Życie w UK
Referendum o Brexit coraz bliżej – zwolennicy i przeciwnicy UE formują szeregi
David Cameron obiecał, że referendum o wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbędzie się do końca 2017 roku, jednak w obliczu pojawiających się coraz częściej spekulacji dotyczących przyśpieszenia tego terminu, zarówno organizacje prounijne, jak i eurosceptyczne jednoczą w ramach dwóch przeciwstawnych obozów.
Po stronie zwolenników pozostania w UE stoją British Influence, Business for new Europe oraz European Movement – trzy organizacje, które we wrześniu rozpoczną oficjalną kampanię „na tak” dla pozostania w unijnych strukturach pod wspólną nazwą „Yes to Europe”. Przedstawiciele organizacji wierzą, że łącząc siły pod jednym szyldem już teraz zyskają przewagę nad eurosceptykami w walce o poparcie brytyjskiej opinii publicznej.
Business for Britain, organizacja postrzegana jako zalążek kampanii przeciwko pozostaniu w UE, nie zamierza rozpoczynać kampanii zanim David Cameron nie ogłosi efektów negocjacji, jakie UK toczy z Unią w sprawie zasad jej przynależności do struktur.
„Yes” dla Unii jak „Yes Scotland”
Przewodniczący British Influence – Peter Wielding stwierdził, że kampanię prounijną będą wspierać organizacje różnego rodzaju – od tych, związanych ze światem biznesu, po instytucje zajmujące się ochroną środowiska, a także „tysiące zwolenników Unii Europejskiej”.
Specjaliści po obu stronach barykady analizują przebieg niedawnego referendum w Szkocji. Zwolennicy wspólnej Europy zapowiedzieli, że zamierzają przyjąć taktykę zastosowaną przez siły skupione w ramach obozu „Yes Scotland”, czyli uzyskać poparcie lokalnych społeczności i prowadzić kampanię, tak, jakby była inicjatywą oddolną.
Eurosceptycy boją się Farage’a
Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bardziej niż na sposobie prowadzenia, skupiają się na potencjalnych uczestnikach kampanii. Wielu konserwatywnych eurosceptyków ma obawy, czy jej „twarzą” powinien aby na pewno zostać Nigel Farage. Porażka UKIP w ostatnich wyborach sprawiła, że przeciwnicy UE woleliby, aby na czele kampanii stanął „przedstawiciel świata biznesu” lub, wręcz przeciwnie, autorytet pozostający poza wszelkimi układami – zarówno biznesowymi, jak i politycznymi. „UKIP zdobyło 13 procent poparcia. Aby wygrać referendum potrzebujemy jeszcze 38. Nigel Farage więcej osób odstraszy niż zachęci. Jego udział może być dla nas, zwolenników wyjścia z UE, bardzo niekorzystny” – stwierdził anonimowo jeden z członków Partii Konserwatywnej.