Styl życia
Podium było blisko
Na Pawła Zagrodnika przed rozpoczęciem igrzysk nikt nie stawiał. W kadrze zastąpił Tomasza Kowala, rannego w wypadku samochodowym, a występ na Olimpiadzie miał być dla niego startem do wielkiej kariery.
Do tej pory 24-letni judoka występujący w kategorii do 66 kg nie osiągnął znaczącego sukcesu. Z Londynu wróci bez medalu, ale na lotnisku będzie witany, jako jeden z naszych herosów. W walce o najniższy stopień podium od zwycięstwa dzieliła Zagrodnika tylko decyzja sędziów i niewielki łut szczęścia. Z mistrzem świata, Japończykiem Masashim Ebinumą walczył jak równy z równym. Kiedy udało mu się wykonać akcję ocenioną na ippon, wydawało się, że mamy już drugi medal na tych igrzyskach. Niestety, arbitrzy zmienili swoją decyzję i pojedynek toczył się dalej. Mimo, że Polak w dogrywce dawał z siebie wszystko, ale widać było, że brakowało mu nieco sił. Ebinuma ostatecznie przechylił szalę na swoją korzyść i mógł cieszyć się z medalu. Pogodzony z sędziowskim werdyktem Polak ostatecznie zajął piąte miejsce.