Życie w UK

Power station

Wszechobecność turystów wszelakiej maści w centrum Londynu bywa równie irytująca, jak wieloznaczność języka angielskiego na terenie całej Anglii.

Próbujemy przejść na drugą stronę ulicy, a tu setka japońskich turystów blokuje skutecznie nam chodnik i, co gorsza, każdy z nich chce sobie akurat zrobić zdjęcie z Big Benem. I z prostej czynności, jaką bywa pokonywanie kolejnej zebry, tworzy nam się poważne zagadnienie logistyczne. Podobnie rzecz się ma z językiem angielskim: niby prosta to sprawa, bo wystarczy znać odpowiednie słowo, żeby wyartykułować myśl. Problemy zaczynają się wtedy, gdy okazuje się, że owo słowo ma jeszcze setki innych znaczeń, obraźliwych nierzadko, a my dostajemy w gębę za nieznajomość języka i dobre intencje. Na przykład.
Historyjka przydarzyła mi się lata temu i dzięki mojemu tumiwisizmowi tudzież szczeniackiej nieuwadze, przez kilka dni wprawiałem londyńczyków w szczere zdumienie.
Szukałem otóż, wespół z moim kolegą, salonu ćwiczeń siłowych i wydolnościowych, popularnie w Polsce zwanego “siłownią”. Ufając bezgranicznie definicji słownikowej podanej tłustymi literami zapomniałem zupełnie o tym, co było napisane pod spodem, małym druczkiem i uzbrojony w nowe słówko rześko ruszyłem w Londyn zasięgnąć języka.
Reakcje publiczności były zaskakująco podobne – zagadnięci przechodnie otwierali szeroko paszcze ze zdumienia i drapiąc się po czubkach zafrasowanych głów usiłowali wskazać mi jakikolwiek kierunek. Nie jestem specjalnie bystry, ale po trzech dniach poszukiwań zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak. W przekonaniu tym utwierdził mnie pewien dystyngowany dżentelmen, który wysłuchawszy z uwagą o co biega, odparł:
– Wedle mojej najlepszej wiedzy, w okolicy nie ma żadnej siłowni. Ale prawdopodobnie jest jakaś poza Londynem.
I grzeczny ten człowiek poradził mi skorzystanie z usług kolei żelaznych, które bez wątpienia dotransportują mnie tam, gdzie trzeba.
Wróciłem pędem do domu. Otworzyłem słownik i przekartkowałem energicznie.
Szukając siłowni ze sztangami używałem w swoim bałwaństwie słowa, które oznacza też siłownię, a jakże, tylko że elektryczną. Słowem, łaziłem trzy dni po centrum Londynu i pytałem wszystkich dookoła, gdzie tu jest taki duży akumulator, który dostarcza energię do miasta. Power station…
Historyjka, jak rzekłem, miała miejsce lata temu – aż się boję pomyśleć, jaki mogłaby mieć finał dzisiaj. Otóż wyobraźcie sobie dwóch facetów, którzy w dobie zaostrzonych środków bezpieczeństwa i globalnego zagrożenia terroryzmem, próbuje odnaleźć tak strategiczne i ważne dla bezpieczeństwa stolicy miejsce…
Radosław Purski / Fot. Getty Images

author-avatar

Przeczytaj również

Rejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj