Życie w UK

Kariera w Polsce? – Nie, dziękuję

Specjaliści od rozmaitych statystyk i analiz pomylili się prognozując skalę przewidywanej emigracji. Okazało się, że wyjechało nas zbyt wielu, zbyt dobrze wykształconych i, na dodatek, zbyt pomysłowych i zdolnych.

Kariera w Polsce? – Nie, dziękuję

Wirtualna wojna polsko-polska >>

Nie wstydźmy się być Polakami >>

Polskę opuścili ludzie, którzy mieli jasno sprecyzowany plan życiowy, wiedzieli dokładnie, w jakim celu jadą na Wyspy i jak długo zamierzają tu być. Zaskakujące jest przede wszystkim i to, że nawet ci, którym wiedzie się w ojczyźnie całkiem nieźle – też myślą o emigracji. Skąd się zatem bierze gorączka wyjazdowa? I dlaczego dzieje się tak, że z Polski na Wyspy przenoszą się osoby świetnie wykształcone i z pomysłem na przyszłość?
Postanowiliśmy zapytać o powody przyjazdu do UK kilku naszych Czytelników, którzy nie przekroczyli jeszcze magicznej „czterdziestki” i na Wyspach żyje im się nie tylko dobrze, ale i mogą tu zaspokoić swoje zawodowe i życiowe ambicje.

Przyszła pani psycholog
Elżbieta Klima (26 lat) rozpoczyna we wrześniu trzeci rok studiów na kierunku psychologii w St Mary University/College at Twickenham w Londynie. Po  uzyskaniu dyplomu licencjata planuje studia magisterskie. -Zastanawiam się jedynie, czy w Anglii czy w Polsce. Poważną barierą w tej kwestii są tutaj pieniądze. Nauka na Wyspach bywa horrendalnie droga – mówi Ela. Ela waha się też co do wyboru konkretnej specjalizacji psychologicznej. – Interesuje mnie zarówno psychologia kliniczna, jak i psychologia biznesu, czyli np. praca dla „head hunters”. – Mam nadzieję, że już niedługo będę w stanie stuprocentowo się określić.
Na razie pracuje w przedszkolu; to zajęcie ma wiele wspólnego z kierunkiem jej studiów. – Chciałabym bardzo załapać się na wolontariat psychologiczny w Wielkiej Brytanii, by uzyskać niezbędne doświadczenie zawodowe. W Anglii jest sporo takich możliwości – problem w tym, że jest też sporo ludzi, którzy szukają tego typu okazji. Myślę o pracy z młodzieżą z rodzin patologicznych, z domów dziecka. W przyszłym roku, po skończeniu studiów, zabieram się poważnie za szukanie pracy. Chcę zdobyć praktykę, mam też w planach solidne dokształcanie się. Plan długofalowy? Być może wrócę do Polski za pięć lat. I marzy mi się własna poradnia terapeutyczna.

Przyszły pan architekt
Irek Lisiecki (26 lat) rozpoczyna we wrześniu studia na kierunku architektonicznym w University of Greenwich w Londynie. Nauka potrwa cztery lata, a zwieńczy ją licencjat z tytułem architekta pierwszego stopnia. Irek nie jest już nowicjuszem – rysuje i projektuje od 20. roku życia. W Polsce wykonał swoje pierwsze prace na zlecenie; cztery z zaprojektowanych przez niego domów od sześciu już lat cieszą oko właścicieli. W Polsce ukończył technikum budowlane, a w Londynie Bickenhall College, specjalizując się w technikach Auto Cad 2D i 3D. Pytany o początki i chęć poszerzania wiedzy w tym akurat zakresie uśmiecha się szeroko. -Samo jakoś wyszło. Interesowałem się tym tematem i zacząłem się uczyć. A dużą satysfakcję i dalszego kopa dały mi własne, zrealizowane już projekty. Wykonanie jednego, kompletnego projektu domu zajmuje mu około pięciu dni. Ponieważ nabył już trochę wiedzy fachowej, spogląda nieco innym okiem, niż zwykły turysta, na wyspiarską zabudowę. -Angielskie przepisy budowlane wydają się być dużo mniej rygorystyczne, niż te w Polsce. W Polsce nie do pomyślenia jest, by domy stały tak blisko siebie, nie wspominając już o dość oryginalnych rozwiązaniach, na przykład rury kanalizacyjne na zewnątrz budynku. Jednak dyplom ukończenia studiów w Anglii potrafi otworzyć wiele drzwi i zdecydowanie ułatwia start. -Zamierzam zostać w Anglii dobrych kilka lat – zdobyć wykształcenie i, w miarę możliwości, jak najwięcej praktyki w zawodzie. Planuję powrót do Polski, chociaż, szczerze mówiąc, myślę o tym z lekką dozą niepokoju. Nie mówię tu tylko o kiepskiej sytuacji na rynku pracy, która prawdopodobnie niespecjalnie się poprawi w najbliższym czasie, ale też o tym, że Polska kumoterstwem i nepotyzmem stoi. Krótko mówiąc – żeby coś tam osiągnąć, trzeba mieć po prostu chody, plecy i powiązania – podsumował Irek.

Przyszła pani biotechnolog
Marta Podhajska (24 lata) jest absolwentką Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Pod koniec czerwca uzyskała tytuł magistra inżyniera w groźnie brzmiącej dyscyplinie – diagnostyka molekularna. I niemal natychmiast wyjechała na Wyspy. – Byłam w Anglii rok i dwa lata temu. Tak wakacyjnie. I zakochałam się w Londynie. Ale decyzja o wyjeździe spowodowana była przede wszystkim marnością szans na przyszłość w Polsce. Nie mam ochoty ustalać swojej przyszłości gdzieś pomiędzy etatem przedstawiciela handlowego bądź pracą na uczelni. Biotechnologia to szeroka dyscyplina, głównie chodzi o wykorzystanie drobnoustrojów dla dobra człowieka. Mogą to być sprawy związane z produkcją win, ale też i z genetyką. Marta podjęła szybką i „męską” decyzję i postanowiła spróbować szczęścia zawodowego w Zjednoczonym Królestwie. Na razie pracuje jako kelnerka, ale plany ma bojowe. Ale, jak twierdzi, nawet bycie kelnerką jest tutaj inne i lepsze niż w Polsce. – Nie wiem, jak tu odbierane jest moje wyksztalcenie. Ale wysłałam już moje pierwsze CV w sprawie pracy w laboratorium. Nic specjalnego – takie tam ganianie, mycie retort i przygotowanie całości do doświadczeń. – Ale od czegoś trzeba zacząć. Chciałabym też zacząć studia podyplomowe w Anglii. Trochę się boję, czy nie mierzę za wysoko, ale nie tracę optymizmu – dodaje. – Poza tym łatwiej jest mi żyć w Londynie niż w Warszawie. – Czy chcę wracać kiedyś do Polski? Idealnym rozwiązaniem byłaby angielska firma z filią w Polsce – śmieje się Marta.

Przyszły pan księgowy
Michał Cap (28 lat) mieszka w Weston Super Mare niedaleko Bristolu, rodzinnym mieście Johna Cleese’a z trupy Monthy Pythona. Od ponad dwóch lat pracuje jako operator maszyn w olbrzymiej fabryce butelkującej mleko – Wiseman Dairies w Bridgwater. To ponoć największy i najbardziej nowoczesny zakład tego typu w Europie. – Nie jest to absolutnie praca moich marzeń i skóra mi cierpnie na myśl, że mógłbym tu utknąć na długie lata. W Polsce uzyskałem tytuł licencjata na kierunku zarządzanie przedsiębiorstwem. Blisko dwa lata temu rozpocząłem naukę w Anglii – kończę kurs dla księgowych AAT (Association of Accounting Technicians) w Weston Super Mare College. Kwalifikacje, które uzyskam są honorowane w całej Europie. Pytany o plany powrotu do ojczyzny, stanowczo kręci głową. – Zdecydowanie Anglia. Tutaj siebie widzę – mówi bez zastanowienia.

Pan inżynier

Marcin Kwaskowski (36 lat) ukończył Wydział Inżynierii Środowiska na Politechnice Częstochowskiej i całe swoje zawodowe życie związał z Polska. Działa w branży inżynierii sanitarnej od lat. W pewnym momencie podjął ryzykowną decyzje: rzucił posadę inspektora w Urzędzie Miasta Częstochowy i wbrew mało optymistycznym reakcjom otoczenia i kiepskiej sytuacji na rynku, postanowił założyć własną działalność gospodarczą. – Nie jest lekko, a firmę trzeba budować latami. Na dobrą sprawę nie mogę powiedzieć, czy decyzja o podjęciu działalności w Polsce była trafna – praca ponad siły, mało snu, ogromne bariery biurokratyczne. Z biegiem czasu Marcin zaczął zastanawiać się nad emigracją. -Mam mnóstwo pomysłów, mam nadzieję, że starczy mi sił. Słyszałem, że w Wielkiej Brytanii mają elastyczne przepisy i udogodnienia dla przedsiębiorców. Polska, pod tym względem, to niestety bardzo kiepski kraj. Wiem, że jeżeli zdecydowałbym się na emigrację, to musiałbym się uczyć pewnych rzeczy od nowa, ale polska rzeczywistość tak daje w kość…

Pytanie na przyszłość
To tylko krótkie historie kilku ludzi, ich ambicje i życiorysy. Jak wielu jest takich, którzy myślą podobnie? I jak wielu jest takich, którzy opuszczą Polskę na zawsze?

Tekst i zdjęcie: Radosław Purski
Na zdjęciu: trojka bohaterów artykułu. Od lewej: Marta, Ela i Irek

Wirtualna wojna polsko-polska >>

Nie wstydźmy się być Polakami >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

Ustawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopuBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj