Życie w UK
Relacja Polek, które ratowały ofiary wypadku samochodowego w Szkocji
Oto relacja dwóch Polek, Weroniki i Natalii, które bez zastanowienia rzuciły się na pomoc ofiarom wypadku drogowego w Szkocji. Czy uważają się za bohaterki? Jak z ich perspektywy wyglądały wydarzenia, które rozegrały się na drodze A915? Zapraszamy do lektury!
Przypomnijmy, 27 grudnia wieczorem na Standing Stane Road pomiędzy Kirkcaldy i Leven doszło do koszmarnego wypadku drogowego. Zderzyły się cztery pojazdy: Mercedes, Ford Ka, BMW oraz samochód dostawczy Ford Transit. Jeden z samochodów stanął w płomieniach. Świadkami tego wypadki były dwie kobiety z Polski oraz szkocki taksówkarz. Niewiele się zastanawiając wszyscy ruszyli na pomoc poszkodowanym. Dzielne Polki, Weronika i Natalia, pomogły uratować życie trzem ofiarom tego wypadku.
CZYTAJ TAKŻE: Dzielne Polki uratowały ofiary wypadku z płonącego samochodu na drodze w Szkocji
"Uważam, że w tej sytuacji każdy zrobiłby to samo" – komentowała dla portalu "The Courier", Natalia. "Nie czuję się bohaterką. To naturalne, że chcesz pomóc w takiej sytuacji. Uważam, że to po prostu leży w ludzkiej naturze. Dla nas było to oczywiste" – wtóruje jej Weronika.
Czy czują się bohaterkami? "Jestem po prostu dumna z Natalki i z siebie też. Gdyby wcześniej ktoś mnie zapytał, czy w takiej sytuacji zrobiłabym coś podobnego, to pewnie nie byłabym tego taka pewna" – taka odpowiedź pada ze strony Weronika. "Jestem bardzo dumna, że obie odnaleźliśmy się w tak trudnej sytuacji. Najważniejsze, że wszyscy ci ludzie są cali. Poharatani, ale żyją. Wiemy już, że będzie z nimi dobrze" – uzupełnia Natalia.
Przeczytaj też: Pasażerowie Ryanaira, którzy odmówią wejścia na pokład Boeinga 737 Max, nie dostaną zwrotu pieniędzy za bilet
Jak wyglądało ratowanie ludzkiego życia? Weronika zaznacza, że pasażerowie Forda krzyczeli o pomoc, ale nie byli w stanie uciec z powodu odniesionych obrażeń. "Mieli połamane nogi i żebra, nie mogli się poruszać. Dziewczyna siedząca obok kierowcy miała trudności z oddychaniem. Teraz wiemy, że miała wewnętrzne krwawienie. Większość facetów była w szoku. To było naprawdę trudne, ponieważ większość facetów była znacznie większa od nas" – dodaje.
"Nie było dużo czasu na myślenie. Po prostu pobiegliśmy i zaczęliśmy wyciągać ludzi i wyciągaliśmy ich jak najdalej od samochodu" – dodaje Natalia. Zwraca również uwagę na udział szkockiego taksówkarza w całej akcji. To właśnie on wezwał pogotowie i pomagał w całej akcji.