Niemcy nie chcą już Angeli Merkel. Najnowsze sondaże nie dają jej żadnych szans

Prawie połowa Niemców nie chce, by Angela Merkel została kanclerzem na następną kadencję – takie są wyniki najnowszego sondażu, przeprowadzonego dla “Bilda”, najpopularniejszego dziennika w tym kraju.

Angela Merkel traci poparcie Niemców. Fot. GettyImages

Według sondażu zleconego przez  “Bild”, 48 procent Niemców stwierdziło, że nie chce, by Angela Merkel pozostała kanclerzem po kolejnych wyborach parlamentarnych w 2017 roku.  Jednak 44 procent zapytanych uważa, że wciąż nadaje się do tej pracy. Takie proporcje oznaczają największy spadek zaufania do Merkel od początku jej urzędowania. Co się stało?

Do “teflonowej kanclerz” jednak coś przywarło. To jej decyzje w sprawie uchodźców, głównie przyzwolenie na niekontrolowany ich napływ do Niemiec. Polityka otwartych drzwi doprowadziła do najazdu na Niemcy niemal miliona imigrantów z Syrii, Afganistanu, Iraku, Erytrei, Libii i innych krajów. A to nie spodobało się zwykłym Millerom.

Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Najpierw zaroiło się od nieprzychylnych komentarzy na forach internetowych, serwisach gazet i Facebooku. Niemcy hejtowali imigrantów i swych polityków do tego stopnia, że rząd organizował specjalne spotkania z wydawcami, wezwał też do Berlina przedstawicieli Facebooka, by ustalić politykę ścigania autorów najostrzejszych komentarzy.

ZOBACZ: Niemcynadal otwarte? 100 mieszkańców i 750 imigrantów!

Potem, poza strachem przed islamskimi uchodźcami doszły rzeczywiste powody do niezadowolenia: demonstracje muzułmanów na ulicach, zamieszki w ośrodkach dla azylantów, wzrastająca liczba gwałtów… Niemiecka kanclerz w końcu się poddała i kazała przywrócić kontrole na granicach. W kilka tygodni po tym, gdy ostro potępiała za to premiera Węgier.

Decyzja okazała się spóźniona i nieskuteczna, zaczęły się też kłopoty polityczne. Nawet członkowie tej samej partii, z nadania chadecji rządzący landami i miastami, zaczęli ostro domagać się od Merkel coraz większych środków na pomoc dla uchodźców. Kazano im bowiem przyjmować tysiące imigrantów, nie dając na to pieniędzy.

Bawaria wręcz zapowiedziała, że nie jest w stanie przyjąć już ani jednego imigranta więcej, bo po prostu nie ma ich gdzie ulokować. Nic dziwnego, bo tylko w listopadzie na południe Niemiec dostało się niemal 200 tys. ludzi.  Nawet w Berlinie, gdzie imigrantów witano latem kwiatami, na jesieni dochodziło do marszów pod hasłem “Merkel musi odejść”.