Życie w UK
„Imigranci doprowadzili do kryzysu mieszkaniowego. 65 proc. nieruchomości trafia w ich ręce”
Od czasu wprowadzenia przez rząd Laburzystów w 1997 roku polityki „otwartych drzwi” 65 procent wybudowanych od tego czasu mieszkań jest zajmowanych przez imigrantów. W okresie najbardziej wzmożonych migracji – od 2005 do 2009, odsetek ten był jeszcze wyższy i wynosił 89 procent.
Zdaniem ekspertów z organizacji MigrationWatch to właśnie fala imigrantów, która od 1997 napływa na Wyspy, oraz kreowane przez nich zapotrzebowanie na mieszkania sprawiło, że brytyjski rynek nieruchomości przezywa kryzys.
Ed Miliband oświadczył wczoraj, że w czasie 100 dni od wygranych przez laburzystów wyborów wprowadzi „jasny, wiarygodny i konkretny plan” rozwiązania problemu imigracji. Jak zauważa jednak MigrationWatch, to właśnie partia Pracy wprowadziła rozwiązania umożliwiające imigrantom ze wszystkich nowych państw członkowskich przyjazd na Wyspy, nie warunkując ich pobytu żadnymi obostrzeniami.
Ze statystyk wynika, że obecnie 14 procent brytyjskich gospodarstw domowych prowadzonych jest przez obcokrajowców. MigrationWatch twierdzi jednak, że wpływ imigrantów z Europy Wschodniej na kondycję rynku nieruchomości i tak jest mniejszy, niż teoretycznie mógłby być, bowiem przyjezdni z tego rejonu często wynajmują domy wspólnie. W efekcie jeden lokal zamieszkuje więc wiele „gospodarstw domowych”.
„Gdyby każde ‘gospodarstwo domowe’ tworzone na przestrzeni ostatnich 10 lat miałoby zamieszkiwać osobną nieruchomość, w Wielkiej Brytanii musiałoby powstawać 133 tys. domów rocznie, czyli 360 dziennie” – czytamy w raporcie Migration Watch.