Życie w UK
Każdy kierowca autobusu musi mieć nerwy ze stali
Wchodzisz do autobusu, a za kółkiem siedzi kobieta. Bez paniki – być może jest to Monika Siemieńczuk, zwyciężczyni konkursu na najlepszego kierowcę w Wielkiej Brytanii.
Czerwony autobus prze z ulice miasta mknie >>
– Lepiej uważaj, bo mam słabą pamięć i nie zawsze rozpoznaję wszystkie ulice – żartuje na przywitanie 27-letnia Monika, kiedy spotykamy się z nią w zajezdni autobusowej w północnym Londynie. Polka zakłada czerwoną, odblaskową kamizelkę i przygotowuje się do kursu przegubowcem po centrum Londynu. Czeka nas kilka godzin przeciskania się przez korki i pokonywanie setek wąskich uliczek. Krótko mówiąc, można od tego wszystkiego dostać zawrotu głowy. – Przyznam szczerze, że nie zawsze znam nazwy ulic. Nim zacznę jeździć na nowej trasie, przez cały dzień obserwuje innych kierowców i po prostu się uczę – wyznaje nasza rodaczka.
Do tej pracy trzeba mieć jednak smykałkę. Monika zdecydowanie ją posiada – choć jej przygoda z autobusami trwa dopiero kilka lat, już zdążyła zostawić w tyle konkurencję i zająć pierwsze miejsce w konkursie na najlepszego kierowcę w Wielkiej Brytanii. Tu liczyła się nie tylko umiejętność wykonywania skomplikowanych manewrów, ale także brak wypadków w dotychczasowej karierze i bezpieczne poruszanie się po ulicach dużego miasta. A to nie jest już takie proste.
Jesteśmy w centrum Londynu, w okolicach Oxford Street. – Tu jest najgorzej – uważa polska bus driverka. – Każdy biega z zakupami od sklepu do sklepu i bez pamięci wchodzi na ulicę, prosto pod koła – dodaje.
Faktycznie – podczas przejażdżki, co chwilę ostro hamujemy. Jedni piesi zauważają autobus w ostatniej chwili i od dźwięku hamulców niemal dostają zawału serca, inni wchodzą na jezdnię z premedytacją. Patrzą kierowcy prosto w oczy i niemal pytają, czy będzie hamować czy zamierza ich rozjechać. – Standard – kwituje dziewczyna.
Tomasz Ziemba
Więcej w Polish Express