Życie w UK

Nie powiedzieli: stać, będziemy strzelać

Minął prawie rok od czasu, gdy polscy żołnierze przebywający w Afganistanie z misją, ostrzelali wioskę Nangar Khel.

Brytyjska armia w odwrocie >>

Kolejne ofiary w Afganistanie >>

W tym czasie prokuratura zdążyła zebrać zeznania świadków, ustalić, że żołnierze kłamali, aresztować ich i wypuścić na wolność. Ponad tydzień temu natomiast przedstawiono 65-stronicowy akt oskarżenia. Według śledczych żołnierze plutonu szturmowego ostrzelali wioskę, mimo że jej mieszkańcy nie stanowili zagrożenia.

Trudno jest sobie wyobrazić, jak mogło wyglądać całe zdarzenie z 16 sierpnia 2007 roku ani też jak międzynarodowe siły funkcjonują w „dzikim” Afganistanie. Nawet przeczytanie kilkunastu pozycji o tym kraju, jego kulturze, religii i obyczajach, nie da nam pełnego wyobrażenia, jak może wyglądać codzienność „obcego” – na dodatek żołnierza – w muzułmańskiej wspólnocie, którą prześladują fundamentaliści.

To nie była zabawa w wojnę… tylko wojna

Nadal nie jest poprawnym politycznie mówienie, że Polacy pojechali na wojnę. Powtarza się jak mantrę, że nasi żołnierze są tam po to, aby pomagać i stabilizować sytuację. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że jeśli strzelanie z karabinów i moździerzy jest czymś normalnym, to humanitarność musi być w pewnym stopniu ograniczona.
Bo co to znaczy być żołnierzem, walczyć z wrogiem, zabijać? Wojna, to nie zabawa na podwórku, ale strzelanie do innych ludzi, gdy taki padnie rozkaz.

„Nie wstydzę się tego co się stało”, „Będę żołnierzem do samego końca”, „Przysięgałem i nawet w cywilu będę żołnierzem” – tak mówili żołnierze w czerwcu, kilkanaście dni po wyjściu z aresztu, do którego trafili w listopadzie, potraktowani jak bandyci. – Prawda jest taka, że ci ludzie nie zostali zabici, tylko zginęli. Nie wiedzieliśmy, że są tam cywile. To był przypadek – mówił plutonowy Tomasz Borysewicz. – Na wojnie liczy się rozkaz, a strzelając zawsze trzeba liczyć się z tym, że ktoś może zginąć – dodaje.
Na pytanie o to, czy wspomina czasami moment, w którym dowiedział się, że zginęli cywile, w tym dzieci, powiedział: – Bardziej przypomina mi się moment, jak w Polsce zostałem rzucony na ziemię. Jak weszli z buciorami do mojego domu i grzebali w bieliźnie mojej żony.

Przyznał jednak, że wyjeżdżając na akcję do afgańskiej wioski, wziął pod uwagę, że sprzęt może nie zadziałać prawidłowo. – Nie było możliwości, żebym wiedział, że stanie się to, co się stało. Nikt nie chciał zabijać cywilów – wyjaśnia. Według obliczeń ekspertów pocisk „zboczył” ze środka toru lotu o około 300 metrów. Zaprzeczają temu ekspertyzy wykonane w Polsce głoszące, że stan techniczny moździerzy nie miał wpływu na możliwość skutecznego kierowania ogniem.

Pytany o to, czy misja w Afganistanie to wojna, plutonowy Tomasz Borysewicz mówił tylko: – Nie wiem, jak powinna wyglądać wojna, nie wiem jaka jest definicja. Wiem, że musimy ich ganiać po górach, żeby nie zeszli do nas. O talibach, którzy na co dzień w Afganistanie są ich wrogami, dowódcy mówili, że to nieobliczalny przeciwnik. – Nie mają żadnych zahamowań. Dla nich to wojna religijna, a zginąć to największa radość – mówił podporucznik Łukasz Bywalec.

Bo winnego trzeba ustalić

Biegli, którzy badali sprawę, a także liczba raportów, wskazują, że nie można jednoznacznie określić kto zawinił. Zapis z podsłuchów talibów wskazuje, że Polacy strzelali w ich kierunku. Oznaczałoby to, że nasi żołnierze bronili się przed atakiem. Śledczy w Polsce uznali natomiast, że żołnierze „wstrzeliwali się w wytypowany cel”. Na miejscu zdarzenia było dwóch oficerów, którzy odmówili wykonania rozkazu.

Również Amerykanie stworzyli swój raport dotyczący Nanger Khel, z którego wynika, że talibowie w tym miejscu bywali, ale Polacy popełnili błędy. Dokument opisuje spotkanie gubernatora prowincji Paktika, Akrama Chapalwaka z mieszkańcami ostrzelanej wioski. Gubernatorowi towarzyszyli oficerowie afgańscy i amerykańscy oraz dowódca Polskiej Grupy Bojowej płk Adam Stręk. Dlatego MON od początku musiało wiedzieć o istnieniu raportu, choć temu zaprzeczało. Miejscowa ludność tłumaczyła gubernatorowi, że talibowie przychodzą do wioski wbrew ich woli, kradną ich żywność, a także grożą im śmiercią, jeśli ci będą przeszkadzać im w walce z NATO.

Kamila Wójcik

author-avatar

Przeczytaj również

Rekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajek
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj