Życie w UK
INTERWENCJA “POLISH EXPRESS”: Lidl zabrania pracownikom mówić po polsku
Po raz kolejny popularna sieć supermarketów okazuje się Polakom nieprzyjazna. Kilka miesięcy temu informowaliśmy, że duża część sklepów w UKprowadzi politykę nieuznawania polskich dowodów osobistych. Okazuje się, że podobne obostrzenia dotyczą posługiwania się językiem polskim przez pracowników.
Informację o tym, że język polski jest w Lidlu na cenzurowanym przekazał nam nasz czytelnik ze Szkocji. Z jego opisu wynika, że menadżerowie sklepu, w którym od pracuje od dwóch lat, bardzo dbają o to, aby wszelkie rozmowy pomiędzy załogą a klientami były prowadzone po angielsku. Nawet pomimo faktu, że obsługi przez polskojęzycznego sprzedawcę domagają się… sami klienci.
„W zeszłym tygodniu, kiedy stałem w kuchni z innym pracownikiem – również Polakiem, podszedł do nas menadżer i poinformował, że nie wolno nam rozmawiać z klientami po polsku. Tłumaczył, że takie są wymogi nowej polityki sieci” – pisze nasz czytelnik.
„Wielu klientów nie mówi dobrze po angielsku, a do naszego sklepu przychodzą właśnie dlatego, że można tu spotkać polskich pracowników” – usiłował tłumaczyć mężczyzna. Podane argumenty nie przemówiły jednak do przełożonego. „Usłyszałem, że albo dostosuję się do reguł, albo mogę iść do domu. Jestem jedynym żywicielem rodziny – nie mogę pozwolić sobie na utratę pracy, więc zdecydowałem się zostać” – relacjonuje.
Od tego momentu, kiedy klienci nawiązywali rozmowę po polsku, nasz czytelnik był zmuszony poinformować ich o zakazie. Zdziwieni Polacy nie kryli oburzenia. Kilku z nich zażądało rozmowy z kierownikiem.
„Kiedy na miejscu pojawił się zastępca menadżera zapytałem, czy rzeczywiście nie mogę obsłużyć naszych klientów i rozmawiać z nimi przy tym po polsku. Zastępca potwierdził, że takie właśnie wytyczne zostały odgórnie narzucone. Następnie, bez dalszych wyjaśnień odwrócił się plecami do klientów i pospiesznie oddalił” – relacjonuje nasz czytelnik i dodaje, że urażeni klienci zdecydowali się złożyć formalną skargę do centrali.
Nasz czytelnik zapewnia, że to pierwszy przejaw dyskryminacji, z jakim spotkał się na przestrzeni dziesięciu lat spędzonych na Wyspach. Podkreślił, że zakaz używania języka polskiego przez pracowników dyskryminuje zarówno załogę, jak i polskich klientów.
Interwencja redakcji
Nie wiemy, czy zakaz mówienia w ojczystym języku obowiązuje w równym stopniu Polaków co inne nacje. W całej sytuacji najbardziej niepokoi fakt, że dyskryminacja nie wynika z polityki pojedynczego sklepu, ale z założeń odgórnie przyjętego regulaminu firmy.
Czym kierował się Lidl wprowadzając takie restrykcje? Jak przekładają się one na atmosferę w miejscu pracy oraz relacje członków załogi z klientami, którzy wyraźnie domagają się pomocy polskojęzycznych pracowników? Na te i inne pytania postaramy się uzyskać odpowiedź od przedstawicieli zarządu sieci.
Jeśli sytuacja w waszym miejscu pracy wygląda podobnie – napiszcie do nas na alert24. Chcemy zbadać, jak duża jest skala zjawiska dyskryminacji języka polskiego wśród brytyjskich pracodawców. Czekamy na wasze opinie!