Życie w UK

Jest mi tu dobrze

– Kiedy kamery zostały skierowane na gejów
i ekologów, którzy stanowili zagrożenie numer jeden, to pomyślałem: „O cholera, znowu trzeba o coś walczyć”. Rozmowa z Robertem Jezierskim, współzałożycielem partii
„Zieloni 2004”.

Jest mi tu dobrze

 

Jak z perspektywy dwóch tysięcy kilometrów obserwujesz to, czego dokonałeś w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat?
 
– Jestem w Londynie zaledwie od kilku dni, ale już jakiś czas temu zauważyłem, że mocno odstaję od Polski. Dzisiaj dowiaduję się, że we wrocławskim Urzędzie Miejskim został powołany oficer rowerowy. Podjął decyzję, że do końca roku zostanie wybudowanych sto parkingów dla rowerów. Pamiętam, jak przez kilka lat jeździliśmy po mieście organizując „Masy krytyczne”, czyli wielkie manifestacje rowerzystów. Sporo nas kosztowały, ale mogę powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Pięć lat starań, przekonywania urzędników miejskich i wreszcie mamy jakiś namacalny efekt.
Ale teraz chodzę po ulicach Londynu i widzę, że tych parkingów jest wszędzie mnóstwo, są rzeczą naturalną. Myśl, że o coś takiego trzeba było walczyć, wydaje się szokująca.
 
Oficer rowerowy? To zupełnie nowe stanowisko wśród urzędników, chyba ewenement na skalę krajową…
 
– To też jest dziwna sprawa. Aby przekonać Urząd Miasta, że taki etat powinien istnieć, trzeba było konkretnego przykładu. W irlandzkim mieście Cork takim urzędnikiem został właśnie Polak, dopiero wtedy zaimportowano go do Wrocławia. Ale najpierw musiał odnieść sukces za granicą. Taki oficer powinien dbać o prawa obywatelskie rowerzystów. W Polsce człowiek siedzący za kółkiem samochodu ma większe prawa niż rowerzysta. W wielu miastach Europy Zachodniej to właśnie cyklista uchodzi na ulicach za świętą krowę, bo jest bardziej narażony na niebezpieczeństwo niż inny użytkownik drogi.
 
Walka o takie zmiany trwała kilka lat, a wasze manifestacje miały finały na sali sądowej…
 
– Niestety, tak było. Pierwsza „Masa krytyczna”, którą zorganizowaliśmy w 2003 roku, zakończyła się dla mnie na pogotowiu. Był to dzień, w którym spotykali się prezydenci Francji, Niemiec i Polski w ramach Trójkąta Weimarskiego. Wzmożona czujność policji spowodowała, że rowerzyści najwyraźniej stanowili poważne zagrożenie dla polityki. Mocno nas wtedy poturbowano. „Masy krytyczne” organizowaliśmy od tamtej pory co miesiąc. Nie było łatwo, ale na szczęście media stały po naszej stronie. To, że nasze akcje kończyły się kolegiami czy sądami pokazywało, że nie traktowano rowerzystów tak jak pełnoprawnych obywateli. Władze zawsze były spóźnione mentalnie wobec potrzeb ludzi.
 
Jak się czułeś jadąc na czele „Masy krytycznej”, gdy podążało za Tobą kilkanaście radiowozów i w każdej chwili mogłeś być zakuty w kajdanki?
 
– Czułem się śmiesznie, bo mam za sobą doświadczenia z czasów komuny. W ramach „Pomarańczowej Alternatywy” organizowaliśmy happeningi antysystemowe. Byłem człowiekiem, który eksportował pomysły na happeningi do Warszawy i Łodzi, gdzie poznałem Krzyśka Skibę. Miałem już doświadczenie, nie bałem się przekraczania pewnych granic, więc po kilkunastu latach czułem się jak rezerwista, który znów zostaje powołany na „pierwszą linię frontu”.
 
Wspominasz czasy komunizmu, ale IV Rzeczpospolita też nie była przychylna dla Zielonych.
 
– To był ciekawy okres, który przejdzie do historii. Młodzi ludzie, myślący bardziej europejsko i otwarcie, mogli się czuć jak w kabarecie. Nagle kamery zostały skierowane na niebezpiecznych gejów, ekologów i wszelkiej maści feministki. Stanowili zagrożenie numer jeden dla porządku publicznego. Pomyślałem: „O cholera, znowu trzeba o coś walczyć”.
 
Ale przyznasz, że nie zawsze było wam do śmiechu…
 
– Kilku ekologów zamknięto w areszcie pod sfabrykowanymi zarzutami. Ministrowie szkolnictwa z LPR-u nawoływali, aby ekologów wyrzucić ze szkół, bo szkodzą moralności młodych ludzi. Po tych dwóch latach wraz ze zmianą władzy zmieniło się jedno – nie muszę się martwić, czym zajmuje się rząd, mogę zająć się wreszcie sobą.
 
Kogo i za co zamknięto do więzienia?
 
– Znam sprawę jednego z członków partii „Zieloni 2004”, znanego łódzkiego ekologa, zaangażowanego w akcję „Stop korupcji” Fundacji Batorego. Kilka miesięcy po przejęciu władzy przez braci Kaczyńskich zawitała do jego łódzkiej fundacji policja i skonfiskowała wszystkie komputery. To samo zrobiono u niego w domu. Postawiono mu zarzut posiadania pornografii dziecięcej. Wyciągnęli z prywatnego albumu rodzinnego zdjęcie jego żony sprzed dwudziestu kilku lat, jako paromiesięcznego niemowlaka i mówią, że mają dowód. Chyba każdy w Polsce ma takie swoje zdjęcie, sfotografowany jako bobas na kocyku. To wyglądało jak policyjna prowokacja na zamówienie polityczne.
 
Padł wtedy strach na działaczy Zielonych?
 
– Na mnie nie. Byłem nawet zdopingowany do dalszych działań, ale niektórzy rzeczywiście poczuli się dziwnie. To nie jest zdrowa sytuacja, kiedy w każdej chwili mogą zapukać do ciebie, zrobić ci krzywdę tylko dlatego, że masz inne poglądy. Pamiętajmy, że prezydent tego kraju doszedł do władzy dzięki aferze związanej z atrapami bomb podłożonymi w stolicy przez tak zwanego gej-bombera, dokładnie na dwa dni przed drugą turą wyborów. Do dzisiaj uważam, że tylko fachowiec mógł skutecznie przygotować paraliż stolicy europejskiego miasta, nie powodując realnego niebezpieczeństwa. Wiedział jak działają służby policyjne, wiedział co włożyć do atrap, by psy reagowały jak na prawdziwą bombę. Za tym musiały stać służby specjalne, które chciały przypodobać się nowej władzy.
 
Wiem, że zszedłeś w tym czasie ze swoim komputerem do podziemia…
 
– Prowadziłem stronę internetową zieloni2004.pl w czasach, gdy w Warszawie został zaatakowany klub Le Madame (mieściła się w nim siedziba partii Zielonych – przyp. red.). Rzeczywiście zszedłem dosłownie do podziemia. Umieściłem się z komputerem pod jednym z akademików Politechniki we Wrocławiu i stamtąd starałem się redagować tę stronę. Oficjalne media niezbyt chętnie chciały informować o sytuacji w klubie Le Madame, który został zamknięty w atmosferze skandalu. Czułem się jak za komuny, kiedy po kryjomu przewoziłem bibułę z Warszawy do Wrocławia.
 
Jesteś dziś w wolnej Anglii. Kilka miesięcy temu ekolodzy blokowali tutaj budowę trzeciego pasa startowego na Heathrow. Mieli rację?
 
– Pewne formy działania są trudne do zaakceptowania dla części społeczeństwa, ale czasem tylko takie formy nacisku odnoszą skutek medialny. Bardzo szanuję działania Zielonych w każdym kraju. Teraz chciałbym odpocząć od polityki, ale na pewno zawsze będę gorąco kibicował ich akcjom.
 
Leciałeś kiedyś samolotem?
 
– Owszem, leciałem.
 
Brytyjscy ekolodzy twierdzą, że podczas jednego przelotu do atmosfery przedostaje się tyle szkodliwych gazów, że za karę powinniśmy wracać na piechotę…
 
– Mogę powiedzieć, że na szczęście tym razem do Londynu wybrałem się autobusem. Powinniśmy ograniczać korzystanie z takich środków transportu, które są bardziej energochłonne. Mam na myśli samochody z napędem na cztery koła, które dużo palą itd. Każdy może we własnym zakresie ograniczyć zużycie energii do minimum. Wiadomo, że na drugi kontynent łatwiej wybrać się samolotem, ale na co dzień powinniśmy dobierać bardziej przyjazne środowisku środki transportu.
 
Co zamierzasz robić w Londynie?
 
– Jestem otwarty na wszelkie nowe wyzwania. Myślę, że jako człowiek związany z mediami, muzyką i ekologią znajdę jakiś obszar, który mnie zainteresuje. Na pewno jest tutaj wiele ciekawych możliwości, które otwierają się przed każdym energicznym człowiekiem. Kilkanaście lat temu poznałem w pociągu Murzynkę, której hobby było wsiadanie do przypadkowych samolotów i lądowanie w nieznanych jej krajach. Pomyślałem, że fajnie mieć hobby, dzięki którym pozbywamy się lęku przed poznawaniem świata. Londyn to w sumie dobra baza wypadowa. Zastanawiam się, gdzie mnie później poniesie. Ale póki co, jest mi tu dobrze.
 
Tomasz Ziemba
author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj