Styl życia

Idealny prezent na dzień dziecka – książka, która bawi i uczy. Wywiad z autorem opowiadania „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota”

Artykuł sponsorowany

Idealny prezent na dzień dziecka – książka, która bawi i uczy. Wywiad z autorem opowiadania „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota”

Ala Ma Kota

Szukasz prezentu na dzień dziecka? Oto idealna propozycja dla polskich maluchów w UK, zgłębiających trudną sztukę pisania i czytania w języku ojczystym. „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota” to fantastyczna książka dla dzieci, która bawi i uczy jednocześnie. Przeczytaj koniecznie wywiad z autorem, Piotrem Rokickim – polskim pisarzem, mieszkającym na Wyspach.

O czym opowiada Pana książka pt. „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota”?

Książka opowiada historię dziewczynki o imieniu Sally, która mieszka w Londynie. Wszystko zaczyna się w szkole. Nauczycielka języka porusza bardzo ważną kwestię znaczenia alfabetów dla rozwoju cywilizacji człowieka. Aby utrwalić materiał, daje dzieciom do sklejania papierowe roboty, ozdobione literami. Sally bierze swojego robota oznaczonego literką „S” do domu. Kiedy zasypia, słyszy, jak robot wydaje  dźwięk – wypowiada literkę „S”. Sally wpada na pomysł i skleja cały alfabet robotów. Roboty przemawiają do niej i okazuje się, że to Alfabot, który przybył do niej z krainy liter. Alfabot zabiera Sally do Alfa City, stolicy krainy liter. Tam na rynku odbywa się wiec. Litery przechwalają się i chełpią swoją rolą i pozycją w alfabecie. Znaki interpunkcyjne nie wytrzymują tych kłótni i dochodzi do jawnego buntu. Znaki interpunkcyjne odmawiają współpracy, co powoduje, że w krainie liter może zapanować chaos. Alfabot razem z Sally interweniują i udaje im się zażegnać konflikt.

Opowiadanie „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota” można kupić przez internet w Polskiej Księgarni Internetowej w UK. Do jakiej grupy odbiorców skierowana jest Pana książka?

Do jakiej grupy odbiorców? To trudne pytanie. Jedne dzieci potrafią czytać i pisać jeszcze zanim pójdą do szkoły, inne potrzebują sporo czasu, aby to robić dobrze. Moim zdaniem, najlepiej uczyć dzieci w domu i sprawić, żeby nauka stała się dla nich zabawą. Aby tego dokonać należy sięgnąć po odpowiednie książki. To nie tylko książka dla dzieci, ale i dla ich rodziców. Nie wszyscy są obdarzeni wyobraźnią, nie wszyscy mają czas na to, aby wymyślać historyjki, zwłaszcza o literkach i znaku zapytania. Moja książka, mam taką nadzieję, ułatwi rodzicom wspólną naukę z ich pociechami. Dla tego uważam, że grupa odbiorców jest bardzo duża. To nie tylko dzieci, ale i rodzice, którzy chcą uczyć się razem z dziećmi. Główna bohaterka jest dziewczynką, ale Alfabot, to typowo chłopięcy bohater, mocno związany z nowoczesnym światem. Gdyby człowiek nie wymyślił liter, nie byłoby komputerów, rakiet, samolotów i samochodów.

Co pana zainspirowało do napisania książki dla dzieci o tematyce związanej z nauką pisania i czytania?

Pomysł na powstanie książki, jak to jest opisane na okładce, powstał za sprawą P. Sally Lowndens, mojej nauczycielki angielskiego. Pokazałem jej papierowe roboty, które sam zaprojektowałem i wykonałem. Zapytałem ją, czy jest szansa, aby takie roboty sprzedawać do szkół. Dzieci mogłyby się bawić i uczyć jednocześnie. Powiedziała, że jest to realne, ale dobrze by było, abym napisał jakąś historyjkę o papierowym robocie. W tym czasie już sporo pisałem. Nigdy jednak dla dzieci i nigdy na „poważnie”. Bawiłem się, wymyślając różne historyjki i czytałem je swoim znajomym, którzy je dobrze oceniali. Pod wpływem Sally postanowiłem zrobić coś na poważnie. Wymyśliłem Alfabota. Boty są modne wśród dzieci i kojarzą się wszystkim z nowoczesnością i rozwojem. Powstało kilka wersji opowiadania o przygodach Sally. Niestety, moje plany związane z robotami i książką, którą chciałem wydać na Wyspach legły w gruzach za sprawą pandemii. Wówczas przyszło mi do głowy, że rodzice zostali w pewnym sensie sami z nauką swych pociech. Zrezygnowałem z pomysłu promowania moich robotów i postanowiłem napisać coś, co pomoże rodzicom w nauce ich dzieci. Przeczytałem kilka tekstów na temat nauczania. Najważniejsze są podstawy. Pani Paulina Robak, która zdecydowała się na zrecenzowanie mojej książki, będąc nauczycielką, potwierdziła to, że miałem rację. Dzieci, które nie opanowały dobrze alfabetu, mają problemy z pisaniem i czytaniem, a to z kolei ma wpływ na ich dalsze postępy w nauce. Uznałem, że lepiej się uczyć o czymś, co wzbudza naszą sympatię i jest w jakiś sposób ciekawe, niż o czymś, co jest nam obojętne i zdaje się być nudne.

„ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota” to idealny prezent na dzień dziecka! KUP KSIĄŻKĘ>>>

W swoim opowiadaniu starał się Pan nadać poszczególnym literom alfabetu i znakom wyjątkowy charakter, a nawet unikalną osobowość. Czemu służy taki zabieg literacki w tym przypadku? W jaki sposób z książki mogą skorzystać dzieci, które nie znają jeszcze dobrze alfabetu i dopiero uczą się liter?

Książka „ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota” nie jest to książka o regułach pisania i czytania, to nie podręcznik – to bajka, która „ożywia” litery, pozwala dzieciom je zapamiętywać, kojarzyć z jakimś tematem, z ich „własnym” zdaniem o sobie. Znaki interpunkcyjne również zachowują się zgodnie ze swoim charakterem, wykrzyknik krzyczy, znak zapytania jest wiecznie zdziwiony, stale o coś pyta itd. Ilustracje wykonane akwarelą sprawiają, że dziecko ma w czasie czytania chwilę relaksu, bo jakby nie było, to książka mocno związana ze szkołą, z nauką, a to mniej lubiana literatura.


„ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota”
>>KUP KSIĄŻKĘ NA DZIEŃ DZIECKA<<

Na koniec chcielibyśmy zapytać o Pana codzienność w Wielkiej Brytanii. Od kilku lat mieszka Pan w Anglii – czy jest Pan zadowolony z życia na Wyspach? Czy tęskni Pan czasem za Polską?

Czy tęsknię za krajem? Ta książka to przejaw tej tęsknoty. Nie mam w Polsce zbyt wielu spraw. Nie powinienem tęsknić. A jednak, to moja ojczyzna, nigdzie na świecie nie będę się czuł tak dobrze jak w Polsce. Na pewno wrócę, ale zanim to nastąpi, będę nadal żył w UK. To kraj wielu możliwości. Tu można spotkać ludzi, takich jak Sally, pełnych pasji, bezinteresownych, którzy dają wsparcie i zachętę, aby robić rzeczy, które wydają się poza zasięgiem. Polska się zmienia, mam nadzieję, że kiedyś i w naszym kraju będzie podobnie. Już jestem mile zaskoczony, pani Paulina, osoba dobrze wykształcona, pełna pasji, która prowadzi na Facebooku stronę o tematyce biologicznej #BiologTeżCzłowiek i zajmuje się recenzowaniem książek, wsparła mnie w podobny sposób, co Sally. Nie jestem wielkim pisarzem, ale dzięki takim osobom, jak Sally i pani Paulina, mam okazję robić coś, co lubię i dać dzięki temu trochę radości i wsparcia innym ludziom. Myślę również, że dla moich rodaków (i tych starszych, i tych bardzo młodych), żyjących na Wyspach, moja książka, będzie szczególnie pomocna. Nasz język i nasza pisownia nie należą do najprostszych, więc każda pomoc się liczy, jeśli chodzi o zachowanie ojczystej mowy i naszych tradycji. Mam nadzieję, że pomimo tego, iż jest to moja pierwsza książka, czytelnicy nie doznają zawodu. Jeśli jednak tak się stanie, to na pewno książka ta będzie ozdobą dziecięcej biblioteczki, dzięki staraniom mojego Wydawcy. Pracuję, żyję i piszę w Anglii i jestem zadowolony z takiego życia, choć dwa krany w umywalce, zwłaszcza rano, nie dają mi żadnych powodów do radości.

Piotr Rokicki – rocznik ‘65. Pochodzi z Rudy Śląskiej. Dzieciństwo i większość dorosłego życia spędził w Krakowie, od kilku lat mieszka i pracuje w Anglii. Hobbistycznie projektuje i wykonuje z kartonu i papieru fantazyjne konstrukcje, zrodzone w wyobraźni. Od trzech lat również pisze. Opowiadanie o Alfabocie powstało za namową jego nauczycielki języka angielskiego, Sally Lowndes, której pokazał swoje roboty.

>>>„ALA MA KOTA czyli przygody Sally i Alfabota” – idealny prezent na dzień dziecka! KUP KSIĄŻKĘ<<<

author-avatar

Jakub Mróz

Miłośnik nowych technologii, oldskulowych brytyjskich samochodów i sportów motorowych. Znawca historii brytyjskiej rodziny królewskiej i nowych trendów w męskiej modzie. Uwielbia podróżować, ale jego ukochane miejsce to Londyn. Pochodzi z Krakowa, w Wielkiej Brytanii mieszka od 2004 roku. Zna prawie każdy angielski idiom. Zawód wyuczony – inżynier elektryk, zawód – a jednocześnie największa pasja i zawód wykonywany – dziennikarz “Polish Express”. Do redaktora Jakuba wzdycha duża część żeńskiej niezamężnej części wydawnictwa Zetha Ltd. Niestety Jakub Mróz lubi swój kawalerski stan.

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj