Życie w UK

Okręg dla Polonii

Istnienie emigracyjnego okręgu wyborczego wzmocniłoby nie tylko nasze więzi z krajem, ale także pozwoliłoby zrozumieć rodakom problemy Polaków mieszkających na Wyspach.

 

 
Istnienie emigracyjnego okręgu wyborczego wzmocniłoby nie tylko nasze więzi z krajem, ale także pozwoliłoby zrozumieć rodakom problemy Polaków mieszkających na Wyspach.
 
Niedawno w Polsce padła propozycja utworzenia okręgu wyborczego „Zagranica”. Zgłosili ją autorzy najnowszego raportu dotyczącego głosowania Polaków na emigracji. Chodzi o Forum Obywatelskiego Rozwoju i Helsińską Fundację Praw Człowieka. Obie organizacje doszły bowiem do wniosku, że państwo polskie dopuściło się jawnych naruszeń „nie zapewniając swoim obywatelom przebywającym za granicą odpowiednich warunków do oddania głosu”. Utworzenie okręgu „Zagranica” (obecnie głosujemy w okręgu „Warszawa I”) nie tylko poprawiłoby warunki, w jakich emigranci głosują, ale także wzmocniło naszą pozycję w kraju. W końcu zdjęcia Polaków na Wyspach, którzy 21 października zeszłego roku stali w kilkugodzinnych kolejkach do urn, urosły w kraju do rangi symbolu tych wyborów.
 
Zmiana ordynacji,
ale nie konstytucji
O ile w wyborach w 2005 r. zagłosowało 2431 Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, w zeszłym roku do urn poszło nas już 36296, czyli niemal piętnaście razy więcej. Jednak nasze głosy – sumowane
z głosami z okręgu stołecznego – tracą na sile, bo nie powodują zwiększenia liczby mandatów w tym okręgu.
Fundacje proponują więc, by w przyszłości utworzyć odrębną listę kandydatów, na których głosowaliby wyłącznie wyborcy mieszkający za granicą. – Wymagałoby to co prawda zmiany ordynacji wyborczej, ale nie konstytucji – wyjaśnia Dawid Sześciło, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i współautor raportu. W okręgach wyborczych w kraju na jeden mandat przypada około 70 tysięcy wyborców. Biorąc pod uwagę fakt, że wszystkich Polaków na emigracji, uprawnionych do głosowania, jest nieco ponad 190 tysięcy, oznaczałoby to, że Polonia zbiorowo mogłaby wybrać dwóch posłów. Jednak, jak postulują HFPC i FOR, dla Polaków za granicą ten próg mógłby być niższy – na przykład około 50 tysięcy. Wówczas moglibyśmy wybrać niemal czterech naszych reprezentantów. Problem polega jednak na tym, że liczba mandatów przypadających na dany okręg musi być z góry ustalona, a w przypadku nowej fali emigracji liczba osób pozostających poza krajem jest bardzo płynna. Gdyby zmiany prawa wyborczego jednak nastąpiły, to w imię konstytucyjnego zapisu, iż „Rzeczpospolita Polska udziela pomocy Polakom zamieszkałym za granicą w zachowaniu ich związków z narodowym dziedzictwem kulturalnym”.
 
Wzorem
innych państw
Podobne rozwiązania, ze względu na znaczną liczbę obywateli przebywających za granicą, ma już kilka państw europejskich: Portugalia, Włochy i Chorwacja. – Nie bylibyśmy pod tym względem pionierami. Jest to bowiem rozwiązanie praktykowane i sprawdzające się – ocenia Dawid Sześciło. Portugalia ma nawet dwa okręgi zagraniczne: jeden dla Europy, drugi dla reszty świata, a liczba mandatów jest zmienna w zależności od tego, ilu Portugalczyków poza granicami swojego kraju pójdzie do urn. Jeśli poniżej 55 tysięcy – wówczas przypada im jeden mandat, jeśli więcej – dwa. Dzięki takiemu rozwiązaniu emigranci mieliby większe poczucie wpływu na losy kraju i tym samym byliby bardziej zmotywowani do udziału w wyborach. Z kolei politycy, którzy chcieliby pozyskać ich głosy, swoją kampanię prowadziliby tylko i wyłącznie za granicą, a nie ograniczali ją do kilku krótkich wizyt. – Dotychczas kontaktami z Polonią zajmuje się Senat, ale czas już na reprezentację dwóch milionów Polaków za granicą w Sejmie – uważa Jarosław Bełdowski, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju.
 
Polonus czy Polak?
Reprezentowanie nas w kraju to nie tylko sprawy dotyczące podwójnego opodatkowania czy rozwijania możliwości inwestowania, ale także ukazywanie rodakom w kraju problemów emigrantów i wywołanie poczucia ich zrozumienia. Zwłaszcza , że o brak empatii dla nas nietrudno: „Moim zdaniem, emigranci nie mają moralnego prawa głosowania w polskich wyborach parlamentarnych. Nie mieszkają w Polsce, nie znają naszych problemów, żyją swoimi sprawami, zajmują ich na co dzień sprawy ich nowych ojczyzn, a nie sprawy Polski. Bez urazy drodzy emigranci, ale wasz udział w wyborach w Polsce można by porównać do decydowania o cudzym domu i ustalaniu w nim praw” – napisał na jednym z forów internauta o pseudonimie ‘eldepor’. Inny, o pseudonimie „harcmistrz” poszedł jeszcze dalej: „Emigranci to nie Polacy tylko Polonusi (…) Jako tacy nie powinni głosować” – czytamy na tym samym forum. Nie tylko więc nie mamy swojej reprezentacji politycznej na Wyspach, ale na dodatek możemy zacząć tracić ją w kraju, W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak obywatelska inicjatywa ustawodawcza, jaką proponuje prezes FOR-u. – Konieczne byłoby zebranie ponad 100 000 podpisów. Mamy nadzieję na masowe zaangażowanie Polonii w taką inicjatywę – dodaje Jarosław Bełdowski.
 
Magda Qandil
 
author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj