Życie w UK
Kiedy każecie nam zostać w domach lub zasłaniać ciało? – pyta Allison Pearson
Po sylwestrowych atakach hord muzułmańskich imigrantów w Kolonii, Berlinie i wielu innych europejskich miastach, Allison Pearson z “The Telegraph” pyta, jak daleko jest od chwili, kiedy kobiety europejskie usłyszą od polityków lub policjantów, że bezpieczne będą tylko gdy pozostaną w domach, lub gdy przywdzieją hidżaby…
Pearson przypomina jak wczesnym rankiem 26 października 2014 roku, grupa pijanych libijskich kadetów, którzy stacjonowali w bazie brytyjskich sił powietrznych w Bassingbourn, przyjechała do centrum Cambridge. Kadeci napadli na cztery kobiety, odarli je z ubrań, obmacywali. Dwóch zgwałciło chłopca, który wracał nad ranem z przyjęcia weselnego.
Libijczycy zostali co prawda skazani (inna rzecz, że kary w końcu mieli odbywać w swym kraju), ale tę historię Allison Pearson przytacza po to, by przypomnieć coś innego: jak tłumaczyli się zwierzchnicy młodych, libijskich żołnierzy. Otóż tłumaczyli publicznie, iż kadeci po prostu nie wiedzieli, że tak się w Anglii nie robi. – To był niefortunny przypadek nieporozumienia kulturowego – mówił wtedy przed kamerami umundurowany Libijczyk.
Czy w taki sam sposób można tłumaczyć to, co w sylwestra działo się w Kolonii i – jak się okazuje – również w innych miastach Europy? Czy seksualne napastowanie i okradanie ponad stu kobiet, zgwałcenie dwóch dziewczyn przez imigrantów z Syrii, Iraku, Afganistanu to również “nieporozumienie kulturowe”? – pyta brytyjska dziennikarka. I zastanawia się, kto i kiedy wytłumaczy to muzułmańskim imigrantom, którzy wcale tego nie muszą zrozumieć.
Czy takie wytłumaczenie przekona 18-letnią Michelle, która opowiadała jak ona i jej przyjaciele zostali otoczeni przez 30 wściekłych mężczyzn, którzy molestowali kobiety, wpychając paluchy w ich majtki, a następnie okradli?
Haniebnym nazywa autorka felietonu zachowanie głównych niemieckich mediów, które dopiero po kilku dniach przestały powtarzać bzdury o radosnym i spokojnym przebiegu sylwestrowych, miejskich imprez. Opanowani strachem przed “islamofobią” i sparaliżowani obawą przed posądzeniem o “prawicowe fobie” dziennikarze zdradzili swych odbiorców.
Jak zareagowali politycy? Nie lepiej. Jeszcze we wtorek Henriette Reker, burmistrz Kolonii, zaproponowała nowy “kodeks postępowania dla młodych kobiet i dziewcząt “, by takie napaści im się nie przytrafiały. – Mam nadzieję, że te słowa będą się pani śniły po nocach – zwraca się autorka świetnego felietonu do burmistrz Kolonii.
– W Niemczech zgłaszanie złego traktowania kobiet przez imigrantów – i to zarówno wewnątrz obozów dla uchodźców jak i poza nimi – uważane jest za podsycanie napięć etnicznych. “To, co się dzieje na platformach prawicowych i na czatach jest co najmniej tak straszne jak akty ataków na te kobiety” – twierdzili politycy. Pierwszą reakcją rządu było więc udawanie, że to po prostu nie jest prawdą. Policja i pracownicy socjalni mieli inną wymówkę: przecież taka jest “ich” kultura – mówili sobie.
Jak daleko kobiety w Niemczech są od chwili, gdy usłyszą, że bezpieczne będą tylko w domach lub pod hidżabami? Jeśli ktoś tu potrzebuje “kodeksu postępowania”, to nie niemieckie kobiety, ale mężczyźni, którzy muszą nauczyć przybyszów jakie wartości panują w Europie lub pokazać im drogę powrotną – pisze Allison Pearson. I dodaje: – Obawiam się, że masowy atak w Kolonii to nie odosobniony przypadek, ale pierwsza z wielu bitew w zderzeniu cywilizacji.