Życie w UK

Polak załatwił swojego szefa

Wielu brytyjskich pracodawców uważa, że Polak powinien pracować więcej niż autochtoni, a zarabiać mniej. Innego zdania są brytyjskie sądy. Sąd Pracy w Liverpoolu uznał właściciela firmy drobiowej winnym dyskryminacji na tle rasowym wobec polskiego pracownika i nakazał pracodawcy wypłacić odszkodowanie za straty moralne oraz wyrównać zaniżone zarobki.

Łukasz Procek mieszkał w Częstochowie i studiował na tamtejszej politechnice, na wydziale budowy maszyn. Postanowił jednak przerwać studia i spróbować szczęścia za granicą. To był rok 2004, Polska dopiero co wstąpiła do Unii Europejskiej. Niektóre kraje UE obawiając się, że fala bezrobotnych imigrantów z Europy Wschodniej zdezorganizuje im rynek, wprowadziły limity zatrudnienia dla obcokrajowców ze świeżo przyjętych państw. Ale nie wszystkie, niektóre potrzebowały rąk do pracy i do takich należała Wielka Brytania. Łukasz dobrze znał angielski, więc nie miał dylematu, wybór nasuwał się sam. Wzorem wielu rodaków pojechał na Wyspy „w ciemno”, wierzył, że ze swoim zapałem i znajomością języka powinien znaleźć zajęcie bez większych problemów.

Asystent, to brzmi dumnie…
Czas był trochę niefortunny, bo koniec października, a wiadomo, że im bliżej zimy, tym z pracą gorzej. Łukasz miał szczęście – znalazł zajęcie w ciągu kilku dni, z ogłoszenia. Trafił do fermy drobiowej w miejscowości Helsby w hrabstwie Chesire (północno-wschodnia Anglia), produkującej jajka. Pracę zaczął od stanowiska asystenta – brzmi to dość dumnie, ale w tym przypadku oznaczało to pakowacza jajek. Na początku nie było powodów do narzekań – wypłaty w terminie, prawa pracownicze przez pracodawcę przestrzegane. Łukasz szybko dał się poznać jako osoba pracowita – z własnej woli wykonywał wiele prac, których nie miał w zakresie czynności przydzielonych mu przez właściciela. Zostało to docenione przez pracodawcę, który wystąpił z propozycją awansu.
…a menedżer jeszcze dumniej
Łukasz miał już za sobą kilka dobrze przepracowanych miesięcy, więc się ucieszył, że pracowitość i rzetelność są tu zauważane i premiowane. Nie wiedział wtedy jeszcze, że może i tak jest, ale niekoniecznie w przypadku pracowników spoza UK. Tak czy owak, Łukasz został menedżerem. Pracy miał teraz znacznie więcej, ale nie przekładało się to na znacząco wyższe zarobki, chociaż jakieś tam symboliczne podwyżki dostawał. Teraz do jego obowiązków należało zawiadywanie fermą liczącą 25 tysięcy sztuk drobiu. Były to kury nioski, nie były więc trzymane jak drób przeznaczony do uboju w zamkniętej hali, lecz spacerowały sobie po wybiegu. Zadaniem Łukasza było wypuszczenie kur rano, zadanie im paszy, witamin, usuwanie padłych sztuk, pilnowanie, by do kur nie dobrały się lisy, nieustanne monitorowanie, czy któraś z jego podopiecznych nie zdradza objawów choroby, utrzymywanie wzorowego porządku i czystości.
Dlaczego ja mam mniej?
Przez jakiś czas myślał, że jeśli chodzi o te rzadkie i symboliczne podwyżki, to tak ma po prostu być. Ale trwało to już zbyt długo, poza tym przekonał się, że inni pracownicy, Anglicy, zatrudnieni na równorzędnych stanowiskach, którzy do tego mieli znacznie mniej obowiązków, zarabiają o wiele więcej. Ponadto Łukasz, choć wykonywał pracę menedżera, w kontrakcie nadal był asystentem.
– Kiedy się o tym dowiedziałem, poszedłem do szefa i zapytałem dlaczego tak jest? W odpowiedzi usłyszałem, że wszystko jest w porządku, bo nie jestem żadnym menedżerem, tylko asystentem. Ponieważ w dalszym ciągu wykonywałem obowiązki menedżera, ponownie zażądałem zmiany statusu i ujęcia tego w kontrakcie, ale na nic się to zdało – mówi Łukasz Procek.
List do pryncypała
Widząc, że na porozumienie się z pracodawcą nie może liczyć, zdecydował się na podjęcie kroków prawnych. Nie był, niestety, zorientowany zbyt dobrze jak się tą sprawą zająć – jak informuje kancelaria Lexito brytyjski system prawny różni się jednak w dość istotnym stopniu od polskiego. Zgłosił się do Citizens Advice Bureau, które skierowało go do CHEWREC – Chesire, Halton and Warrington Race and Equality Center (dawne Racial Equality Council). Instytucja ta pomaga osobom, których prawa zostały naruszone, głównie wskutek dyskryminacji rasowej, religijnej itp. Zatrudnieni tam ludzie są wolontariuszami. Sprawą Łukasza Procka zajęła się prawniczka z CHEWREC – Sharon Willis. Pierwszym zaleconym przez nią krokiem był list do pracodawcy, w którym Łukasz miał poinformować jakie ma zastrzeżenia do swojego pryncypała i czego odeń oczekuje. Obowiązkiem pracodawcy jest odpowiedź na pismo. Od chwili jego otrzymania ma on obowiązek wyjaśnić pracownikowi, jak on widzi całą sprawę i ewentualnie się dogadać – ma na to według prawa 28 dni. Pracodawca, za pośrednictwem swojego pełnomocnika zgodził się z tm, że niektóre zastrzeżenia Łukasza są słuszne, ale nie przyjął do wiadomości zarzutów najważniejszych, czyli tego, że Łukasz będąc de facto menedżerem formalnie nadal jest asystentem, dlatego nie ma podstaw do zmiany zapisu w kontrakcie i zwiększania wynagrodzenia do poziomu jakie przysługuje menedżerowi.
Łukaszowi nie pozostało już nic innego, jak wniesienie sprawy do sądu. Miał na to trzy miesiące – po upływie tego terminu roszczenia się przedawniają. Mariusz podjął w tym czasie inną pracę, bo – jak mówi – jego życie na farmie zamieniło się w piekło. Ale broni nie złożył. Pozew trafił więc do sądu pierwszej instancji. Głównym wątkiem pozwu była „dyskryminacja pracownika ze względów rasowych” – wiele tego typu przypadków można znaleźć na www.odszkodowania.co.uk .
– Moja prawniczka uznała, że taka kwalifikacja czynu jest zasadna, ponieważ jako obcokrajowiec zarabiałem mniej niż pracujący tam Anglicy na równorzędnych stanowiskach.
Pomogły koperty
Sąd pierwszej instancji oddalił pozew motywując swoją decyzję uchybieniami natury formalnej ze strony powoda. Na skutek zabiegów pełnomocnika pracodawcy proces kilkakrotnie odraczano, aż wreszcie sprawa trafiła do sądu w Liverpoolu. Zanim to się jednak stało, upłynęły dwa lata. Pracodawca za pośrednictwem prawnika twierdził za każdym razem, że Łukasz nie mógł być menedżerem, ponieważ nie miał wystarczającego doświadczenia. Sąd apelacyjny nie podzielił jednak zdania prawnika pracodawcy, uzasadniając, że być może w początkowym okresie pracy doświadczenie mogło być niewystarczające, ale po przepracowanym, trwającym 1,5 roku okresie, na pewno niezbędnego doświadczenia nabył. Jednak kluczowym dowodem, że to bohater naszego artykułu mówi prawdę były „papiery”. Łukasz ma bowiem zwyczaj przechowywania całej przychodzącej do niego poczty. Wśród sterty różnych wyciągów, rachunków i zawiadomień znalazł również korespondencję z Cedar Oakford Farm, czyli ze swojego miejsca pracy. Na kopertach widniało: „Mr. Lukasz Procek, manager”. Sąd nie miał wątpliwości – jeśli pracodawca sam tytułuje go menedżerem, i to jeszcze na piśmie, to znaczy, że strona wnosząca pozew ma do niego uzasadnione pretensje. W stercie papierów Łukasz odnalazł pisma kierowane do niego z miejsca pracy i dołączył je w charakterze dowodów uzasadniających jego roszczenia.
Rozprawa trwała dwa dni i zakończyła się wygraną. Sąd pracy w Liverpoolu przyznał mu rację i nakazał pracodawcy wypłacić różnicę płac i odszkodowanie za straty moralne, łącznie ponad 5280 funtów (3,5 tysiąca funtów za wspomniane straty, natomiast z tytułu utraconych zarobków – 1190,62 funtów plus odsetki. Mark Ramsbottom, prawnik pracodawcy, nie godząc się z wyrokiem sądu uparcie twierdził, że wszyscy pracownicy bez względu na narodowość są traktowani właściwie i bez uprzedzeń, ale Łukasz Procek, który spędził tam kilka lat wie, że jest inaczej:
– Pracuje tam sporo Polaków i wiem, że wielu z nich jest traktowanych gorzej od miejscowych. Nie jest to zresztą zjawisko odosobnione, niektórzy brytyjscy pracodawcy uważają, że Polak powinien zarabiać mniej niż Brytyjczyk, a pracować więcej i jeszcze całować za to po rękach.
Artykuł o przypadku Łukasza Procka ukazał się również w lokalnej gazecie „Chester Chronicle” i był też komentowany przez naszych rodaków.
– Chciałbym, żeby wieść o moim sukcesie dotarła do wszystkich Polaków na Wyspach, którzy są w pracy dyskryminowani właśnie dlatego, że są Polakami. Niech będą konsekwentni w egzekwowaniu swoich praw.

Janusz Młynarski

 

author-avatar

Przeczytaj również

Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyWielka Brytania uruchomi program odstraszania nuklearnegoWielka Brytania uruchomi program odstraszania nuklearnegoRusza śledztwo w sprawie Polaka, który zabił siebie i dwie córki. Czy można było uniknąć tragedii?Rusza śledztwo w sprawie Polaka, który zabił siebie i dwie córki. Czy można było uniknąć tragedii?Holenderski senat odrzucił przepisy antydyskryminacyjne w miejscu pracyHolenderski senat odrzucił przepisy antydyskryminacyjne w miejscu pracy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj