Bez kategorii
„Ostatni raz byłam głodna w 2008 roku”. Poznaj kobietę, która je tylko kilka razy w tygodniu. I żyje
Określają się jako „breatharianie”, co oznacza, ni mniej, ni więcej, odżywianie się… powietrzem. Camila Castillo i jej partner, Akahi Ricardo, twierdzą, że ostatni raz byli głodni w 2008 roku.
Para twierdzi chwali się w mediach społecznościowych tym, że udało im się „wyzwolić od jedzenia”. Tygodniowo spożywają zaledwie kilka posiłków składających się z warzyw, owoców, czy wegetariańskiego rosołu.
Naukowcy potwierdzają: Reguła 5 sekund działa! Teraz można już bezpiecznie jeść z podłogi?
Camila twierdzi, że nie zrezygnowała ze swojej restrykcyjnej diety nawet wtedy, gdy spodziewała się dziecka. „Będąc w ciąży jadłam tylko pięć razy” – utrzymuje. Kobieta twierdzi, że wystarcza jej „energia generowana przez wszechświat i przez nią samą”.
„Kiedy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, cały czas praktykowałam breatharianism. Głód w ogóle mi nie towarzyszył. Mimo to, moje wyniki krwi cały czas były idealne. Dzisiaj jestem mamą pięknego, zdrowego 5-letniego chłopca oraz dwuletniej dziewczynki” – utrzymuje kobieta, dodając, że w przeciwieństwie do rodziców, ich dzieci odżywiają się jednak standardowym pokarmem, a nie światłem i powietrzem.
Szczurze odchody, pleśń na ścianie i syf w kuchni- sprawdź, czy nie zamawiałeś tam lunchu!
„Nasze dzieci wiedzą czym jest breatharianism. Wiedzą, że wszechświat jest pełen energii. Nie odmawiamy im jednak pokarmu. Jedzą co chcą i kiedy chcą – owoce, warzywa, lody, pizzę… NIe staramy się ich zmieniać czy zmuszać do niczego. Pozwalamy im samodzielnie odkrywać świat” – tłumaczy Camila.
„Ludzie mogą spokojnie obchodzić się bez jedzenia pod warunkiem, że odnajdą źródła energii występujące w przyrodzie. Bardzo ważne jest również właściwe oddychanie” – przekonuje kobieta, dodając, że jej najdłuższy post trwał… trzy lata.
Dzisiaj Camila i Akhai jedzą od czasu do czasu, ale nie czują przymusu. „Zwykle jemy w towarzystwie, albo kiedy po prostu chcemy spróbować jakiegoś owocu” – mówi Camila.
Czy polskie jedzenie ma jeszcze szansę podbić serca Brytyjczyków?