„Imigranci mają mówić po niemiecku nawet w domu” – domagają się sojusznicy Merkel

Członkowie Unii Chrześcijańsko Demokratycznej (CSU) z Bawarii– siostrzanego ugrupowania partii, z której wywodzi się kanclerz Angela Merkel, domagają się, aby mieszkający w kraju imigranci byli zobowiązani do posługiwania się językiem niemieckim nawet we własnym domu.

We wstępnej wersji propozycji czytamy: „Osoby, które pragną pozostać tutaj na stałe będą zobligowane do rozmawiania w języku niemieckim zarówno w miejscach publicznych, jak i z członkami własnej rodziny.

Postulat wysunięto jako odpowiedź na gwałtowny wzrost liczby imigrantów z Europy środkowej i wschodniej – Polski, Rumunii i Bułgarii, a także azylantów uciekających przed wojną w Syrii.

W październiku, jeden z wiodących dzienników z siedzibą w bawarskim Monachium, „Sueddeutsche Zeitung”, podał, że aby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe imigrantów, władze landu będą zmuszone przeznaczyć na ten cel część środków z budżetu organizacyjnego Oktoberfest.

Władze CSU obawiają się , że wzrost liczby imigrantów spowoduje zwrot części jej elektoratu w stronę radykalniejszej, jeśli chodzi o  poglądy na imigrację, Alternatywy dla Niemiec. Pierwsze oznaki walki o wyborców dało się zauważyć już wcześniej w tym roku, kiedy to właśnie CSU usilnie lobbowała za wprowadzeniem prawa ograniczającego przywileje imigrantów, wykorzystujących niemiecki system socjalny.

Najnowsza propozycja została jednogłośnie skrytykowana przez inne partie rządzące. „Nikt nie powinien się interesować, czy w domu mówię po litewsku, klingońsku czy gwarą północnoheską” – stwierdził sekretarz generalny CDU – Peter Tauber.