Styl życia
Gasnący ogień olimpijski. Zła wróżba przed olimpiadą w Soczi?
Pożegnany tańcem kapłanek ogień olimpijski ruszył ze słonecznej Grecji do mroźnej Rosji. W niedzielę rozpoczęła się sztafeta, która swój finał będzie mieć w Soczi, miejscu zimowej olimpiady 2014 roku.
Oczywiście, jak to u naszych wschodnich sąsiadów bywa, wszystko musi być zorganizowane z największym rozmachem. Pochodnia, która przyleciała w specjalnej kapsule na pokładzie samolotu Aerofłotu, była witana na Placu Czerwonym z honorami godnymi głowy państwa. Sztafetę zainaugurował prezydent Władimir Putin. Zmierzając do Soczi przez 123 dni pojawi się na Biegunie Północnym, na najwyższym rosyjskim szczycie (Elbrus), zanurkuje w najgłębszym jeziorze (Bajkał), trafi nawet na stację kosmiczną. Na razie jednak są spore problemy z tym, aby utrzymać olimpijski ogień. W niedzielę były problem z przekazaniem płomienia, a w poniedziałek pochodnia gasła aż dwa razy. Chyba symbol sportowej rywalizacji i pokoju niezbyt dobrze czuje się na rosyjskiej ziemi…