Praca i finanse

Raport z rynku nieruchomości

Po długim okresie nieprzerwanych wzrostów oraz obserwowanej w ciągu ostatnich
miesięcy stabilizacji cen, wrzesień jawi się jako miesiąc cenowych korekt. Jak wskazują
wyniki analizy cen mieszkań do sprzedaży, wystawionych w serwisie OFERTY.NET w zeszłym miesiącu, średnie stawki ofertowe w największych aglomeracjach poszły w dół.

 

 
Po długim okresie nieprzerwanych wzrostów oraz obserwowanej w ciągu ostatnich
miesięcy stabilizacji cen, wrzesień jawi się jako miesiąc cenowych korekt. Jak wskazują
wyniki analizy cen mieszkań do sprzedaży, wystawionych w serwisie OFERTY.NET w zeszłym miesiącu, średnie stawki ofertowe w największych aglomeracjach poszły w dół.
 
Do największych spadków doszło w Gdańsku i Poznaniu, w których mieszkania oferowane były za ceny o 4,5% niższe aniżeli w sierpniu. Także we Wrocławiu i w Łodzi średnie ceny, jakich oczekiwali zbywcy, były we wrześniu wyraźnie niższe od sierpniowych – odpowiednio o 3,8% i 3%.
Na stabilnym poziomie utrzymały się ceny ofertowe w Krakowie i w Warszawie. Pod Wawelem nastąpiła minimalna korekta w dół – o 1,3%; w Stolicy zaś średnia cena w ostatnim miesiącu praktycznie nie uległa zmianie (+0,1%).
Obserwowana korekta cen to efekt zastoju na rynku spowodowanego zbyt wysokimi cenami. Mieszkania po przejściowym okresie przystępności dla klientów średnio zarabiających ponownie stały się dobrem dostępnym dla osób o wyższych dochodach. Brak klientów gotowych zapłacić wygórowane sumy, jakich oczekują zbywcy, owocuje spadkiem cen. Dotyczy to przede wszystkim mieszkań o niższym standardzie, w starych blokach i o większych powierzchniach. Ich ceny wywoławcze często są nieadekwatne do rzeczywistej wartości, zwłaszcza w porównaniu z oferowanymi do sprzedaży podobnymi mieszkaniami, ale w zupełnie nowych, wybudowanych w ciągu ostatnich kilku lat budynkach.
POGARSZA SIĘ DOSTĘPNOŚĆ KREDYTOWA MIESZKAŃ
Co prawda – jak wynika z szacunków OPEN FINANCE – w ostatnim czasie banki aktualizują oprocentowanie kredytów hipotecznych tylko w górę, to jednak obserwowany spadek cen mieszkań w niektórych miastach oznacza de facto, że kredyt na kupno mieszkań może być mniejszy niż przed miesiącem, a zatem i raty kredytowe są niższe, a co za tym idzie także wymagana wysokość zarobków. Tak stało się w Poznaniu i Gdańsku, gdzie ceny mieszkań spadły najbardziej, a to sprawiło, że wymagany kredyt na ich zakup spadł na tyle, że pozwoliło to także na mniejsze miesięczne raty – mimo wzrostu oprocentowania kredytów złotowych. Natomiast w Warszawie i Krakowie, gdzie większego spadku cen udało się uniknąć, wzrosły raty kredytów złotowych potrzebnych do zakupu mieszkań.
W jeszcze lepszej sytuacji są ci inwestorzy, którzy na zakup mieszkania planują zaciągnięcie kredytu we frankach szwajcarskich. Przez ostatni miesiąc nastąpił 10-punktowy spadek rynkowych stóp procentowych, na których opiera się oprocentowanie kredytów we frankach. Co oznacza, że także oprocentowanie takich kredytów jest niższe. W zestawieniu z niższymi cenami mieszkań oznacza to, że raty kredytów z wyliczeń OPEN FINANCE są we wszystkich miastach poza Warszawą niższe niż przed miesiącem.
Jednak mimo niższych rat kredytowych we frankach i w niektórych przypadkach w złotych, dostępność mieszkań w większości miast spadła – prawie wszędzie trzeba mieć wyższą zdolność kredytową niż przed miesiącem. Wynika to ze wzrostu oprocentowania kredytów złotowych, który wymusza bardziej rygorystyczne podejście do oceny zdolności klientów zaciągających kredyty zarówno w złotych jak i we frankach (we frankach nawet bardziej ze względu na rygory tzw. rekomendacji „S”).
KONIEC „cen marzeń”
Duża liczba nowych inwestycji mieszkaniowych oddawanych do użytku w ostatnich latach odciska swe piętno na strukturze podaży ofert na rynku wtórnym. Podczas gdy jeszcze dwa, trzy lata temu istniał deficyt mieszkań nowych, teraz sytuacja wyraźnie się zmienia. Ponad 30% warszawskich mieszkań wystawionych do sprzedaży w serwisie OFERTY.NET we wrześniu to lokale w budynkach wzniesionych w latach 2000-2007.
Wysoka podaż nowych mieszkań coraz silniej oddziałuje na relacje cenowe między ofertami. Różnice w standardzie mieszkań wybudowanych w XXI wieku, a tymi w starszym budownictwie widoczne są gołym okiem. Funkcjonalne rozplanowanie, nowoczesne wykończenie, czyste i przestronne klatki, nowoczesne windy, podziemne garaże – to atuty nowych mieszkań, których już nie sposób przypisać mieszkaniom w blokach z lat PRL-u.
W okresie zastoju na rynku nieruchomości i rosnących wymagań klientów takie różnice nieuchronnie prowadzą do urealnienia cen. Właściciele mieszkań o niższym standardzie, którzy widząc szalone wzrosty cen i licząc na szybką sprzedaż wystawili ofertę z wysoką ceną, zupełnie nieadekwatną do rzeczywistej wartości (tzw. „ceną marzeń”), teraz – przy całkowitym braku zainteresowania ze strony klientów – dokonują przecen. Obniżki stawek wywoławczych o 10 czy 20 tys. złotych są normalnością. W niektórych przypadkach potrafią jednak sięgnąć nawet 20%! Bywa więc, że oferta, którą przez kilka miesięcy nikt się nie interesował, z dnia na dzień staje się prawdziwą okazją.
ILE ŻYCIA NA MIESZKANIE?
Analizy OPEN FINANCE pokazują, że mieszkaniec Gdańska, który całą swoją pensję będzie przeznaczać na zakup mieszkania, pieniądze na 50-metrowy lokal odłoży po 10 latach i 5 miesiącach. W znacznie gorszej sytuacji jest mieszkaniec Krakowa, który potrzebuje swojej pensji z 17 lat i 5 miesięcy, aby myśleć o kupnie takiego samego mieszkania. To oczywiście tylko statystyka i raczej ciekawostki niż ekonomiczne prawdy. Warto jednak zauważyć, że choć statystycznie mieszkańca Łodzi, Gdańska czy Poznania stać z jednej pensji na większy kawałek podłogi, to we wrześniu właśnie w tych miastach ceny mieszkań spadły najbardziej, podczas gdy w stolicy i w Krakowie ceny mieszkań niemal się nie zmieniły. A przecież statystycznie rzecz ujmując, mieszkańcy tych miast są w najgorszej sytuacji, bo miesięcznie mogą pozwolić sobie na kupno co najwyżej 25 cm kwadratowych mieszkania.
Wyjaśnienia tej zaskakującej obserwacji – skoro jest zgoda co do tego, że ceny mieszkań są przeszacowane, to powinny one spadać tam gdzie są przeszacowane najbardziej – trzeba poszukać poza danymi o zarobkach, a większą wagę przyłożyć do sytuacji na rynku pracy. Kraków i Warszawa, a także województwa mazowieckie i małopolskie, to najlepsze rynki pracy w Polsce, co oznacza, że znacznie więcej osób osiąga zarobki powyżej średniej niż gdziekolwiek indziej. Zatem i popyt na mieszkania jest w tych miastach relatywnie najwyższy, co pozwala – być może tylko na razie – na utrzymanie cen.
NAD DUNAJEM O POŁOWĘ TANIEJ NIŻ NAD WISŁĄ
Wyniki wielu analiz dotyczących sytuacji gospodarczej, zarobków czy poziomu życia obywateli państw Europy Środkowej wskazują duże podobieństwo między Polską i Węgrami. W obu krajach w tym samym czasie zaczęły się przemiany ustrojowe i gospodarcze, oba kraje w tym samym dniu wstąpiły do Unii Europejskiej. Wiele podobieństw dostrzec można także porównując stolice – Warszawę i Budapeszt. Mają niemal jednakowe powierzchnie – odpowiednio 517 i 525 km kwadratowego – i po tyle samo mieszkańców – ok. 1 700 000, są głównymi ośrodkami naukowymi, kulturalnymi i politycznymi oraz miejscem wielu inwestycji zagranicznych. Oprócz podobieństw są jednak i różnice: Budapeszt ma obwodnice i rozwiniętą sieć komunikacji miejskiej z trzema liniami metra i czwartą w budowie, zaś Warszawa… dwa razy wyższe ceny mieszkań.
Budapeszt nie odniósł takich zniszczeń w czasie II Wojny Światowej jak Warszawa. Całe centrum miasta to ulice o zwartej zabudowie z niekończącymi się ciągami okazałych przedwojennych kamienic, w których średnia cena metra kwadratowego mieszkania oscyluje w granicach 4-5 tys. PLN (średnia cena mkw. mieszkania w Warszawie: 9810 PLN).
Za średniej wielkości mieszkanie 2-pokojowe w obrębie budapeszteńskiego śródmieścia, 5 minut spacerem od stacji metra, trzeba zapłacić kwotę rzędu 250 000 PLN (w Warszawie za taką kwotę można kupić niewielką kawalerkę z dala od centrum). Podobne mieszkanie oddalone od centrum o 15 min. jazdy autobusem kosztuje około 150 000 PLN. Za 700 000 PLN można stać się właścicielem dużego – 100-metrowego apartamentu w XIX-wiecznej kamienicy, 200 metrów od Dunaju, z widokiem na okazały gmach węgierskiego Parlamentu (w Warszawie 100-metrowy apartament w Al. Przyjaciół – 2 500 000 PLN).
Z powodu trwającego ochłodzenia koniunktury gospodarczej ceny mieszkań w Budapeszcie od trzech lat stoją w miejscu. Korzystają z tego m.in. zagraniczne firmy, które wykupują całe kamienice i po przeprowadzeniu kapitalnego remontu sprzedają w nich komfortowe apartamenty w cenie 15-20 tys. PLN za mkw. Podobne inwestycje realizowane są także w Warszawie, ale na nieporównanie mniejszą skalę.
Oprócz niższych cen mieszkań w Budapeszcie niższe są także opłaty związane z zakupem nieruchomości. Inaczej niż jest to przyjęte w Warszawie, w stolicy Węgier 3-procentową prowizję od transakcji płaci pośrednikowi tylko sprzedający.
author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj