Życie w UK

Felieton: Warsztaty przekuwania Zła w Dobro

Dzisiejszy tekst piszę na ziemi ojczystej, a zaniosło mnie na nią – jako dziennikarza i pisarza – uczestnictwo w pewnym wydarzeniu kulturalnym na Dolnym Śląsku.

Felieton: Warsztaty przekuwania Zła w Dobro

I choć poczynione obserwacje są w większości pesymistyczne, jednak wierny swej zasadzie, by negatywy przekuwać w pozytywy, zapraszam Cię na „Warsztaty Przekuwania Zła w Dobro”.

Jak już pewnie zdążyłeś zauważyć, Drogi, Uważny Czytelniku, niniejsza kolumna to nie tyle enklawa peanów na cześć wielkości naszego narodu, co miejsce dzielenia się bardziej realistycznymi obserwacjami.

Piać z zachwytu nad samym sobą umie każdy, za to na wytknięcie nam tego czy tamtego nie każdemu zwyczajnie starcza odwagi. Niemniej, moi Czytelnicy pytają mnie co rusz: czy coś z takiego pisania wynika?

A konkretniej: czy z tej – jak mogą myśleć – nagonki na Polaków wynika coś pozytywnego? Kochani, ależ owszem! Z niej wynikają, a przynajmniej wynikać powinny, same pozytywy!
Oto Pozytyw nr 1: wspomniane wcześniej wydarzenie literackie, za sprawą Organizatora, okazało się wielką organizacyjną klapą. Lecz jakby tego było mało, Organizator wykazał się tam nie tyle chęcią i umiejętnością promocji czytelnictwa oraz szeroko rozumianej kultury, co autopromocją swej niekompetencji, megalomanii oraz zwykłego chamstwa.

Niekompetencji, gdyż prawie żaden z zaplanowanych projektów (koncerty, spotkania autorskie, warsztaty artystyczne, itp.) nie doszedł do skutku; megalomanii, gdyż mózg Organizatorów, niejaki Krzysztof, utajnił swoje nazwisko, zaś autorom kazał mienić się „Wielkim K” oraz chamstwem, gdyż niemal każdy z uczestników właśnie takiego określenia użył do opisania osobistej kultury tego „Wielkiego Krzewiciela Kultury” (Wielkiego KK).

No ale gdzie tu pozytywy, ktoś spytałby? Jak taką beznadzieję przekuć w cokolwiek dobrego? A jednak: te doświadczenia pozwolą mi teraz skutecznie ostrzegać instytucje kulturalne i innych rodaków przed współpracą z „Malutkim Ka” oraz jego pożal się Boże Stowarzyszeniem.

I nie, nie sądzę, by ostrzeganie przed brakiem odpowiedzialności społecznej było „kablowaniem”. Bo brak dużej wtopy to niekiedy dużo większy pozytyw niż malutki sukces.
Pozytyw nr 2: jak wspomniałem, brak kultury u „Wielkiego Krzewiciela Kultury” zaobserwowała (i podkreśla w swych relacjach) większość uczestników. Jednak „większość” oznacza, że była również „mniejszość”.

Mniejszość, która w swym przewrotnym i koniunkturalnym sercu, skondensowane chamstwo Organizatora wobec kolegów-autorów i koleżanek-autorek potrafi zrównoważyć swoim własnym interesikiem.

Ostatecznie, oni kilka swoich książek sprzedali, dobrą minę do złej gry zrobili, starannie wyselekcjonowane zdjęcia z imprezy na swoich blogach zamieścili, zaś wszystkie „niedoróbki” (według nich mało istotne) skrzętnie przemilczeli – więc co ich więcej może obchodzić?

Dla jakiejś głupiej sprawiedliwości i odpowiedzialności nie będą sobie przecież psuli dobrego image’u!

I tak oto poznałem się na niektórych znajomych… I proszę, pozytyw drugi: jakie to szczęście móc sprawdzić swoich znajonych „w praniu” i skorygować swoje o nich mniemanie.

I wreszcie Pozytyw nr 3: co „Wielkiemu KK” oddać muszę, to możliwość poznania wspaniałych ludzi, uczestników tego wydarzenia, dzięki którym, summa summarum, przyjazdu na Dolny Śląsk absolutnie nie żałuję.

Dodatkowo wierzę, że nasza jakże polska cecha łączenia się we wspólnej niedoli, tu okaże się nie jedynym i nie najmocniejszym ogniwem łączącym nas na przyszłość.

Jak więc widzisz, Drogi Czytelniku, Imigrancie, w życiu każdego z nas łatwo dopatrzeć się negatywów.

Łatwo jest się nimi karmić, szczególnie mieszkając na obczyźnie, czyli w miejscu niekoniecznie dla siebie wymarzonym.

Jednak o ile ból jest nieunikniony, to już cierpienie jest zazwyczaj naszym własnym wyborem. Bo to od nas zależy na jaką strawę przekuwać będziemy swoje negatywne doświadczenia.

To od nas zależy, jakim myślom damy się zawładnąć: czy negatywnym, robiącym z nas ludzi zgorzkniałych, nieprzyjaznych i pełnych pretensji, czy pozytywnym, robiącym z nas ludzi, którzy – choć piach nieraz sypie w oczy – umieją cieszyć się życiem.

Dzisiejszy jubileusz naszej gazety wykorzystuję więc jako idealną okazję, by Czytelnikom „Kija w mrowisko” oraz całego „Polish Expressu” życzyć jak największej ilości pozytywów, a jeśli już zdarzą się Wam negatywy, życzę Wam umiejętności przekuwania ich w pozytywne doświadczenia.

 

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj