Styl życia
Przelatujący samolot zrzucił zawartość toalety na Brytyjczyka i jego ogród. Sprawą zajął się council
Fot. Getty
Do niesłychanego zdarzenia doszło w angielskim Windsorze. Przelatujący samolot zrzucił nieczystości z toalety na… mężczyznę przebywającego w swoim własnym przydomowym ogródku. Sprawą zajął się lokalny council.
Niewiarygodny pech dosłownie dotknął pewnego mieszkańca Windsoru. Przelatujący samolot spuścił wiadomą zawartość toalety prosto nad jego domem. Niestety, mężczyzna przebywał w tym momencie na dworze, w swoim ogródku, czyli dokładnie w miejscu, gdzie z nieba spadły odchody. Cała śmierdząca zawartość pokładowej łazienki rozprysła się akurat tam, gdzie stał.
Przelatujący samolot zrzucił zawartość toalety na Brytyjczyka
Sprawą, o której poinformowało BBC, zajął się lokalny council – po zgłoszeniu incydentu przez poszkodowanego mężczyznę. Cytowana przez brytyjski dziennik radna Karen Davies powiedziała w rozmowie z The Royal Borough Of Windsor & Maidenhead, że była „przerażona” słysząc o incydencie. Opowiadając, co przytrafiło się mieszkańcowi Windsoru, stwierdziła również, że „cały ogród i parasole ogrodowe oraz on” zostały „pokryte” odchodami.
Radna Clewer East miała skontaktować się w sprawie zdarzenia z wyborcami, ponieważ „co roku zdarza się wiele incydentów z zamarzniętymi ściekami z samolotów, ale to nie było zamarznięte, a cały ogród mężczyzny został zachlapany w bardzo nieprzyjemny sposób (…). Był wtedy w ogrodzie, więc to naprawdę okropne, okropne doświadczenie”.
Dlaczego samolot zrzucił odchody nad obszarem mieszkalnym?
John Bowden, radny Eton & Castle, stwierdził, że takie zdarzenia są niezwykle rzadkie i ich „szansa jest jedna na miliard”. Radny przypuszcza, że duże znaczenie miała ciepła pogoda tego dnia, przez którą stan zawartości toalety mógł ulec radykalnemu pogorszeniu, ponieważ do incydentu doszło w lipcu tego roku. Jak informuje portal Metro, toalety samolotowe są tak skonstruowane, że co do zasady przechowują odchody w specjalnych zbiornikach, których zawartość usuwana jest zwykle dopiero na lotnisku. Sprawę tego niebywałego incydentu nadal wyjaśnia council.