Życie w UK

Polski dom w ogniu!

Na Seven Sisters podpalono kamienicę. Mieszkańcy boją się w niej zostać, chociaż – według prawa – muszą.

Polski dom w ogniu!

13 stycznia. Beata obchodziła tego dnia swoje urodziny. Bez hucznej imprezy, bo rano miała zdawać egzamin na prawo jazdy. Obudził ją w środku nocy przeszywający dźwięk alarmu przeciwdymnego. Dopiero co położyła się spać, więc musiało być chwilę po północy. Jej mieszkanie, położone na drugim piętrze trzykondygnacyjnego budynku w centrum dzielnicy Seven Sisters, jako jedyne wyposażone było w czujnik dymu. Gdy uchyliła drzwi na korytarz, do mieszkania wdarł się gesty dym, a w drzwiach odbijały się płomienie.

– Zaczęłam wołać o pomoc, po polsku i po angielsku. Wszyscy się obudzili. W tym czasie walił się już sufit na klatce schodowej. Z mojego mieszkania nie ma możliwości ucieczki, okna nie prowadzą na żadne daszki, jest dość wysoko. Na szczęście, moja szwagierka mieszka tuż obok, skontaktowałyśmy się przez telefon, żebym mogła przeprowadzić swoje dzieci do jej mieszkania. Stamtąd okna wychodzą na ulicę, gdzie stali ludzie. Im podawaliśmy dzieci przez okno – opowiada kobieta.

Reszta lokatorów uciekła przez okna lub na dach, skąd ewakuowała ich straż pożarna. Tylko dzięki jej sprawnej akcji nie doszło do tragedii. Pierwszy wóz był na miejscu już po kilku minutach, zanim mieszkańcy zdążyli uciec z płonącego domu.

Jeśli nie rasiści, to kto?

Seven Sisters to niewielka dzielnica położona w północnym Londynie, w Haringey borough. To jedna z najbardziej zróżnicowanych kulturowo części nie tylko Wielkiej Brytanii, ale i całej Europy. Mieszkają tu emigranci z każdego zakątka świata, a spore części dzielnicy zasiedlają mniejszości somalijska, turecka i polska. Ceny wynajmu mieszkań nie są tu zbyt wysokie, dlatego po 2004 roku osiedliło się w tym rejonie wielu emigrantów znad Wisły.

W miejscu, gdzie doszło do podpalenia domu Beaty, poziom przestępczości określany jest przez Metropolitan Police jako średni. W styczniu tego roku na Seven Sisters Road zanotowano w sumie 23 przestępstwa, a w całym Haringey ponad 2 tysiące. Beata zdaje sobie sprawę, że dzielnica nie jest najlepsza. Sama wspomina, jak przed kilkoma miesiącami zamordowano tu czarnoskórego chłopaka, a dosłownie kilka dni temu, po strzelaninie, zamknięto na cały dzień ulicę.

Miejsce, w którym stoi dom Beaty to typowa główna ulica północnego Londynu, do domu wchodzi się wprost z chodnika. Kilka sklepów, bar, na przystankach autobusów dzień i noc wystaje okoliczna młodzież, niedaleko piętrzą się bloki wyglądające na mieszkania komunalne.

– Ale nie czuję się tu niebezpiecznie, wszyscy nas znają. Nie wydaje mi się, żeby to było podpalenie na tle rasowym. W końcu mieszka tu dużo Polaków i cała masa innych narodowości – snuje wnioski Beata.

Byłoby po nas

Beata wraz z trójką dzieci (5, 9 i 10 lat) wprowadziła się do mieszkania przy Seven Sisters Road ponad dwa lata temu. Przyjechała prawie pięć lat temu z południowej Polski. Dziś ma własną działalność, a dzieci chodzą do tutejszych szkół. Najmłodsza córka, Nikola, miała raptem osiem miesięcy gdy wyjeżdżała z Polski, dlatego dziś lepiej mówi po angielsku niż w swoim ojczystym języku.

Pożar wybuchł na samym dole klatki schodowej. Stały tam trzy wózki dziecięce, które kompletnie strawił ogień. Na parterze nie ma żadnego mieszkania, trudno sobie wyobrazić, żeby wózki zajęły się ogniem same z siebie. Klatka schodowa, wykonana z drewna, spaliła się niemal doszczętnie.

– Po pożarze byliśmy przesłuchiwani przez policję, w sumie trzy razy. Funkcjonariusze mówili nam, że to podpalenie. Teraz boimy się, czy sytuacja się nie powtórzy. Tym razem zabrakło dosłownie kilku minut, a byłoby po nas. Tak uważali strażacy, którzy gasili nasz dom – mówi Beata.

Zbyszek, który mieszka naprzeciwko Beaty, wspomina, że gdy wszedł do domu pierwszy raz po pożarze, delikatnie stąpał po kolejnych stopniach schodów, bo wszystko wyglądało jakby mogło zaraz się zawalić. Później uległo to zmianie.

– Cała klatka schodowa została wyremontowana, łącznie ze zrobieniem nowych schodów, kuciem tynków, kładzeniem nowych, malowaniem i nową wykładziną – mówi Zbyszek.

Córka się boi

Spod spalonego mieszkania Beatę i dzieci przewieziono na krótką obserwację do szpitala. Gdy okazało się, że ich zdrowiu nic nie grozi, przetransportowano ich do jednej świetlicy, potem kolejnej. Następnego dnia przyznano Beacie mieszkanie zastępcze.

– W urzędzie dzielnicowym zaproponowano nam mieszkanie zastępcze, na czas remontu spalonego domu, ale tylko dlatego, że mam dzieci – opowiada Beata. – Pozostałym mieszkańcom urzędnicy życzyli szczęścia, jednak nie mogli w żaden sposób im pomóc – dodaje.

W mieszkaniu zastępczym Beata spędziła z dziećmi trzy tygodnie. Problem pojawił się, gdy dzieci dowiedziały się, że mają zamieszkać z powrotem w podpalonym domu.

– Gdy dowiedziały się, że mają zamieszkać w tym miejscu, nie chciały w ogóle o tym słyszeć – mówi Beata. – Przez kilka dni po pożarze córka nie mogła się uspokoić. Na wywiadówce w szkole nauczycielka pokazała mi rysunki Nikoli – wszystkie były czarne. Potrafiła też nagle zacząć krzyczeć słysząc alarm samochodu – mówi matka dziewczynki.

Urzędnicy poradzili Beacie, żeby wybrała się z wizytą do psychologa. Na podstawie jego opinii władze dzielnicy mogły rozpatrzeć przeniesienie rodziny w inne miejsce. Ale nie zrobiły tego, pomimo dostarczenia dokumentów. Beata ma o to pretensje do urzędu dzielnicy Haringay.

– Kobieta, która zajmuje się naszymi sprawami, w ogóle nie chciała z nami o tym rozmawiać. Dowiedziałyśmy się tylko, że jeszcze im się nie zdarzyło, żeby ktoś nie chciał wrócić do swojego mieszkania – mówi Beata.

W międzyczasie wyremontowano klatkę schodową w starym domu i wszyscy lokatorzy wprowadzili się do swoich poprzednich mieszkań. Na domiar złego, kazano Beacie ponownie wypełniać wniosek o zasiłek mieszkaniowy. To prawie 30 stron formularza, którego wypełnienie kosztuje Beatę u księgowego 125 funtów.

– Nie rozumiem po co jeszcze raz te same dokumenty. Po przeniesieniu nas do mieszkania zastępczego zasiłek dostawałam na tamto mieszkanie, teraz przeniesienie powinno być tak samo proste, poza tym przecież mają wszystkie dokumenty. Po co to wszystko? – zastanawia się Beata.

Pomoc zaoferowano kobiecie w szkole, do której chodzą dzieci. Urzędnicy z councilu wystawili też pismo, które Beata mogła pokazać w ośrodku, gdzie miała zdawać egzamin na prawo jazdy.

– Świetnie zachował się również nasz landlord, który był na miejscu prawie od razu, oferował pomoc, a po ugaszeniu pożaru pilnował naszych rzeczy – dodaje kobieta.

Trauma może trwać

– Beata i jej dzieci przeżyli doświadczenie traumatyczne – mówi Jan Olszówka, psycholog udzielający konsultacji osobom, które przeżyły trudne chwile, np. podczas wypadków.

– Zdarza się, że wydarzenie, szczególnie gdy do czynienia mamy z żywiołem typu powódź lub właśnie pożar, pozostawia tak silny ślad w psychice, że w jakiś sposób rzutuje na resztę naszego życia – wyjaśnia specjalista.

– Matka dzieci nie powinna lekceważyć takich znaków, jak rysunki w szkole czy moczenie się w nocy. Jeśli to potrwa dłużej, dobrze byłoby skontaktować się z psychologiem – dodaje.

Jak ustrzec się przed ogniem

Pamiętając o kilku prostych zasadach możesz uratować własne życie. Alarm w mieszkaniu Beaty był jedynym w całym domu.

1. Zainstaluj lub odsłoń alarmy przeciwdymne, to najskuteczniejsza metoda ostrzegania przed zagrożeniem.
2. Sprawdzaj stan baterii w alarmie, pamiętaj o ich wymianie. Alarm bez zasilania jest bezużyteczny.
3. Nie próbuj na siłę wetknąć europejskiej wtyczki do angielskiego gniazdka. Używaj atestowanych przedłużaczy i przejściówek.
4. Jeżeli w domu jest klatka schodowa i kilka mieszkań, warto przemyśleć kupno jednej gaśnicy. Taki koszt landlord powinien odliczyć od ceny mieszkania.
5. Pamiętaj, że urządzeń elektrycznych nie wolno gasić wodą, jedynie gaśnicami gazowymi lub proszkowymi.
6. Nie należy otwierać drzwi, za którymi się pali. To powoduje nagły dopływ tlenu do miejsca pożaru i może spowodować wybuch.
7. Pamiętaj o numerze alarmowym 112, pod którym najszybciej wezwiesz pomoc dzwoniąc z telefonu komórkowego.

Błażej Zimnak

author-avatar

Przeczytaj również

Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj