Życie w UK

Kod gwałtu

Karalność gwałtów w UK zależy od kodu pocztowego. Tak wskazują opublikowane właśnie dane. Ich ofiarami padają też Polki.

Czy to się kiedyś skończy? >>

Dożywocie dla mordercy Polki >>

W niektórych rejonach karalność za popełniony gwałt jest szokująco niska. Na przykład w okręgu (według policyjnej statystyki) Leicestershire tylko 2,8 procent gwałtów jest karana (dane za rok 2006). Dwa lata wcześniej ta liczba wynosiła 3,85 procenta. W praktyce oznacza to, że mniej niż jedna na trzydzieści pięć kobiet, które zgłaszają policji dokonanie na nich gwałtu doczeka się ukarania sprawcy. Z kolei w okręgu Northamptonshire – gdzie w 2006 karalność tego typu przestępstw wynosiła tylko 7,2 proc. – jeszcze w 2004 wynosiła ona 13,79 proc. Są też okręgi, w których trend jest pozytywny. W Cleveland (północno-wschodnia Anglia) w 2004 karalność wynosiła 7,75 proc., w 2006 – 13,2. Oznacza to, że karany jest jeden na siedmiu sprawców gwałtu.

„Te niepokojące statystyki ukazują, że kobiety doświadczają „loterii pocztowej”, gdy zgłaszają gwałt. Jest całkowicie nieakceptowane by standard opieki, którą ofiary otrzymują od policji zależał od ich miejsca zamieszkania” – komentuje Katherine Rake, dyrektor organizacji działającej na rzecz praw kobiet The Fawcett Society (FS). To właśnie FS zgromadziła i przeanalizowała dane pochodzące z posiedzeń sądowych, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz brytyjskiego Głównego Urzędu Statystycznego. Choć dotyczą one roku 2006 (dane za rok 2007 nie są zapewne jeszcze kompletne), ukazują pewne trendy w porównaniu z rokiem 2004. „W wielu częściach kraju stopień karalności dramatycznie spadł” – podkreśla Katherine Rake.

Czy to się kiedyś skończy? >>

Dożywocie dla mordercy Polki >>

Tragiczne polskie ofiary

Ofiarami gwałtów w Wielkiej Brytanii padają też Polki. Najtragiczniejsze przypadki połączone były z brutalnymi mordami. We wrześniu 2006 roku została zgwałcona i zamordowana polska studentka w Glasgow Angelika Kluk. Wynajmowała pokój na terenie plebanii i tam też doszło do tragedii. Jak donosiliśmy już na łamach „Polish Express”, jej skrępowane ciało, pełne ran kłutych, z licznymi obrażeniami głowy znaleziono pod posadzką kościoła św. Patryka w Glasgow. Sprawcą bestialskiego mordu był inny lokator przykościelnego schroniska – Peter Tobin.

Śledztwo wykazało, że Angelika nie była jego pierwszą ofiarą. W domu, który kiedyś do niego należał, odnaleziono szczątki dwóch innych kobiet. Tobina sąd skazał na dożywocie. Rok później w Leeds miał miejsce gwałt i bestialski mord 14-letniej Zuzanny Zommer. Dziewczynka została napadnięta, gdy była sama w domu – przez sąsiada Michaela Clarke’a, który przyjaźnił się z jej rodzicami. Sąd skazał go na bezwarunkowe dożywocie. Kary wymierzone w tych dwóch tragicznych przypadkach sprawcom nie przywrócą życia ofiarom. Karanie gwałcicieli kobiet, które muszą stawić czoła „życiu po gwałcie”, ma więc donośne znaczenie. Jest także sygnałem dla innych kobiet, na których dokonano przemocy seksualnej, by o przestępstwie poinformować policję. Zdarza się, że o bestialstwie nie mówią one nikomu w obawie przed tym, że nie zostaną potraktowane poważnie, że ktoś im nie uwierzy albo uzna, że „same są sobie winne”. Takie bowiem mity wciąż pokutują.

„Oskarżenia tej pani są nieprawdziwe”

W Polsce właśnie umorzone zostało dochodzenie w sprawie gwałtu, do którego miało dojść na firmowej wycieczce opolskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Poszkodowana miała zostać poczęstowana alkoholem przez jednego z kolegów i już po trzech drinkach stracić przytomność, po czym obudzić się następnego dnia rano w łóżku obok tego samego kolegi. Zgłosiła to do Prokuratury Rejonowej w Sejnach (tam, gdzie odbyła się wycieczka). Obawiała się, że w Opolu sprawa zostałaby natychmiast ukręcona. Jednak w Sejnach uznano, że brak jest dostatecznych danych by stwierdzić, że doszło do gwałtu i nieudzielenia pomocy pokrzywdzonej. – To nie oznacza, że można kategorycznie zaprzeczyć albo potwierdzić, że do tych czynów doszło lub nie – wyjaśnia Beata Łajewska z tamtejszej prokuratury. Przesłuchanych w tej sprawie miało zostać kilkadziesiąt osób. Brano też pod uwagę opinie biegłych.

Umorzeniem sprawy jest zaskoczona poszkodowana. W rozmowie z „Nową Trybuną Opolską” powiedziała: „Pani prokurator nie wyraziła zgody, bym brała udział w przesłuchaniach, więc chciałam konfrontacji. I na nie czekałam przed wydaniem decyzji w tej sprawie. Na pewno będę się odwoływać i składać zażalenie na postanowienie”. Z decyzji prokuratury cieszy się Wiesław Bakalarz, okręgowy inspektor pracy w Opolu, według którego „oskarżenia tej pani są nieprawdziwe”. To, że poszkodowana jest przekonana, iż owej nocy doszło do czynów niezgodnych z jej wolą oraz, że musi teraz korzystać z pomocy psychologa na prokuratorze w Sejnach nie zrobiło widać wrażenia. Bez względu na to czy do gwałtu doszło, czy nie, umorzenie tak głośnej sprawy może sugerować, że „ofierze się nie wierzy”.

W całej Polsce mniej niż w Londynie

Jeśli spojrzeć na liczbę gwałtów w Polsce i Wielkiej Brytanii, okazuje się, że w naszej ojczyźnie odnotowuje się ich o wiele mniej. Nie musi to wcale oznaczać, że w Polsce jest mniej gwałtów. Może natomiast oznaczać, że polskiemu wymiarowi sprawiedliwości są one znacznie rzadziej zgłaszane. Według oficjalnych danych policyjnych (dostępnych na stronie policja.pl) w 2005 roku w Polsce stwierdzono 1987 gwałtów, w kolejnym roku – 2001, a w 2007 – 1827. Jednocześnie w samej Anglii i Walii (których populację ocenia się na blisko 55 milionów osób) od marca 2005 do marca 2006 policja odnotowała 13295 gwałtów na kobietach i 1117 gwałtów na mężczyznach. W kolejnym roku (mierzonym od marca 2006 do marca 2007) liczba gwałtów na kobietach wyniosła 12630, a na mężczyznach 1150. Liczba gwałtów odnotowywanych na terytorium całej Polski jest nie tylko zadziwiająco niższa niż w Anglii i Walii, jest nawet mniejsza niż liczba gwałtów w samym Londynie. Na terytorium podlegającym Metropolitan Police w roku 2006/2007 (mierzonym od marca do marca) dokonano 2304 gwałty na kobietach, w kolejnym roku (do marca 2008) – 1919. W większości londyńskich dzielnic (borough), tak jak i na całym terytorium podlegającym Met, liczba gwałtów spadła. Jest jednak kilka dzielnic, w których nastąpiło dramatyczne pogorszenie: w Brent liczba gwałtów wzrosłą o 3,2 proc., w Merton – o 7,1 proc., w Wandsworth o 11,1 proc., a w Newham aż (!) o 21,9 proc.

Uderza nierówność

Zdaniem organizacji The Fawcett Society, zgwałcone kobiety muszą stawić czoła nie tylko zbrodni, której na nich dokonano, ale także „kulturze niedowierzania” i czasem powolnej reakcji policji, która prowadzi do utraty cennego materiału dowodowego. Uderza wspomniana już nierówność sytuacji, w której znajdują się zgwałcone kobiety w różnych częściach Wielkiej Brytanii. O ile te w okręgach Cheshire, Cleveland, Lancashire mogą liczyć na to, że ich oprawcy zostaną ukarani (odpowiednio 11,1 proc., 13,2 proc., 11,2 proc.), szanse na sprawiedliwość kobiet z okręgów Bedfordshire, Cambridgeshire, Dyfed Powys, Leicestershire i Sussex są już bardzo małe (odpowiednio 3,2 proc., 3,2 proc., 3,1 proc., 2,8 proc., 3,2 proc.). Jak apelują organizacje na rzecz praw kobiet, najważniejsze jest by ofiara zgłosiła sprawę jak najszybciej policji.

Magda Qandil

Pigułka gwałtu w pigułce

Mianem słynnej „pigułki gwałtu” można określić całą gamę substancji psychoaktywnych. Część z nich to leki (np. benzodiazepiny), część to przemysłowe związki chemiczne. Wszystkie działają w podobny sposób – z reguły są bezwonne, pozbawione smaku i nie barwią napoju, do którego się je doda. Ofiara zaczyna odczuwać działanie narkotyku po ok. 20-30 minutach. Substancje te, podane w małych dawkach, mogą powodować efekty podobne do upojenia alkoholowego, w większych – czasową amnezję i częściowy lub zupełny brak kontroli nad koordynacją ruchów.

Najpopularniejszą substancją wykorzystywaną jako „date rape drug” jest GHB (kwas 4-hydroksybutanowy). Związek stworzony z przeznaczeniem dla anestezjologów, miał być pomocny również w leczeniu bezsenności i alkoholizmu. Dziś ma na koncie kilkaset ofiar śmiertelnych i setki kobiet wykorzystanych na tle seksualnym lub okradzionych po nieświadomym jego spożyciu. Dziś użycie tego środka ogranicza się do celów rekreacyjnych (w dawkach ok. 4, 5 ml) lub przestępczych, kiedy ofierze podaje się znacznie większą porcję substancji.

Na rynku dostępne są testery, które potrafią potwierdzić lub wykluczyć obecność jednej z kilkudziesięciu substancji odpowiedzialnych za utratę kontroli.

Czy to się kiedyś skończy? >>

Dożywocie dla mordercy Polki >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj