Życie w UK
Polski bezdomny, który ukończył London Marathon przyznał się do OSZUSTWA
Przed Uxbridge Magistrates’ Court trwa sprawa Stanisława "Stanley`a" Skupienia. Bezdomny biegacz przed sądem przyznał się, że ukradł innemu zawodnikowi numer i z nim przekroczył linię mety.
Sprawa 38-letniego Polaka elektryzuje całą Wielką Brytanię. Obecnie, w sądzie trwa proces naszego rodaka. Przed Uxbridge Magistrates’ Court w dniu wczorajszym "Stanley" Skupień przyznał się do oszustwa. Jak czytamy w brytyjskiej prasie nasz rodak użył "skradzionego identyfikatora" i z nim na koszulce przekroczył linię mety. Wiadomo, że numer należał do Jake`a Halliday`a, który biegł w stołecznym maratonie dla organizacji charytatywnej Bloodwise. Z powodu utraty numeru nie mógł ukończyć zawodów. Halliday przyznał, że nie widział o przyznaniu się do winy Polaka i nie chciał w ogóle komentować sprawy.
"Zasłużyłem na ten medal" – oszust z Polski wygrał London Marathon
Ustalono, że Skupień chciał w ten sposób uzyskać dla siebie wszystko to, co otrzymuje biegacz po ukończeniu biegu – medal oraz inne nagrody za przekroczenie mety. Dodatkowo Skupień przyznał się do trzech kradzieży, których dokonał na lotnisku Heathrow.
"Zobaczyłem numer startowy na środku drogi. Wiedziałem, że jeśli go będę miał, to zdobędę medal. Moje serce zabiło mocniej, ponieważ było to moim marzeniem. Nie myślałem w ogóle o osobie, która zgubiła ten numer. Gdy przebiegłem linię mety, to modelka założyła medal wokół mojej szyi, a ja go cały czas całowałem – to była wspaniała chwila" – wspominał Skupień.
Polski oszust, który wygrał London Marathon został dotkliwie pobity
Na początku wszyscy byli przekonani, że Polak przebiegł w istocie cały maraton. Okazało się, że Skupień zostawił walizkę ze swoim całym dobytkiem niedaleko Tower Bridge i przeskoczył barierkę na wysokości 19 kilometra maratonu. Po kilkuset metrach zobaczył na ulicy numerek startowy 35179. Do mety biegł prawie 4 godziny, a gdy przebiegł jej linię otrzymał medal oraz pamiątkową koszulkę.
"Przykro mi z powodu Jake'a, który zgubił swój numer, ale przebiegł linię mety bez numeru startowego więc i tak zostałby zdyskwalifikowany. Pomyślałem, że dam ten medal mojemu 7-letniemu synowi, ponieważ to sprawiłoby, że byłby ze mnie dumny. Czułem się na szczycie świata pokazując wszystkim, że bezdomny tez może coś osiągnąć. W końcu przebiegłem prawie cały dystans, prawda?"
Organizatorzy London Marathon wstrzymali się z komentarzem do końca procesu.