Życie w UK
Francja wypowiedziała wojnę prostytucji. Kara za płatny seks wyniesie nawet €3750
Francuzi korzystający z usług prostytutek będą się teraz musieli mieć na baczności. Od dziś legalne będzie wystawianie swojego ciała na sprzedaż, ale nielegalne będzie jego kupowanie. Inaczej mówiąc od teraz za płatny seks karani będą klienci, a nie prostytutki.
O problemie prostytucji dyskutuje się we Francji od lat, a kolejne rządy proponują w tym względzie inne rozwiązania. W 2003 r. ustawa uznała za przestępstwo prostytucję „pasywną”, a zatem samo oferowanie odpłatnych usług seksualnych na ulicy lub przy drodze. Na baczności musiały się mieć wszystkie kobiety, które przechadzały się w skąpych i prowokacyjnych strojach, nawet wtedy, gdy nie zaczepiały one bezpośrednio mężczyzn.
Corbyn chciałby zalegalizować prostytucję w Wielkiej Brytanii
Z początkiem kwietnia francuscy parlamentarzyści uchylili ustawę z 2003 r. i wprowadzili zupełnie nowe prawo. Od teraz karani mają być mężczyźni, którzy płacą za seks, a nie same prostytutki. I choć brzmi to nieco absurdalnie, to od dziś prostytutki będą mogły całkowicie legalnie nagabywać klientów do skorzystania z ich usług, ale potencjalnym klientom nie będzie wolno się do nich zbliżyć.
Kara za skorzystanie z usług prostytutki wynosi €1500, a w przypadku „recydywy” – nawet €3750.
Nie wszystkie prostytutki przyjęły jednak nowe prawo z entuzjazmem, bo choć spadło z nich widmo kary, to teraz będą one się musiały jeszcze bardziej ukrywać. Prostytutki, które protestowały przed gmachem Zgromadzenia Narodowego w Paryżu wprost przyznały, że prawdopodobnie stracą bardziej ułożonych, bogatszych i mniej agresywnych klientów. – Staniemy w obliczu jeszcze większego ubóstwa, przemocy i stygmatyzacji – powiedziała rzeczniczka Strass, jednego z kilku we Francji związków zawodowych prostytutek.
Jednocześnie z wprowadzeniem nowego prawa rząd Francji zapowiedział pomoc prostytutkom w znalezieniu innej pracy. Rząd obiecał także wszystkim prostytutkom przebywającym we Francji nielegalnie, zalegalizowanie ich pobytu, ale pod warunkiem porzucenia dotychczasowego zajęcia.
Brytyjski pisarz pomaga Polakom walczyć z dziecięcą prostytucją