Życie w UK

Jak w Londynie kręcono „Misia”

PRL przepadł bezpowrotnie, legenda filmu pozostała. Kultowa komedia „Miś” do dziś wzbudza zachwyt, a w szczególności podróż Ryszarda Ochódzkiego do Londynu. Specjalnie dla „Polish Express” Stanisław Tym zdradza kulisy kręcenia tych niemal historycznych scen.

Jak w Londynie kręcono „Misia”

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Film o niesfornym księciu >>

Polski sklep, na wystawie kiełbasy i wędliny, zaufany bank i zapierająca dech w piersiach sceneria Londynu. Podróż Ryszarda Ochódzkiego do stolicy Wielkiej Brytanii to do dziś jedna z najbardziej emocjonujących scen „Misia”. Już sam lot samolotem przyprawiał oglądających o zazdrość – co prawda atmosfera na pokładzie wciąż ociekała absurdami PRL-u, ale pasażer czuł, że jedną nogą stoi w lepszym świecie. Wielka Brytania symbolizowała w filmie przepaść gospodarczą i mentalną pomiędzy blokiem wschodnim, a wolnym Zachodem. Ale nie wszyscy wiedzą, że Londyn w „Misiu” był drobnym oszustwem. – Faktycznie, nie wszystkie sceny nakręciliśmy w Wielkiej Brytanii. Część z nich toczyła się w Warszawie – ujawnia na łamach „Polish Expressu” Stanisław Tym, odtwórca roli Ryszarda Ochódzkiego.

Wolontariat i amatorszczyzna
Jak pamiętają wielbiciele komedii, Ryszard Ochódzki musiał wykazać się niezwykłą przebiegłością, by dostać paszport i wyjechać na jeden dzień z kraju. Dokument nie należał, co prawda, do niego, a na plecach cały czas czuł oddech swojej żony, lecz dzielnie przemierzał ulicami miasta i bez najmniejszych problemów odnajdywał miejsca, gdzie osiedli przed laty jego polscy znajomi. Stanisław Tym zdradza, że wyjazdy zagraniczne ze Stanisławem Bareją miały bardziej przyziemny cel. – Chodziło głównie o niecenzuralne książki, które chętnie przywoziliśmy ze sobą do Polski. Mieliśmy przewagę nad celnikami, bo wystarczyło zapakować je w skrzyniach razem z materiałami filmowymi i nikt nie mógł ich otworzyć, bo naświetliłby nam klisze – mówi aktor.
Tak również było w przypadku „Misia”. Ekipa filmowa Barei spędziła w Londynie w 1979 roku tylko trzy dni. Jak mówi Tym, diety przyznawane przez Kinematografię Polską były śmieszne, dlatego na miejscu w Londynie do pracy zaprzęgnięto wszystkich znajomych Polaków, którzy tylko mogli im pomóc. – Na zdjęcia polecieli tylko aktorzy, reżyser, kamerzysta i kierownik produkcji. Poszliśmy na żywioł, dużo było w tym amatorszczyzny. Każdy zaprzęgał, kogo mógł, stworzyliśmy swojego rodzaju wolontariat – wspomina. Tak właśnie ekipa znalazła „Sklep pana Jana”, w którym Ryszard Ochódzki wręczał właścicielowi kamyk przywieziony „prosto z Jeleniej, przepraszam, z Jasnej Góry”. Rolę sklepikarza odegrał sam Stanisław Bareja, choć jego epizod pominięto w końcowych napisach.
Dziś sklep pana Jana nie zrobiłby na przeciętnym emigrancie wrażenia – w 1979 roku widok szynki, wędlin i pełnych półek potrafił ściąć z nóg niejednego mieszkańca kraju. Dla wielbicieli „Misia” mamy smutną wiadomość – sklep, który niegdyś mieścił się w dzielnicy Wandsworth od lat już nie istnieje, a w pamiętnym lokalu mieści się bar
z chińszczyzną, a zamiast kiełbasy podwawelskiej serwowany jest kurczak o smaku słodko-kwaśnym. Nie wiadomo też, jakie losy podzieliła pracująca tam piękna Murzynka, córka pana Jana. Stanisław Tym pamięta jedynie, że była to zawodowa aktorka z jednego z londyńskich teatrów, która wpadła na chwilę odegrać swoją rolę.
– Niestety, się spieszyła, a człowiek odpowiedzialny za spisywanie danych zaniedbał swoich obowiązków – tłumaczy Stanisław Tym. – Chcieliśmy później wysłać jej zdjęcia z planu i podziękowania. Nawet nie wiemy, w którym pracowała teatrze – ubolewa.

Prawda i fikcja
W filmie „Miś” nie brakuje reżyserskich tricków i drobnych oszustw. Odtwórca roli Ryszarda Ochódzkiego przyznaje, że część scen została sfingowana, a jedną z nich był między innymi bank, gdzie bohater miał wpłacić pieniądze. Załatwienie pozwolenia na filmowanie wnętrz instytucji finansowej przekraczało możliwości ekipy filmowej, dlatego bank sfilmowano jedynie z zewnątrz, a pod zmontowane klatki podłożono mówiący po polsku głos „dlaczego nie verstehen, my wszystko veststehen”. Należał on do znanego artysty-rysownika Jana Pieńkowskiego, który osiedlił się na Wyspach po II wojnie światowej. Sam Mellon Bank, mieszczący się na Trinity Square w pobliżu Tower Bridge, dziś już nie istnieje. W jego miejscu jest dziś zwykły pub.  Ale to nie koniec drobnych oszustw. Akcję na lotnisku Heathrow, gdzie urzędnicy z Immigration nie chcieli wpuścić żony Ochódzkiego do Anglii, w rzeczywistości nagrano w jednym z warszawskich pomieszczeń. Również tam, a nie na Wyspach, zarejestrowano dialogi Ochódzkiego z żoną Basią, choć już przelot samolotem i sceny na pokładzie były autentyczne. – Sceny kręciliśmy spontanicznie i nikt nie zawracał sobie głowy wcześniejszym wyszukiwaniem planów – podsumowuje po latach Stanisław Tym.

Tomasz Ziemba

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Film o niesfornym księciu >>

author-avatar

Przeczytaj również

Rekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajek
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj