Styl życia

„Motocykliści GP to ci…y”

Zanim zaczniecie rozglądać się za czymś kwalifikującym się do ciśnięcia w moim kierunku za powyższe stwierdzenie pozwólcie, że coś wyjaśnię. Przede wszystkim nie ja jestem autorem tej konstatacji, ale klasyk gatunku, Valentino Rossi. Z zawodu także uczestnik serialu Moto GP. Przyznam, że w leki szok wprawił mnie widok jego szczerej do bólu wypowiedzi, na którą natknąłem się w tygodniku \”MCN\”.

„Motocykliści GP to ci…y”

Powołując się na Valentino bynajmniej nie mam zamiaru chować się za jego plecami przed latającymi, ciężkiej wagi argumentami mającymi przekonać mnie, że stwierdzenie zawarte w tytule jest błędne. Absolutnie. Wspomniany szok, będący następstwem lektury tekstu wyeksponowanego na łamach „MCN”, również nie miał swej genezy w meritum stwierdzenia ileśtamkrotnego Mistrza Świata w rzeczonym MotoGP, ale w swej bezceremonialnej szczerości. Żadne tam „pączka ze skórki”, czy inne tego typu grzeczności. Od sam-nie-wiem ilu lat jestem blisko wszystkiego co ściga się na dwóch kółkach i z przykrością, ale muszę w całej rozciągłości zgodzić się z „The Doctorem”.

Rossi w roli adwokata

Nie mam pojęcia, czy Valentino Rossi myśli o minięciu po raz ostatni biało-czarnej szachownicy i zajęciem się czymś zgoła innym, na przykład prawem. W każdym razie jest na dobrej drodze, by stać się członkiem szacownej palestry. Wcielił się w rolę adwokata swojego przyjaciela o nazwisku Marco Simoncelli, który w sezonie 2008 był najszybszym motocyklistą w przekroju całego sezonu w klasie 250 ccm. Dwa lata później awansował do „królewskiej” klasy ścigantów. Tutaj zaczęto pokazywać go palcami i wyrzucać, że nie potrafi zachować się na salonach. Zwaliło się na niego istne tsunami krytyki za niebezpieczną jazdę.
   – Myślę, że Simoncelli jest na torze bardzo agresywny, czasami bardzo niebezpieczny dla nas i dla siebie – wyznał jeden z pierwszych głosów chóru oponentów, Hiszpan Alvaro Bautista. Coś do powiedzenia ma z pewnością Dani Pedrosa. Miał zresztą sporo czasu na przemyślenie tematu, gdy musiał pauzować w oczekiwaniu na zrośnięcie się obojczyka, który nie przetrzymał w całości kolizji z Simoncellim podczas rywalizacji na torze Le Mans.
   Nie dziwię się Rossiemu, że nie zdzierżył, wziął Marco w obronę i wywalił kawę na ławę.
– Według mnie problem w tym, że obecnie  zawodnicy startujący w MotoGP są jak cipy. Kiedy dorastałem i oglądałem wyścigi w telewizji nie było takich gównianych skarg. Motocykliści byli prawdziwymi mężczyznami. Dziś są bardzo dziecinni – przekonuje nie bez racji 32-letni czempion światowych torów.
Kompletem górnych kończyn podpisuję się pod tezą głoszoną przez Rossiego. Nie wiadomo kiedy sport motorowy z wersji „hard” przeistoczył się w „soft”. Osobiście preferuję sytuacje, gdy hormony mają jakieś konkretne zajęcie. Nawet filmy porno dopuszczam do projekcji tylko w tej pierwszej wersji.

Pan Lauda jest „be”

Okazuje się, że proces niewieścienia kierowców jest niezwykle systematyczny i konsekwentny. Nie odpuszcza nikomu, nawet snobom z Formuły 1. Kolejny dowód, że tak właśnie jest, dostarczył nam zespół McLaren. Menadżer odpowiedzialny za kontakty z mediami ekipy z Woking, Matt Bishop wydał surowy zakaz zbliżania się przez trzy wyścigi komentatora stacji telewizyjnej RTL Niki Laudy do Lewisa Hamiltona. Czymże to Lauda tak naraził się panu Bishopowi? Otóż w relacji po GP Kanady śmiał rzucić do mikrofonu następujące słowa: – On jest szalony. Jego agresywny styl jazdy może sprawić, że ktoś zginie. Rzecz jasna słowa te dotyczyły Hamiltona. Lauda dolał oliwy do ognia podczas spotkania z szefem McLarena Martinem Whitmarshem po GP w Walencji. – Jestem fanem Hamiltona. Chciałbym tylko, żeby czasami używał więcej używał mózgu – oświadczył mistrz Formuły 1 w sezonach 1975, 1977 i 1984 czyli w czasach, gdy to w całej tej zabawie było miejsce tylko dla facetów, którzy w slipach nie mieli luźnej przestrzeni. Tylko skąd pan Bishop ma o tym wiedzieć? Swoją drogą, mam nadzieję, że wymóg prawomyślności wcielony w życie przez pana noszącego nazwisko Bishop jest dziełem przypadku…

Tęsknota za genitaliami

Na szczęście w gronie kierowców „jedynki” są jeszcze relikty minionej epoki. Nie tyle pod względem wieku, ale mentalności, bo zaliczenie Australijczyka Marka Webbera do nestorów w stawce byłoby falstartem. W wywiadzie zamieszczonym na oficjalnej stronie Formuły 1 w cyklu „Wymarzona Formuła 1” Weber udzielił sensownej całkiem odpowiedzi na pytanie o dekadę, w której chciałby się pościgać: – Zdecydowanie lata 80. Wtedy było niebezpiecznie, więc kierowcy musieli mieć jaja. Tę erę oglądałem w telewizji jako dzieciak. Szczerze powiedziawszy lata 50. i 60. były trochę ekstremalne, dlatego 80. są najlepsze – właściwy balans między bezpieczeństwem, a skrajnością. Uwaga! Kierowcy mający poglądy zbliżone do Webbera winni natychmiast zostać objęci ochroną jako gatunek na wymarciu. W tych dziwnych czasach, gdy za stery bolidów wpuszcza się chłopaczków, oderwanych od konsoli Playstation i których do paddocku niemal za rączkę przyprowadzają tatusiowie. Prawda panowie Hamilton i Button?
Na koniec wypada napomknąć o czymś tak „dla pokrzepienia serc”. Może odrobinę zagalopowałem się wieszcząc kasandryczną wizję niewieścienia dziedzin sportu mających z natury rzeczy być obdarzonymi chromosomem Y. Przecież jak do tej pory nie widziałem jeszcze, by któryś z kierowców wieszał na kierownicy damką torebkę. Podkreślam – do tej pory!

Jerzy Kraśnicki  
 

author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj