Życie w UK

Rasizm czy ksenofobia?

Adam Michnik powtarzał przy różnych okazjach, że polski antysemityzm ma charakter magiczny, bo „nie ma żydów, ale jest antysemityzm”. Nie ma nie tylko żydów, lecz również czarnych, żółtych, śniadych i czerwonych.

Rasizm czy ksenofobia?

Takich stwierdzeń nie można rzecz jasna traktować zbyt dosłownie, bo powszechnie wiadomo, że w Polsce żyją przedstawiciele różnych ras i narodów. Jest ich jednak tak mało, że o Polsce można śmiało powiedzieć, iż jest krajem jednolitym etnicznie. Mniejszości narodowe to niespełna jeden procent 38-milionowej rzeszy mieszkańców naszego kraju.

Obelgi i banany

„Polscy rasiści każdy to powie, nikt tu nie lubić czarny człowiek” – śpiewał Krzysztof Skiba. W ub. miesiącu w elbląskim parku miejscowi kibole pobili Afrykańczyka. Wyzywali go przy tym od „małp” i „czarnuchów”. Ofiarą kiboli okazał się znany, szanowany przez pacjentów, miejscowy lekarz. Kilkanaście dni później w Warce napadnięto młodego chasyda z USA, który postanowił zwiedzić warecki kirkut. Choć przezornie schował pejsy pod czapkę, to napastnicy – młodzież szkolna, rozpoznali go po garbatym nosie. Znany dziennikarz – Brian Scott, czarnoskóry obywatel naszego kraju, wielokrotnie spotykał się nie tylko z obraźliwymi komentarzami na temat koloru swojej skóry, lecz również bywał ofiarą przemocy fizycznej właśnie z tego powodu. Na polskich stadionach rasistowskie zachowania to norma. Kiedy na boisku pojawia się piłkarz o ciemnym lub czarnym kolorze skóry, z trybun lecą nie tylko obelgi, ale także banany. Na nadwiślański rasizm skarżą się również afrykańscy studenci, których dotykają wyzwiska i zaczepki, nie tylko słowne.

– Nie bardzo rozumiemy czego od nas chcą, nikomu nie wchodzimy w drogę. Daliśmy już sobie spokój z bywaniem w dyskotekach, a mimo to spotykamy się z drwinami, a nierzadko z próbami pobicia – skarży się Albert Assita, Nigeryjczyk z Holandii studiujący w jednej z krakowskich uczelni. Wraz z nim uczy się jeszcze w Polsce trzech jego kolegów – czarnoskórych obywateli Szwecji. Przyjechali do Polski, bo skusiły ich tańsze niż na Zachodzie studia.

– Jak przyjechaliśmy do Polski, to byłem przekonany, że ludzi o takim kolorze skóry jak nasz jest w tym kraju więcej, ale już na warszawskim lotnisku zobaczyłem prawie samych białych. A w Krakowie to dopiero na uczelni spotkałem kilku czarnych, ale też za wielu ich tam nie było.
Koledzy studenci byli znośni, a wykładowcy mili i kulturalni, na ulicy jednak Albert i jego pobratymcy często słyszeli okrzyki: „Kunta Kinte”, „bambus”, „Bambo”, „małpa”, „asfalt”, „makumba” albo „banana”.
Tych przezwisk było o wiele więcej, ale Albert nie pamięta wszystkich. Nie rozumie też, dlaczego Polacy nazywają go małpą, skoro nigdy nie mieszkał na drzewie, zna biegle cztery języki europejskie, w tym polski, a jego rodzinne Lagos wygląda bardziej europejsko niż Warszawa czy Kraków, pomijając już to, że jest kilkakrotnie większe.

Arab, czyli Cygan

Khalid, choć ma arabskie imię i nazwisko, tak naprawdę jest Kurdem urodzonym w Syrii. Skończył studia medyczne w Polsce.
– Miałem i mam do dzisiaj sporo przyjaciół w Polsce, ale wielu kolegów ze studiów patrzyło na mnie z wyższością. Uważali, że Arabowie, bo za niego mnie nie uważali, pasą kozy i uganiają się na wielbłądach po pustyni. Nie zdawali sobie sprawy z tego jak potężny zastrzyk otrzymała kultura europejska od Arabów. Począwszy od medycyny, poprzez matematykę do architektury. Ale ja to trochę rozumiem. Polacy przez tyle lat byli izolowani i każdy przybysz z zewnątrz różniący się kolorem skóry, mentalnością, religią budził różne uczucia, niestety również złe. Ponadto zazdroszczono mi, bo pieniądze, które otrzymywałem od syryjskiego rządu jako stypendium, były – jak na polskie warunki – prawdziwą fortuną. Choć jestem Arabem, ludzie bardzo często biorą mnie za Cygana, bo mam śniadą karnację. I nie wiem co gorsze, bo kiedy np. wchodzę do sklepu zrobić zakupy, to sprzedawcy nie spuszczają ze mnie oka. Nie przychodzi im do głowy, że biali też kradną. Jedynie tam gdzie mieszkam, gdzie mnie znają, nikt mi nie patrzy na ręce. Z ostrymi przejawami rasizmu osobiście się w Polsce nie spotkałem, ale czytałem i słyszałem o wyczynach kiboli, chociażby w Łodzi – mówi Khalid.

Zostać rasistą

Ostatnimi czasy w ślady kiboli idą również piłkarze. Pod koniec kwietnia, podczas łódzkich derbów jeden z zawodników ŁKS, Arkadiusz Mysona, biegał po boisku w koszulce opatrzonej napisem „Śmierć żydzewskiej kurwie”.
Rasizm na stadionach piłkarskich to temat odrębny, chociażby dlatego, że zdecydowana większość Polaków to nie kibole. Zdarza się jednak i tak, że ludzie, którzy nie mieli wcześniej uprzedzeń rasowych, a nawet je potępiali, z czasem ich nabierają. Dzieje się to najczęściej wówczas, kiedy wyjadą na dłużej za granicę – do kraju, w którym żyją ludzie wielu ras i kultur.
– Kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce i zdarzyło mi się słyszeć jakieś rasistowskie odzywki, nawet rzucone żartem, reagowałam natychmiast i to ostro – mówi Martyna. – Kiedy przyjechałam do Anglii, w której jestem już dziewięć lat, mój stosunek diametralnie się zmienił. Pierwsze dwa lata czułam się wspaniale – ludzie z całego świata, bywałam na różnych imprezach etnicznych, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi z Jamajki, Brazylii, Indii, Afryki. Kiedy jednak zaczęłam z nimi pracować, stwierdziłam, że nie wyrobię. Nadal nie przeszkadzał mi kolor skóry, ale zaczęła przeszkadzać mentalność. Ta praca po łebkach, wieczne „maniana”, kombinacje. Kilka razy zostałam napadnięta przez czarnoskórych wyrostków. Wiele razy oszukano mnie w sklepach prowadzonych przez Hindusów czy Pakistańczyków, nieraz wciśnięto mi jakieś podróby – opowiada Martyna.
Po pewnym czasie Martynę zaczęło już drażnić wszystko – przesada w ubieraniu się u czarnych kobiet, mężczyzn, ich język. Miała świadomość, że postępuje głupio, że ludzie są albo dobrzy, albo źli, że kolor skóry, ubiór czy mentalność nie ma tu nic do rzeczy.
Wiem, że to okropne, próbuję z tym walczyć, ale te stereotypy narodowościowe, to wrzucanie wszystkich do jednego worka, wbiły mi się tak mocno w mózg, że nie mogę sobie z tym poradzić.
Podobnie było z Mateuszem, dopóki nie został kierowcą autobusu.
– Wcześniej było mi żal tych różnych kolorowych imigrantów. Wzruszałem się kiedyś losem niewolników, których przywieziono tu bez ich własnej woli, jednak po tym co czarni wyprawiają w autobusach i na ulicach, moje nastawienie jest teraz zupełnie inne. Często zdarza mi się jechać z duszą na ramieniu, szczególnie kiedy mam nocny kurs, że nie wspomnę o nocnym weekendowym.
Większość naszych rodaków to jednak nie rasiści, ich stosunek do cudzoziemców jest raczej wynikiem ksenofobii niż rasizmu. To co nas może w jakimś stopniu usprawiedliwiać to fakt, że przez kilkadziesiąt lat komunizmu nie mieliśmy zbytnio okazji uczyć się tolerancji, żyjąc w społeczeństwie monokulturowym i jednolitym etnicznie. Wypada żywić nadzieję, że z czasem „oswoimy” się z innymi i nikt już nie będzie mówił, że Polska to kraj ksenofobów czy rasistów.

Janusz Młynarski
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Rachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówRachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaZamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Zamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Tworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemTworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UCOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UC
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj