Życie w UK

Nie jesteśmy gorsi!

Darek myślał, że jeśli nie szuka się kłopotów, to na emigracji można żyć spokojnie. Mylił się. Adam myślał, że wystarczy sumiennie pracować, by nie martwić się o zatrudnienie. Mylił się. Dziś zdrowie i pracę można stracić tylko dlatego, że jest się obcym w tym kraju. Coraz większa niechęć do emigrantów to nie wymysł, ale smutny fakt.

Nie jesteśmy gorsi!

W pierwszym  artykule jaki napisałem dla „Polish Express” opisywałem 16- letniego Darka, który wraz z mamą mieszka w małym  miasteczku  na południu Anglii. Postanowił  przeciwstawić się przemocy i zamiast, jak większość jego rówieśników, rozwiązywać problemy przy pomocy pięści  i wdawać się w bójki  ze swoimi prześladowcami,  zaufał angielskiemu wymiarowi sprawiedliwości i zgłosił sprawę pobicia  na policję, a ta po krótkim śledztwie przekazała ją do sądu. Nasz rodak sprawę wygrał i wydawało się, że kłopoty minęły. Niestety tak się nie stało.

Bo jesteście obcy!

Spokój trwał dwa lata.  1 października,  na wracającego do domu Darka napadła banda wyrostków i bardzo dotkliwie pobiła młodego Polaka. Nastoletni  bandyci kopali go po całym ciele. W domu Darek usiłował zatamować krwawienie z ust, niestety  zimne okłady niewiele pomagały i konieczna była wizyta w szpitalu. Tam okazało się, że chłopak ma złamaną szczękę  w dwóch miejscach  oraz liczne obrażenia głowy. Zachodziła obawa, że są uszkodzone nerwy, więc decyzja mogła być tylko jedna – operacja. Po czterech godzinach lekarz, który przeprowadzał zabieg miał dla mamy Darka  pierwsze dobre informacje. Nerwy twarzowe nie są uszkodzone, a szczękę udało się poskładać. Gdy wracali do domu, chłopak prosił, by matka nie zawiadamiała policji  o całym zajściu, bo boi się zemsty napastników. Teraz Dorota ma nie lada problem, bo z jednej strony sprawa jest zbyt poważna, by nie zawiadamiać policji, a z drugiej – boi się o syna.  Po kilkutygodniowej  rehabilitacji  szczęka zapewne wróci do pełnej sprawności, sińce i krwiaki znikną , ale uraz psychiczny  u matki i syna po tych traumatycznych przeżyciach zostanie jeszcze bardzo długo. Ich wiara, że Anglia może być spokojnym miejscem do życia pękła jak bańka mydlana. Kilkaset mil na pólnoc, duże  miasto,  inna część Anglii, ale sytuacja bardzo podobna. Marek i Kamil  uznali, że wyjście ze swoimi dziewczynami w sobotni wieczór na romantyczny spacer to dobry pomysł. Niestety nie dane im było spokojnie podziwiać uroków parku, do którego się wybrali, bo i na ich drodze stanęły pijane wyrostki.  Siedzieliśmy na ławce  i rozmawialismy po polsku – wspomina Marek. – Podeszło do nas kilku popitych małolatów, i spytali skąd jesteśmy. Odeszli kilka metrów i zaczęli rzucać w naszą stronę puszkami po piwie, potem małymi kamieniami. Nie reagowaliśmy,  myśleliśmy, że im się znudzi, ale gdy kamienie zaczęły być coraz większe -dziewczyny uciekły, a my postanowiliśmy dać im nauczkę. Co prawda było ich więcej i trochę nam się oberwało – opowiada dalej chłopak. –  Na drugi dzień poszliśmy do pracy z popodbijanymi oczami, ale warto było, bo nie będzie gównażeria rzucała w nas kamieniami za to tylko, że jesteśmy Polakami -podsumowuje. Młodość musi się wyszumieć – można by powiedzieć, ale Adam młody nie był i do bijatyki na ulicy też nieskory, więc nie poczuł w sposób fizyczny niechęci do emigrantów. Adam przekonał się o tym w pracy.

Uprzejmie donoszę

Praca jako „care assistant” nie była jego wymarzonym zajęciem, ale jak do każdej, tak i do tej przykładał się starannie. W pracy był  lubiany, ale nie za to, że jest Polakiem, ani też z powodu  nagłego przypływu  miłości do naszego kraju w sercach angielskich współpracowników. Ta życzliwość była bardziej interesowna. Adam potrzebował pieniędzy i dlatego brał dużo nadgodzin i gdy ktoś prosił go o zastępstwo podczas weekendu, to też nie odmawiał. Niestety po roku ciężkiej pracy przekonał się, że czasem sumienne wykonywanie swoich obowiązków nie wystarcza. Młoda opiekunka, którą przyjęto do pracy nie lubiła się przepracowywać. Podczas nocnej zmiany Polak nie wytrzymał i dosadnie powiedział jej co myśli o robieniu sobie 2-godzinnej przerwy na papierosa, ta w odpowiedzi oskarżyła go o napaść i swoją wersję wydarzeń zaraz po skończeniu zmiany opowiedziała w gabinecie menadżera. Ponieważ angielski Adama był słaby i nie mógł dokładnie wytłumaczyć co się stało, to w efekcie musiał pożegnać się z pracą. – Nie chcę do tego wracać – mówi, gdy rozmawiamy w polskim klubie w Newcastle. – Było, minęło.  Mogę  Ci tylko powiedzieć, że ta Angielka też długo nie popracowała w tym domu opieki, bo podobnego numeru z fałszywym oskażeniem próbowała potem z jedną z pielęgniarek, ale za kłamliwe oskarżenie i niewłaściwe wykonywanie swoich obowiązków to ona została zwolniona dyscyplinarnie – dodaje smutno Adam.

Technika pomaga sprawiedliwości

Czasem sprawiedliwość przychodzi za późno, ale czasami owej sprawiedliwości pomaga technika, o czym również w pracy przekonał się Krzysiek, który pracował w fabryce na pólnocno-wschodnim wybrzeżu Anglii. Wiadomo, fabryka to nie Wersal i tam trzeba się przyzwyczaić do mocnych słów. Nikt nikogo nie zwalnia za dosadne wyrażanie swoich poglądów. Suprevisor, z którym pracował 25-letni Polak do najspokojniejszych ludzi na świecie nie należał i do tego wszyscy się przyzwyczaili, jednak pewnego dnia „nerwy mu puściły” i uderzył Krzyśka w twarz za to, że jak mniemał, ten… śmiał się z jego poleceń. Prawda była taka, że chłopak po prostu nie rozumiał co do niego mówi przełożony i jak to się w wielu przypadkach zdarza „nadrabiał miną”. Niestety widać wyraz Krzyskowej twarzy nie spodobał się przełożonemu i  ten uznał to za oznakę lekceważenia. – Za bardzo zależało mi na tej robocie i bałem się, że jak poskarżę się na niego, to nie on, a ja stracę pracę – mówi z wyraźnym drżeniem w głosie. – Rafała,  kolegę, który widział całe zajście poprosiłem, by nikomu o tym co widział nie mówił. Kolega słowa dotrzymał i nie powiedział co się stało. Poszedł jednak do manadżera i poprosił o przejrzenie nagrania z kamery , którą zamontowano kilka tygodni wcześniej w korytarzu fabryki, a o której krewki supervisor najwyraźniej zapomniał.  Następnego dnia pan kierownik został wezwany do działu personalnego fabryki,  a tam wręczono mu zwolnienie z pracy w trybie natychmiastowym.

Kiedy wszedłeś między wrony…

Nie od dziś wiadomo, że Polacy i Anglicy w wielu kwestiach różnią się między sobą. Polskie nastolatki nie robią problemu, gdy pobiją się z kolegami, bo przecież to takie niehonorowe rozgłaszać, że dostało się parę razy w twarz. Dorośli  swoje problemy też wolą załatwiać w gronie współpracowników i nie informować o najdrobniejszych problemach przełożonych. Bierze się to stąd, że  w naszym kraju takie postępowanie jest kojarzone z donoszeniem, a nikt przecież nie chce być nazwany „donosicielem”.  Na emigracji jednak takie radzenie sobie z kłopotami nie sprawdza się. Tu o wszystkim trzeba mówić głośno. Gdy zostałeś pobity – zgłoś to policji, gdy jesteś dyskryminowany w pracy – powiedz to przełożonym. Pamiętaj – nie jest to żadna oznaka słabości, to wyraźny sygnał  dla wszystkich,że nie zgadzamy się na to,  by nas – emigrantów – traktowano gorzej, niż obywateli Wielkiej Brytanii . To że jesteśmy emigrantami nie oznacza że jesteśmy gorsi.

Cezary Niewadzisz
 

author-avatar

Przeczytaj również

Klienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzęduInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzędu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj