Życie w UK

Pogotowie dla samobójców

Na depresję zapada na całym świecie więcej osób niż na raka. I jest to również choroba śmiertelna. Na szczęście uleczalna, ale ostry atak może zaskoczyć znienacka, dlatego niezbędne jest wsparcie psychiczne 24 godziny na dobę.

Samobójcy są wśród nas >>

Szkocja: Największa umieralność w UK >>

W siedzibie charytatywnej organizacji Samaritans pierwsze co zwraca uwagę, to wszechobecne chusteczki higieniczne. Pudełka z zapraszająco sterczącą bibułką znaczą szlak od samej poczekalni po pokoje zwierzeń.

Ludzie, którzy do nas przychodzą, są bardzo często w tragicznym stanie psychicznym. Cali spłakani i zasmarkani – mówi Shawn Kelly, jeden z prowadzących filię organizacji na londyńskim Soho.

Nieszczęśliwi mogą przyjść na rozmowę twarzą w twarz w każdy dzień roku, nawet w Boże Narodzenie, kiedy samotność atakuje najbardziej. Tuż obok centrum telefoniczne. W poprzedzielanych cienkimi ściankami boksach znajdują się stanowiska operatorów. Nie ma jednak ożywionego gwaru i zamieszania. Jest cisza i skupienie. Ten ktoś, kto jest właśnie na linii, być może stoi w tym momencie na krawędzi dachu i zastanawia się, czy skoczyć. Najmniejsze zakłócenie w tle rozmowy, chwila nieuwagi ze strony wysłuchującego i liczba śmiertelnych ofiar depresji może znowu skoczyć o jeden w górę.
– Na wolontariusza może się zgłosić każdy, ale my musimy bardzo starannie selekcjonować kandydatów – zastrzega Shawn. Złe nastawienie, błędne pytanie, zbyt duża presja psychiczna może odepchnąć rozmówcę od zwierzeń. Tymczasem w rękach konsultanta często leży życie desperata. Dlatego wolontariusze poddawani są najpierw bardzo wnikliwemu procesowi rekrutacji, który składa się z odgrywania ról, rozpatrywania przykładowych problemów rozmówców, wreszcie z długiego wywiadu, podczas którego okaże się, czy kandydat nie ma problemów sam ze sobą, które najpierw należałoby rozwiązać. Niezbędne jest też wrodzone ciepło w obejściu z innymi i empatia przy jednoczesnej odporności psychicznej. – Ostatecznie zostaje z nami jeden na dziesięciu chętnych – podsumowuje Shawn.

Pomóc potworowi
A potem kilkutygodniowy trening, podczas którego wolontariusz opanować musi podstawowe narzędzie swojego przyszłego zajęcia – technikę aktywnego słuchania.

"Zbyt wiele osób niby słucha, ale tak naprawdę nie potrafi się skupić na tym, co osoba do nich mówi. Nasi doradcy muszą oferować rozmówcy całą swoją uwagę. Zadawać pytania, które będą go zachęcały do opowiedzenia o swoim losie i emocjach, a nie tylko zdawkowej odpowiedzi „tak” lub „nie” – tłumaczy.

Konieczna jest też zdolność do rozmowy na najtrudniejsze tematy.
– Najczęściej dzwonią do nas ofiary, ale czasem zdarzają się i sprawcy, na przykład ktoś, kto seksualnie molestuje dzieci. A nam nie wolno osądzać, niezależnie od tego kto dzwoni lub jaki czyn popełnił – daje przykład Jan Hargreaves, jedna z wolontariuszek z największym stażem, bo działająca w organizacji od samego jej powstania w 1953 r. Takiego kogoś Jan zapytałaby, dlaczego zdecydował się zadzwonić do Samaritans, dlaczego robi to, co robi i jak się z tym czuje.
– My nie udzielamy żadnych porad. Tylko słuchamy i zadajemy pytania – tłumaczy.
Na rozmówcę nie może być wywarta żadna presja. To on ma kontrolować rozmowę, decydować, o czym chce mówić. Obowiązuje poza tym bezwzględna dyskrecja. Wejście do centrum telefonicznego wymaga podpisania specjalnego dokumentu, który zastrzega, że nie można wykorzystać najmniejszego nawet fragmentu podsłuchanej rozmowy. Po powrocie do domu nie wolno podzielić się przygnębieniem z bliskimi. Na szczęście przed opuszczeniem stanowiska jest zawsze możliwość zwierzenia się temu, kto przejmuje pałeczkę.

Chcę ze sobą skończyć
Na przestrzeni ponad pół wieku swojej działalności w ramach Samaritans, Jan zauważyła jedną generalną zmianę w przekroju ludzkich problemów.
– Dużo więcej zgłasza się osób molestowanych seksualnie. Nie myślę jednak, żeby faktycznie wzrosła liczba tego typu przypadków. Zmieniła się mentalność. Teraz ludzie wreszcie nie wstydzą się mówić o nieszczęściu, które ich spotkało – stawia tezę. Koszmar takiego doświadczenia potrafi wypełznąć z zapomnienia zupełnie znienacka, po latach, w trakcie snu. Ktoś budzi się o czwartej rano cały zlany potem i czuje emocje tak silne, jakby to, co jego świadomość wypierała przez dziesiątki lat, wydarzyło się dosłownie przed chwilą.
Ludzie dzwonią w najróżniejszych sprawach. Ktoś stracił pracę, komuś właśnie partner złamał serce, odeszła z tego świata bliska osoba.
– Ale zdarza się też, że zadzwoni ktoś, komu uciekło domowe zwierzątko i my taką osobę potraktujemy z równą powagą, bo dla jej stanu emocjonalnego to może być właśnie sprawa życia lub śmierci – podkreśla Jan.
 

Do grupy najwyższego ryzyka należą młodzi mężczyźni w wieku 15 – 24 lat. Popełniają samobójstwo cztery razy częściej niż ich rówieśniczki. Muszą być silni, dzielni, utrzymywać i chronić swoją rodzinę, osiągać sukcesy i nigdy nikomu nie wspomnieć nawet o swoich wątpliwościach, problemach, związanych z nimi emocjach. Młoda psychika nie jest w stanie wytrzymać piętrzącej się presji. Zaraz za nimi najczęstszymi ofiarami depresji padają osoby starsze, które cierpią głównie na samotność.
– Ostatnio wielu zgłasza się też farmerów – zauważa Jane. – Zła sytuacja na rynku produktów rolnych, wszystkie te choroby szalonych krów czy pryszczyca, to wszystko ma swoją cenę w ludzkiej psychice – wskazuje. Czasem o samobójstwie decyduje tak niewinny czynnik, jak dostęp do niebezpiecznych leków.
– Stąd wiele ofiar wśród lekarzy. W momencie nagłego przygnębienia wystarczy im sięgnąć na półkę i… stało się. Chociaż następnego ranka problem mógłby wydać się zupełnie błahy – stwierdza ze smutkiem. Dlatego do obowiązkowej procedury każdej rozmowy należy pytanie o myśli samobójcze.
– W naszym społeczeństwie to wciąż temat tabu. O nich ludzie nikomu nie chcą mówić. Tymczasem takie wyznanie przynosi ogromną ulgę – zaznacza Jane.
W tej chwili jedną z największych trosk Samaritans jest gwałtownie powiększająca się polska społeczność na Wyspach.
– Musi być wśród przyjeżdżających tutaj Polaków ogromne poczucie osamotnienia, izolacji, tęsknoty za rodziną i przyjaciółmi, przeżywanie problemów z pracą – podejrzewa Shawn. Na razie jednak tylko podejrzewa, bo Polacy nie dzwonią. Nieliczni, których na to stać, wybierają linie pomocowe w Polsce.
– Rozmawiałem ostatnio z przedstawicielami polskiego Telefonu Zufania, z którym ściśle współpracujemy. Dzwonią do nich Polacy z Wysp. Łatwiej im rozmawiać w swoim języku, z osobami dobrze znającymi polską kulturę – tłumaczy. Ale połączenia z krajem są drogie. Dlatego Samaritans intensywnie poszukują wolontariuszy polskiego pochodzenia. Na razie muszą niestety mówić również świetnie po angielsku, gdyż i w tym języku udzielaliby porad. Na osobną linię tylko w języku polskim nie ma na razie środków. – To zajęcie, które daje ogromnie wiele satysfakcji. Rozmowa czasem naprawdę może uratować komuś życie – podsumowuje Jane.
 

Samobójcy są wśród nas >>

Szkocja: Największa umieralność w UK >>

Jaromir Rutkowski


 

author-avatar

Przeczytaj również

Trwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj