Styl życia
Koniec marzeń
Robert Lewandowski wreszcie się przełamał, ale nawet jego bramka nie uchroniła biało-czerwonych przed utratą punktów z Czarnogórą.
Mecz z Czarnogórcami miał scenariusz, jak rasowa hollywoodzka superprodukcja. Najpierw rywale trafiają do siatki za sprawą Dejana Damjanovica (11 minuta), ale podłamani Polacy nie poddają się. Niesieni dopingiem kibiców ruszają do ataku. Pięć minut później po fantastycznej, indywidualnej akcji wyrównuje „syn marnotrawny” Lewandowski, wracający do łask kibiców. I tylko happy endu na koniec zabrakło, bo w akcji ostatniej szansy (meczu ostatniej szansy!) sędzia dopatruje się spalonego. Słusznie, jak widzowie i piłkarze zobaczą na powtórkach. Mierzejewski zaspał na polu karnym. Wybuch radości zostaje brutalnie przerwany, a Polacy remisując niemal definitywnie grzebią swoje szanse na mundial w Brazylii. Nawet zwycięstwa nad Ukrainą i Anglią mogą nam nie zapewnić awansu.