Praca i finanse
Polska może dostać mniej pieniędzy z Unii Europejskiej na odbudowę gospodarki. Dlaczego?
Fot. Getty
Polska znalazła się w gronie największych beneficjentów programu antykryzysowego UE, który, za pomocą pożyczek i grantów, ma pomóc krajom Wspólnoty w odbudowaniu gospodarki po kilku miesiącach gospodarczego lockdownu. Ale, jak donosi dziennik „The Guardian”, w łonie państw unijnych coraz częściej słychać, że pomoc dla państw członkowskich powinna być ściśle uzależniona od przestrzegania przez nie unijnych zasad, w tym przede wszystkim zasad dotyczących praworządności.
Wstępny projekt UE przygotowany przez Komisję Europejską przewiduje, że Polska ma otrzymać ok. 64 mld euro w postaci pożyczek i grantów na odbudowę gospodarki po COVID-19. Tym samym Polska plasuje się w gronie największych beneficjentów unijnego programu pomocowego, zaraz za Włochami (które mogą otrzymać 172 mld euro) oraz Hiszpanią (której mogą zostać przyznane 140 mld euro). Jeśli chodzi o granty bezzwrotne, to Polska ma otrzymać 37,6 mld euro, co przy wkładzie do budżetu UE wynoszącym 21 mld euro da 16 mld euro netto. W tym samym czasie, dla przykładu, Włochy mogą otrzymać 22 mld euro (81 -59 mld euro).
Polska drwi sobie z wartości UE?
Jak jednak donosi dziennik „The Guardian”, coraz więcej polityków w Europie (w tym przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i premier Danii Mette Frederiksen) uważa, że udzielenie pomocy w ramach programu antykryzysowego UE musi być ściślej powiązane z przestrzeganiem zasad i wartości panujących w Unii. Tymczasem, jak coraz powszechniej mówi się w kuluarach, Polska nie tylko „drwi z unijnych wartości i jest za to nagradzana”, ale też ucierpiała ona w wyniku koronawirusa znacznie słabiej, niż wiele innych państw europejskich. „To jest niedopuszczalne. Europa Południowa ponosi ciężar kryzysu Covid-19, kryzysu migracyjnego i kryzysu klimatycznego, i w pewnym sensie pozostaje z niczym” – dodał anonimowo jeden z unijnych dyplomatów cytowany przez „The Guardian”.
Przestrzeganie praworządności wpłynie na poziom dotacji z UE?
Europejscy politycy coraz częściej zarzucają polskim władzom nieprzestrzeganie zasad praworządności oraz atakowanie mniejszości seksualnych. Ten ostatni trend uwidocznił się zwłaszcza w przededniu pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce i, jak wszystko na to wskazuje, będzie kontynuowany także w ciągu najbliższych dwóch tygodni. „Należy wzmocnić mechanizm praworządności w zakresie dystrybucji funduszy UE. UE nie jest bankomatem, solidarność musi być powiązana ze poparciem dla wartości UE i poszanowaniem praw podstawowych” – zaznaczył z kolei na łamach brytyjskiego dziennika były premier Rumunii Dacian Ciolos.