jeśli jednak będziecie chcieli być homoseksualni, będziecie się domagali równych praw, to pokażemy wam, gdzie jest wasze miejsce.

Czy mowa nienawiści nie była przypadkiem skierowana tylko do gejów. Dlaczego w myśleniu polskiego społeczeństwa, jak i władz, lesbijka jest w porządku, a gej jest zły?


– Lesbijka nie jest dla nich w porządku. Lesbijka dla nich w ogóle nie istnieje. Istnieje tylko i wyłącznie w fantazjach erotycznych mężczyzn, ale nie w przestrzeni politycznej. Nie jest żadnym zagrożeniem, bo jest kobietą. Kobietę „można” zgwałcić, poniżyć, zmusić, żeby rodziła nam dzieci, jednym słowem podporządkować. Ona w żaden sposób nie grozi naszej polityce, tym prawdziwie męskim sprawom. Nią się nie straszy. Straszy się gejami, bo geje zdradzili patriarchalny porządek rzeczy i nie są prawdziwymi mężczyznami, a kobieta nie miała czego zdradzić, bo niczego od niej nie oczekiwano.

Wracając do Pana oczekiwań co do polityki nowego rządu…


– Mam nadzieję, że po pierwsze – porzuci on język nienawiści, chociaż przykład Stefana Niesiołowskiego, który został wybrany na wicemarszałka Sejmu nie wróży dobrze. Po drugie – myślę, że Platforma przystąpi do dialogu społecznego, który został porzucony przez PiS. Kaczyńscy nie prowadził dialogu z żadnymi środowiskami, nie wspominając już o gejach oraz lesbijkach. Nikt nie musi się z nami zgadzać, chodzi o to, by stworzyć przestrzeń do dyskusji. Ubolewam nad tym, że moje obecne nadzieje w każdym demokratycznym społeczeństwie są oczywiste, a w Polsce musimy wracać do najbardziej podstawowych kwestii. A przecież tego typu postulaty były nie do wyobrażenia jeszcze kilka lat temu. Przed dojściem Kaczyńskich do władzy dialog polityczny był czymś naturalnym. Rozmawialiśmy z każdym rządem. Nie miały miejsca sytuacje, w których jakiś minister odmawiałby nam spotkania – za żadnego rządu, nawet najbardziej prawicowego. Pamiętam, że gdy w rządzie Krzysztofa Bieleckiego wiceminister zdrowia Kazimierz Kapera powiedział, że homoseksualizm jest zboczeniem, które należy leczyć, następnego dnia został zdymisjonowany przez premiera! Telefonicznie!

Czyli Pana zdaniem, w Polsce jest coraz gorzej pod względem tolerancji?


– Myślę, że Kaczyńscy obudzili złe demony w polskim społeczeństwie. To, co kiedyś było głupim żartem o „pedałkach” powtarzanym u cioci na imieninach, ma teraz w Polsce szeroką akceptację społeczną. Kilka lat temu było nie do pomyślenia, by politycy publicznie szerzyli nienawiść wobec osób homoseksualnych, nazywali nas„zboczeńcami”, zrównywali naszą orientację seksualną z pedofilią. Dziś taki właśnie język funkcjonuje w debacie publicznej! Kaczyńscy dali ku temu zielone światło. Może warto by pomyśleć o wprowadzeniu w Polsce, wzorem Wielkiej Brytanii, ustawy zakazującej mowy nienawiści w ogóle.

A Pana macierzysta partia?


– SLD jest jedyną szansą na to, że w Polsce coś się zmieni w sytuacji osób homoseksualnych. Muszę jednak przyznać, że moja własna partia często mnie zadziwia swoimi posunięciami, które nie mają wiele wspólnego z lewicą i socjaldemokracją. SLD jest w pewnych kwestiach konserwatywna światopoglądowo.

Może po prostu polskie społeczeństwo jest konserwatywne? Cała nasza scena polityczna jest przesunięta na prawo w stosunku do, na przykład, Wielkiej Brytanii.


– Nie uważam, żeby Polscy byli konserwatywni. Polacy są po prostu hipokrytami. Jesteśmy społeczeństwem niezwykle dulszczyźnianym – robimy co innego, a co innego deklarujemy. My tylko udajemy, że jesteśmy konserwatywni. W Polsce, na przykład, nie ma mniej aborcji niż w innych krajach, ale robi się to w ukryciu i nie mówi się o tym.

No właśnie, co to znaczy być gejem w Polsce, a co znaczy to w Wielkiej Brytanii?


– Tutaj jestem po prostu gejem, a w Polsce jestem heteroseksualny. W Polsce muszę udawać kogoś innego. W Polsce wymaga się od gejów i lesbijek, by się ukrywali, by podkreślali „swoją” heteroseksualność. Polskie społeczeństwo jest nie tylko heteronormatywne, ale i monoreligijne, monokulturowe, monoetniczne. Wydaje się nam, że cały świat jest taki jak my, że wszyscy są tacy sami. W Londynie przynajmniej mogę wziąć mojego partnera za rękę, w Warszawie – nie ma mowy. Po prostu się boję.
Magda Qandil
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Nosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj