Problem imigracji istnieje tylko w głowach brytyjskich polityków? Eksperci OECD potwierdzają

Najnowsze badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju na temat migracji wewnątrz Europy wydają się stanowić dowód na to, że zjawisko imigracji jest przez brytyjskich polityków demonizowane. OECD dowodzi, że osobą, która ma w tej kwestii najwięcej powodów do narzekań wcale nie jest David Cameron, ale Angela Merkel, bowiem to właśnie do Niemiec trafia 30 procent wszystkich europejskich migrantów. Kierunek na Wyspy w 2012 roku obrało prawie pięć razy mniej osób – jedynie 7 procent.

OECD podaje, że w UK mieszka obecnie 4,9 miliona obcokrajowców, którzy stanowią 7,9 procenta ogólnej populacji Wysp. 25,8 procent z nich to przybysze z Europy Zachodniej, z czego połowę stanowią Polacy. Analitycy podkreślają, że chociaż liczba przyjezdnych z innych państw członkowskich od 2012 roku wzrosła o 2 procent, to i tak jest ich prawie 15 procent mniej niż w latach poprzedzających kryzys ekonomiczny z 2007 roku.

Ze statystyk OECD wynika również, że osoby określane mianem „wykształconych” stanowią 46 procent liczby wszystkich imigrantów. Wśród rodzimej populacji Wysp ten odsetek wynosi jedynie 33 procent.

Jak twierdzi przewodniczący departamentu ds. zatrudnienia, pracy i spraw socjalnych, Stefano Scarpetta, dzisiejsi imigranci „są dużo lepiej wykształceni niż ich poprzednicy”.

Wyciąganie poszczególnych danych z kontekstu oraz szafowanie nimi na potrzeby nadchodzących wyborów skrytykował Nick Clegg. Jego zdaniem poglądy torysów odnośnie imigracji są zależne od politycznego kontekstu: „W jednym momencie potrafią nas przekonać, że tylko milimetry dzielą Wielką Brytanię od wyjścia z Unii. Liberalni Demokraci nigdy nie złożyliby takiej obietnicy” – zapewniał Clegg. „Zgadzamy się, że Unia potrzebuje reform, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że od naszego udziału w największym wspólnym rynku, w którym funkcjonuje ponad 500 milionów konsumentów, zależą miejsca pracy ponad trzech milionów naszych obywateli” – twierdzi Clegg.