Jak kupić żrący kwas w UK? To znacznie łatwiejsze niż myślisz!

fot: Evening Standard

12Bez Tytulu

Przez Wielką Brytanią przetacza się fala ataków z użyciem kwasu. Żrące środki stały się niezwykle popularną bronią wśród wszelkiej maści przestępców.

I trudno się dziwić – są poręczne, skuteczne i budzą strach, a co najważniejsze… kupisz je w każdym sklepie ze środkami gospodarstwa domowego! Reporterzy portalu Metro.co.uk zwracają uwagę na skalę tego problemu. W sklepach sieci Poundworld Plus można kupić niezwykle silne środki czyszczące w cenie zaledwie funta. 

Z kolei w Poundland zlokalizowanym na East Ham znajdziemy środki do udrażniania rur, niebzpiecznie w kontakcie z ludzką, skróą, a w pewnym sklepie w Newham produkt czyszczący, którego skład stanowi 91% kwasu siarkowego. Nie musimy chyba pisać, że jeśli znajdą się one w rękach szaleńców i przestępców mogą być niezwykle niebezpieczne.

"Czy to KWAS?" ZOBACZ atak na muzułmankę przed meczetem w Southampton [wideo]

"Samo posiadanie żrącego kwasu nie jest zakazane" –  komentuje dr Simon Harding, ekspert od przestępczości zorganizowanej z Uniwersytetu Middlesex. "Bardzo trudno w tej sytuacji udowodnić komuś jakieś nielegalne lub przestępcze zamiary. W dodatku napad z nożem traktowany jest jako usiłowanie zabójstwa, natomiast oblanie kwasem kwalifikuje się jedynie jako ciężkie uszkodzenia ciała".

Co gorsza bardzo często bywa, że sprzedawcy nie mają pojęcia jak niebezpieczne środki leżą na ich półkach! Reporterzy "London Evening Standard" nie mieli najmniejszych problemów z kupieniem środków czyszczących zawierających 91 procent kwasu siarkowego w dwóch sklepach na Mare Street w Hackney. Jeszcze mocniejszy środek – 93-procentowy – kupiono w Walthamstow, kilkanaście kilometrów dalej. Wszystkie te sklepy położone są nieopodal miejsc, gdzie doszło do głośnych ataków z użyciem kwasu!

Imigranci zaatakowani kwasem w Londynie! Ucierpiało 3-letnie dziecko i rodzice

Trzeba dodać, że rządowe wytyczne z maja 2015 roku w przypadku próby zakupu takiego środku nakazują kontrolę dokumentów potencjalnego klienta i przestrzeżenie go przed niebezpieczeństwami używania takiego środka. Jeśli kupujący wyda się podejrzany sprzedawca może wezwać policję lub odmówić sprzedaży. Niestety, praktyka pokazuje, że nic takiego nie ma miejsca, czego najlepszym dowodem są działania dziennikarzy "Metra" i "Standardu"…