Między słowami

Szkocki system sądowy korzysta z usług niewykwalifikowanych tłumaczy, co może powodować wiele pomyłek w trakcie procesów a w konsekwencji błędne wyroki.

Zatrudnieni na stanowisko tłumacza studenci nie mieli żadnych uprawnień. Brali udział w poważnych sprawach sądowych, nie posiadając wymaganego w tym zawodzie certyfikatu – Diploma in Public Service Interpreting (DPSI). Fakt rosnącej liczby imigrantów zamieszanych w sprawy sądowe wymusił na wymiarze sprawiedliwości zatrudnienie większej liczby tłumaczy.
"The Sunday Herald" dowodzi, że sądy zatrudniały tłumaczy poprzez największą agencję translatorską, mającą swą siedzibę w Edynburgu. Agencja dostarcza pracowników dla 50 sądów, szkockiego rządu, służb policyjnych, lokalnych urzędów i klubów futbolowych. Rzekomo gwarantuje wysoko wykwalifikowanych, profesjonalnych tłumaczy. W rzeczywistości Alpha Translating i Interpreting zatrudnia niesprawdzonych „freelancerów”.
Dwa lata temu podczas procesu oskarżonego o napaść Polaka wyszło na jaw, że zatrudniony tłumacz nie ma żadnego doświadczenia w prowadzeniu tego typu spraw. Nie można było przeprowadzić postępowania sądowego, gdyż zeznania oskarżonego i świadków zostały błędnie przetłumaczone.
Obrońca Wojciecha Wszołka – oskarżonego we wspomnianej sprawie, złożył zażalenie na niekompetentnego tłumacza. Tłumaczka, która uniemożliwiła prawidłowe przeprowadzenie sprawy jego klienta, nadal pracuje w sądzie. Wszołek został oczyszczony z zarzutów w czerwcu 2006 roku.