Życie w UK

Kolej na ciebie

Podróże kształcą. Tak nas w każdym razie uczono. Z tego stwierdzenia wynika niezbicie, że najlepiej wykształconymi ludźmi na świecie są kierowcy autobusów, konduktorzy, stewardesy i rybacy dalekomorscy – oni wszak podróżują najwięcej.

Kolej na ciebie

 
 
Ale przecież i zwykły człowiek (swoją drogą – istnieje taki? Wszyscy my na swój sposób niezwykli.) czuje niekiedy zew przygody i rusza w podróż. Co go wykształci. Żeby nie powiedzieć: da nauczkę.
Nie dalej jak parę tygodni temu 28 osób, w tym 15 niepełnosprawnych na wózkach, postanowiło wybrać się w podróż z Poznania do Lublina. Naturalnym środkiem transportu w tej sytuacji wydawał się pociąg. I tu zaczęła się zabawa. Istna beczka śmiechu wręcz, ale takiego śmiechu przez łzy raczej i to łzy bezsilnej złości. Kto podróżował w Polsce koleją ten wie jak jest – pociągi pamiętają czasy króla Ćwieczka, w wagonach okna są albo zaryglowane na amen (tych wagonów PKP używa głównie latem), albo nie sposób ich w ogóle zamknąć (ta część taboru wysyłana jest na trasy w sezonie zimowym). O tak zwanych toaletach lepiej w ogóle nie wspominać. Wspomnijmy za to o drzwiach do typowego wagonu w pociągu dalekobieżnym – wynalazku godnym markiza de Sade’a. Osobiście jestem przekonany, że jeśli piekło istnieje, to pełno w nim takich właśnie drzwi. Nie tylko są za wąskie, by mogła się przez nie przecisnąć przeciętnych rozmiarów dorosła osoba niosąca bagaż. Nie tylko do otworzenia ich potrzeba każdorazowo czterech rosłych mężczyzn i dźwigni ze stalowego pręta długiego na trzy łokcie. Na dodatek umieszczono je w takim miejscu, że znajdują się albo metr od peronu, albo dobre półtora metra nad nim. Czyli albo czeka cię skok w dal, albo wspinaczka. Drobna niedogodność dla osoby młodej i w formie, ale dla kogoś poruszającego się na wózku przeszkoda nie do pokonania. Wspomniana przeze mnie wcześniej grupa niepełnosprawnych pasażerów nie zniechęciła się jednak łatwo. Zarezerwowała u PKP, za dodatkową opłatą, specjalny wagon, z drzwiami rozsuwanymi. Jakież było ich zdumienie, gdy w dniu podróży podstawiono im wagon, w którym rozsuwane drzwi były zamknięte na głucho i pozbawione klamki. Atmosfera zrobiła się cokolwiek nerwowa. Podczas gdy część opiekunów niepełnosprawnych zaczęła mozolny proces przeciskania wózków z podopiecznymi przez zwykłe drzwi, pozostali odszukali konduktora i zażądali wyjaśnień. Wyjaśnienie było krótkie i treściwe. Żołnierskie, można by rzec. „Drzwi są zamknięte, bo są na stałe zamknięte. Nie ma klamek po prostu”. Na jego miejscu wyciąłbym ten zamek palnikiem, wyrąbałbym siekierą, ba, przegryzłbym go pewnie w ostateczności, bo to przecież wstyd zwyczajnie, jakaś piramidalna niesprawiedliwość. No, ale jak wszyscy wiemy, sprawiedliwość jest w sądzie, a na stacji, to przede wszystkim musi być porządek. I tyle. Ruszyła maszyna po szynach ospale. Szarpnęła wagony, ciągnie z mozołem i kręci się kręci się koło za kołem. A w trzecim wagonie, tym bez klamek, nie ma grubasów tylko utyrani ludzie z poczuciem, że zrobiono ich w balona.
A co na to PKP? Nic, oczywiście. W rozmowie z dziennikarzem rzecznik tej firmy, młody człowiek bardzo zadowolony z siebie, obrażonym tonem wyjaśnił, że ze strony kolei wszystko gra. Procedury – cytuję – zostały zachowane. Gdyby niepełnosprawni wytłumaczyli szczegółowo, że chodzi o wagon z otwieranymi drzwiami, to taki byśmy dostarczyli.
To powiedziawszy, odszedł. Fakt, że odszedł właśnie, a nie, dajmy na to odjechał na wózku inwalidzkim, wydaje mi się tutaj kluczowy. Tylko ktoś w pełni sprawny może być do tego stopnia pozbawiony empatii, chociaż z drugiej strony atrofia poczucia przyzwoitości to też choroba. A w tym wypadku mamy do czynienia z jej wręcz podręcznikową formą.
I co to za dyrdymały? Czy kiedy kupuję bilet na samolot, to muszę szczegółowo zaznaczyć, że chodzi mi o taki samolot ze skrzydłami, silnikiem, fotelami i hermetyczną kabiną, pilotowany przez pilota, a nie szympansa, taki, co lata, a nie pływa? Co jeszcze powinienem zastrzec w kasie kupując bilet kolejowy na pospieszny z Warszawy do Łodzi? Że pociąg ma mieć koła i dach? Ma pokonywać drogę z punktu A do punktu B? W przeciwnym razie wyląduję gdzieś na bocznicy kolejowej w Głuchej Dolnej i kiedy wrócę do cywilizacji, nawet nie będzie do kogo iść na skargę. Wszak procedury zostały zachowane.
Rok temu, z okładem, Marek Plura, niepełnosprawny poseł Platformy Obywatelskiej odbył własną niezapomnianą podróż pociągiem relacji Katowice-Warszawa. Przy tej okazji był włóczony na wózku po torach (okazało się, że jedyna winda na dworcu w Katowicach nie działa), przepychany przez drzwi wejściowe do pociągu (gdzie zaklinował się na dobre pół godziny) i generalnie upokorzony na różne sposoby. Pamiętam szum wokół tamtej sprawy, oburzenie rzecznika (innego) PKP, przeprosiny i zapewnienia, że będzie lepiej. Nie jest. Kible dalej straszą, wagonów restauracyjnych nie ma wcale albo nie można do nich wnosić laptopów (polski patent), a w przedziałach pierwszej klasy kolejarze rżną w pokera. Podróże poszerzają horyzonty. Ale najpierw te horyzonty trzeba w ogóle mieć.
 
Dariusz Zientalak
author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj