Życie w UK
Irlandia: Sąd uznał, że mężczyzna, który bił młotkiem i dusił Polkę był niepoczytalny
Polak, który dusił bielizną i okładał młotkiem swoją partnerkę został uznany niewinnym próby morderstwo. Sąd w Irlandii uznał, że 37-letni Tomasz G. był niepoczytalny.
Wyrok ten zapadł w Central Criminal Court po długich, trwających aż dziewięć godzinach naradach ławy przysięgłych. Ostatecznie uznano, że pochodzący z Polski mężczyzna był niepoczytalny podczas ataku na swoją, również polską, partnerkę.
Oczyszczono go z zarzutów dotyczących usiłowania zabójstwa oraz umyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Zamiast do więzienia zostanie umieszczony w szpitalu psychiatrycznym Central Mental Hospital. Na 9 maja zaplanowano kolejną rozprawę w tej sprawie. Ma ona zdecydować o dalszym leczeniu Polaka.
Warto jednak w tym miejscu przypomnieć to, czego przebywający w Irlandii mężczyzna się dopuścił. 16 czerwcu 2016 roku G. zaatakował swoją partnerkę 30-letnią Alicję K. Jak ofiara zeznała przed sądem napastnik wielokrotnie uderzył ją w twarz. Następnie zatkał jej usta bielizną, blokując jednocześnie dostęp powietrza przez noc kciukami w taki sposób, aby ją udusić. Bił ją również młotkiem oraz wciskał palce w oczodoły. Kobieta straciła przytomność po tym, jak próbował ją brutalnie "napoić" płynem z butelki.
Jak czytamy na łamach irlandzkiego portalu "The Independent" K. zaczęła umawiać się ze swoim przyszłym oprawcą w 2006 roku, jeszcze gdy mieszkali w Polsce. W kilka lat później przenieśli się na "Zieloną Wyspę". Ona zaczęła pracować w Subway`u, on brał nocne zmiany w Maxol Garage. Mężczyzna stał się ofiarą napadu, który mocno odbił się na jego psychice. Odmówił wrócenia do pracy i zaczął zażywać Xanax.
Po pewnym czasie jego zachowanie zaczęło niepokoić jego partnerkę, szczególnie po śmierci dziadka w 2015 roku. G. zaczął ją obrażać i wyzywać, nazywać złą matką. Wyraźnie nie radził sobie ze swoimi emocjami. Wkrótce kobieta miała tego dość. Pewnej nocy po prostu wyszła z domu. Gdy wróciła została oskarżona o zdradę. Przyznała się, że pocałowała sąsiada i przeprosiła. Wiedziała, że zrobiła źle, było jej przykro, ale nie spodziewała się, że jej postępowanie będzie miało takie konsekwencje. Wygląda na to, że to było głównym katalizatorem ataku, który miał miejsce 16 czerwca.
Według biełgych lekarzy G. ma poważne problemy ze swoją psychiką. Miał on cierpieć na zaburzenia urojeniowe i wierzyć w to, że jego partnerka zatruwa jego jedzenie i picie oraz, że kradnie jego zeznania podatkowe.