Życie w UK

Polska imigracja w soczewce, czyli jak “drobne Polki” łagodzą spięcia między nacjami

W tym tygodniu minie 10 lat, odkąd imigranci z Polski mogą legalnie pracować w Wielkiej Brytanii. Jeśli komentarzem do tego wydarzenia miałaby być pocztówka, zapewne należałoby ją wysłać z Bostonu, a na zdjęciu umieścić widok na West Street. Jeszcze kilka lat temu opuszczona i zaniedbana ulica – dzisiaj tętni życiem. Litewski supermarket i piekarnia sąsiadują z polską restauracją i pubem, a na okolicznych szyldach można odnaleźć jeszcze co najmniej kilka nieanglojęzycznych nazw. Na West Street znajdziemy nawet biuro tłumaczeń, podróży i poradnię, w której nowoprzybyli imigranci dowiedzą się, gdzie uzyskać pomoc.

Polska imigracja w soczewce, czyli jak “drobne Polki” łagodzą spięcia między nacjami

Fakt, że w Bostonie miejsc pracy w rolnictwie i przetwórstwie nie brakuje, wpłynął na stworzenie przyjaznego imigrantom mikroklimatu. Na chwilę obecną, miasteczko szczyci się największą liczbą mieszkańców pochodzących z krajów, które w 2004 wstąpiły do Unii Europejskiej. W ciągu ostatniej dekady liczba imigrantów z Polski wzrosła z 40 osób do 3 tysięcy ludzi.

Jednak nie wszyscy „rdzenni” mieszkańcy Bostonu są z takiego przyrostu zadowoleni. Duża liczba bezdomnych i bezrobotnych pochodzenia polskiego czy litewskiego powoduje spięcia pomiędzy Anglikami i przyjezdnymi. Dzielnicowy Harry Jones twierdzi, że incydenty z udziałem imigrantów są częstym źródłem skarg: „Ludzi najbardziej irytuje oddawanie moczu w miejscach publicznych” – stwierdza. Do problemu populacji imigrantów podchodzi jednak spokojnie, a nawet żartuje: „Kiedyś byliśmy miastem, w którym mieszka najwięcej osób otyłych. Teraz to się zmieniło, bo większość kobiet, które do nas przyjechały jest raczej drobnej budowy” – śmieje się sierżant Jones.

Żadnego powodu do śmiechu w całej sprawie nie widzi jednak Dean Everitt, inicjator protestów przeciwko obecności imigrantów w Bostonie. „W mieście nie da się teraz wytrzymać. 10 lat temu wszyscy się tu znali, a dzisiaj ciężko usłyszeć na ulicy kogoś mówiącego po angielsku”. Według Everitta integracja to w tym przypadku fikcja: „My nie robimy zakupów w polskich czy litewskich sklepach, oni nie kupują u nas” – stwierdza.

Z taką argumentacją nie zgadza się właściciel jednego  z polskich sklepów: „Zanim zaczęto organizować te protesty, nie było między nami a Anglikami żadnych napięć”. Przyznaje, że same protesty wpływają negatywnie na jego biznes: „Obroty spadają wtedy o około 30% bo ludzie po prostu boją się wyjść z domów” – komentuje.

Masową niechęć do przyjezdnych trudno również dostrzec patrząc na strukturę zatrudnienia jednej z największych w regionie firm przetwórstwa rolnego – Staples Vegetables. Na polu wielkości 10 tys. akrów pracuje codziennie około tysiąca osób, z czego lwią część stanowią imigranci.

Dyrektor spółki, Vernon Read stwierdza, że siła robocza z kontynentu jest w jego branży niezastąpiona. „Bez imigrantów nie mielibyśmy w Wielkiej Brytanii żadnych upraw. Kiedy umieszczamy ogłoszenia o pracę, prawie nigdy nie zgłaszają się do nas miejscowi. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby Anglicy zagrzali u nas miejsca na długo. W zeszłym roku przyjęliśmy 10 takich osób. W ciągu pierwszego tygodnia z pracy zrezygnowało 7 z nich. Podejrzewam, że chodzi o to, że ta praca do lekkich nie należy” – podsumowuje Read. Jest on zwolennikiem tezy, że imigranci zajmują stanowiska, których Anglicy po prostu nigdy nie zapełnią. Ponad to, nie zgadza się z opinią, że Polacy czy Łotysze przybywają na Wyspy tylko po to, aby pobierać zasiłki: „W ogóle nie interesują ich benefity. Ciężko pracują, są uprzejmi i wdzięczni, że mają pracę. W przeciwieństwie do Anglików, nie przejawiają postaw roszczeniowych” – komentuje Read.

Wypowiedź dyrektora Staples Vegetables jest chyba najlepszym świadectwem tego, że 10 lat bytności Polaków i innych europejskich nacji w Wielkiej Brytanii, pomimo narzekań garstki eurosceptyków, miało pozytywny wpływ na jej rozwój.

author-avatar

Przeczytaj również

Awantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj