Ogień zabija znienacka

Polacy palą się nie tylko do pracy – londyńskim strażakom w ciągu minionych dwóch lat zdarzyło się już kilkakrotnie wywozić z płonących domów zwęglone zwłoki naszych rodaków. A wszystko przez to, że lekceważyli podstawowe zasady bezpieczeństwa przeciwpożarowego.

Według nieoficjalnych danych, co trzeci pożar w UK ma miejsce w domu zamieszkałym przez emigrantów z Polski. Większość z nich postępuje dokładnie odwrotnie niż zalecają to przepisy przeciwpożarowe.
Do Londynu przyjechał najsłynniejszy polski strażak, Anglik z krwi i kości – Kevin Aiston, który wziął udział w rządowej kampanii pod hasłem „Fire Kills” – skierowanej głównie do Polaków mieszkających na Wyspach. Kampania ta ma na celu zachęcenie naszych rodaków do tego, by zwracali baczniejszą uwagę na przestrzeganie zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego, zaopatrując się m.in. w czujniki reagujące na dym.

Polacy nie lubią czujników

– Niewiele osób wie, że po zgłoszeniu się do lokalnej jednostki straży pożarnej można takie czujniki otrzymać za darmo i naprawdę bardzo do tego zachęcam, ponieważ taki czujnik niejednokrotnie ratował życie ofiarom pożarów – powiedział Sir Ken Knight, strażak oraz szef Zespołu Doradców Rządowych ds. Straży Pożarnej.
W remizie na Hammersmith Roy Bishop zastępca komendanta straży pożarnej w Londynie wyliczył kilka najczęstszych zaniedbań, których dopuszczają się mieszkańcy, przytaczając przy okazji wyniki badań na temat poziomu wiedzy emigrantów z Polski na temat zasad przestrzegania bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Ze wspomnianych badań wynika, że mają oni o tym pojęcie nikłe lub żadne. Ankietowani rodacy przyznali, że nagminnie używają europejskich wtyczek, podłączają też do gniazdek niezliczone przedłużacze i rozgałęziacze, co powoduje przeciążenie linii energetycznych. Nierzadko zdarza się, że przerabiają instalacje w celu ominięcia licznika. Jednym z podstawowych grzechów jest również usuwanie zamontowanych już czujników lub wyjmowanie z nich baterii, a także niepoddawanie przeglądom instalacji alarmowych, które przez to, w decydujących momentach, zawodzą.

Kevin Aiston przestrzega

Innym problemem jest palenie papierosów w mieszkaniach. Niejeden amator palenia w łóżku, zmorzony zmęczeniem, a jeszcze częściej alkoholem, stracił życie w wyniku zaczadzenia lub – co gorsza – spłonął żywcem.
Kevin Aiston jest w polskiej straży pożarnej dowódcą sekcji ratowniczej i makabryczne skutki niefrasobliwości widział już niejednokrotnie. Podczas spotkania na Hammersmith jeden z tutejszych strażaków opowiadał, jak musiał „odklejać” od materaca jednego z Polaków, który zasnął z palącym się papierosem. Widok był przerażający.
– Zdarzyło mi się coś takiego w Polsce – człowiek płonął, bo od papierosa zajęła się kanapa. Tapicerka wykonana jest zazwyczaj z łatwopalnych tworzyw sztucznych. Topią się one pod wpływem ognia, przyklejają do ciała tworząc rozległe poparzenia, często kończące się śmiercią – mówi Kevin.
W Wielkiej Brytanii około 3500 pożarów rocznie jest spowodowanych przez tlące się niedopałki, a domy palaczy są trzykrotnie bardziej narażone na pożar niż domy niepalących.

Przedłużacz i patelnia

Jeszcze częstszą przyczyną pożarów są wadliwe instalacje elektryczne i przeciążone gniazdka. Co roku z tego powodu dochodzi w UK do 8000 pożarów.
Osobną sprawą jest nielegalne pobieranie prądu. Z niezabezpieczonej, przeciążonej instalacji sypią się iskry lub wytwarza się łuk elektryczny, od czego zajmują się drewniane lub wykonane z innych łatwopalnych materiałów elementy konstrukcji lub meble. Niedawno strażacy z Hammersmith, podczas gaszenia pożaru w jednym z domów zamieszkanych przez Polaków, odkryli w jednym z pomieszczeń nielegalne podpięcie do sieci. Zaskakujące w tym wszystkim było to, że nie było to zwykłe obejście licznika lecz coś, co strażakom nie mieściło się w głowie – mieszkańcy przewiercili się do podziemnego, głównego kabla energetycznego i stamtąd pobierali prąd. Część tej instalacji przechodziła po dywanem, który wskutek zwarcia zapalił się, a od niego zajął się cały dom.
Wiele pożarów zaczyna się w kuchni podczas gotowania posiłków, szczególnie wtedy, gdy w czasie smażenia zapali się np. olej na patelni. Najczęściej popełnianym błędem jest gaszenie płonącego naczynia wodą. Do czego może prowadzić zastosowanie takiej „metody” można się było przekonać podczas pokazu na dziedzińcu remizy na Hammersmith. Do palącego się w niewielkim garnku oleju strażak wlał zaledwie dwa kubki wody, w tym samym momencie z naczynia buchnął ponad 2-metrowy płomień.
Powszechnym zaniedbaniem jest również używanie przedłużaczy i rozgałęźników bez sprawdzania natężenia, jakie mogą one przyjąć. Wskutek tego dochodzi do zwarć, które często skutkują pożarem.
W 20-stronicowej broszurze „Fire Kills” wydanej przez Ministerstwo ds. Społeczności i Samorządów Lokalnych zawarto szereg ważnych porad i informacji, które w przystępny sposób nie tylko wyjaśniają jak zachować się w przypadku pożaru, lecz przede wszystkim, jak się przed nim zabezpieczyć.
Dowiedzieć się więc można z niej, jakie czujniki są najlepsze, gdzie można je otrzymać lub kupić oraz jak i gdzie zainstalować. Są tam porady, jak bezpiecznie gotować, jak sprawdzać instalacje elektryczną i alarmy, jak bezpiecznie korzystać z koców, poduszek elektrycznych itp.

Janusz Młynarski
[email protected]