Styl życia
Kuszenie losu
Robert Kubica znowu może mówić o wielkim pechu i… wielkim farcie. Na przedostatnim odcinku francuskiego Rallye du Var wypadł z trasy na śliskiej nawierzchni, a jego Citroen uderzył w drzewo.
Rajdu nie udało się wygrać, ale szczęście w nieszczęściu, że nic Polakowi się nie stało. Winne wypadkowi są… sklejone notatki pilota Kubicy. Emanuele Inglesi podał swojemu kierowcy błędne informacje i kraksa gotowa. A kolejne zwycięstwo było dosłownie na wyciągnięcie ręki. W piątek i sobotę Kubica jechał jak natchniony – Polak był klasą sam dla siebie wygrywając wszystkie odcinki specjalne. Rywale mogli jedynie podziwiać znakomitą jazdę naszego rajdowca. W niedzielę zdążył wygrać dziesiąty odcinek specjalny i uzbierać sześć minut przewagi na drugim w generalce Cedrikiem Robertem, ale skończyło się jak w San Martino di Castrozza. Wciąż pod znakiem zapytania pozostaje powrót Kubicy do Formuły 1. Wciąż niesprawna jest lewa dłoń, co może być przeszkodą nie do pokonania w ściganiu się na najwyższym możliwym poziomie.