Życie w UK

Felieton: Unijne przepisy – do pomocy czy do kitu?

Będąc obywatelami Unii, korzystamy z licznych przywilejów, z pozwoleniem na pracę w pierwszym rzędzie. Czy jednak unijne przepisy i zarządzenia zawsze są dla nas dobre? Czy są w ogóle przemyślane? Fakty świadczą, iż jest z tym różnie.

Felieton: Unijne przepisy – do pomocy czy do kitu?

Doszły do mnie ostatnio słuchy jakoby Unia Europejska chciała zdelegalizować zawód „człowieka-kartonu”, czyli ludzi przebranych za zwierzaczki, obwieszonych reklamowymi tablicami, itp.

Jaka jest przeciwko nim argumentacja unijnych myślicieli? Że taka praca jest „upokarzająca”. Aha, a więc działająca w Amsterdamie (pod nosem Unii) legalna dzielnica rozpusty to już nie jest upokarzające dla pracujących tam pań?

Zabrać jednym ludziom możliwość dorobienia w uczciwy sposób, a zezwolić innym na prowadzenie burdeli – oto unijna „równość i sprawiedliwość”. Podobne wyczucie „sprawiedliwości” Unia wykazała w głośnej dyrektywie w sprawie ziołolecznictwa.

Ktoś mądry odkrył, że oto dziurawiec może zaburzać działanie pigułek antykoncepcyjnych, zaś miłorząb oraz żeń szeń wchodzą w negatywną reakcję z Warfarinem, specyfikiem rozrzedzającym krew.

Unijny wniosek i dyrektywa: zaostrzyć kontrolę ziół! No proszę, czyli tego teraz chcą nas uczyć: wpływ Chemii na Naturę to nic poważnego, za to wpływ Natury na Chemię trzeba oreżimować.

Tymczasem dla normalnego człowieka te odkrycia powinny być jawnym sygnałem, że zamiast zakazywać dziurawca, może należy zmienić recepturę pigułek, a zamiast łykać chemię na rozrzedzenie krwi, może warto porzucić tłuste i naszpikowane chemią jedzenie, tę krew zagęszczające?

Zamiast zakazywać „człowieka-kartonu”, niechby Unia zakazała spożywania wieprzowiny trzy razy dziennie. Na śniadanie kanapka z szynką, na obiad kotlet schabowy, na kolację kiełbasa z grilla, a potem kwik u lekarza, że brzuch, że nadciśnienie, że boli tu i tam.

I czyż to nie istna paranoja, że medycyna naturalna zyskała sobie niechlubne miano „alternatywnej”, natomiast medycyna nowoczesna (oparta na chemii syntetycznej i zaleczająca jedynie objawy, a nie przyczyny samej choroby) nazywana jest medycyną konwencjonalną?

Jak daleko odeszliśmy od zdrowego rozsądku, żeby białe nazywać czarnym, a czarne białym? Medycyna ponoć idzie do przodu, co cieszyć powinno. Rozglądając się jednak wokół, łatwo dostrzeżemy, iż stan zdrowia społeczeństwa sygnalizuje coś wręcz odwrotnego.

Czy to tzw. problem systemu? Hmm, zależy jak na to spojrzymy: co dla jednego będzie problemem systemu, dla innego będzie właśnie jego zdobyczą.

Dla mnie problemem (nie tylko polskiego) systemu ochrony zdrowia jest np. umiejętność podtrzymywania zawałowców przy życiu nawet przez 20 lat, przy jednoczesnej totalnej nieumiejętności (niechęci?) tego systemu do wyleczenia serca pacjenta.

Dla innych natomiast to sukces, że chory nadal żyje. Dobrze wiemy, że medycyna pigułkowa nie dba o skutki uboczne (vide skandale z pigułką Vioxx lub Avandia).

Jak donosi mi zaufana dietetyczka, ludzie masowo przychodzą do niej z najprzeróżniejszymi problemami, które medycyna chemiczna zaleca im „zoperować lub zaakceptować”, ewentualnie przepisuje Paracetamol. Większy problem natomiast Unia widzi w ziołach, bo rzekomo „blokują drogę postępu”.

Potrzeba było np. dwóch lat pracy kilkudziesięciu unijnych ekspertów, by szacowna The Committee on Herbal Medicinal Products stwierdziła, że nasiona kopru włoskiego mają działanie przeciwskurczowe, wykrztuśne oraz wspomagają trawienie. Wieki temu, zielarki wysyłane były na stos – teraz wysyła się je na bezrobocie. No, rzeczywiście „postęp”…

Jest na świecie sporo osób leczących się pożywieniem, w tym wykorzystujących leczniczą moc naturalnych ziół. Problem w tym, że o tę naturalność coraz trudniej.

Nie oszukujmy się: zawsze jest jakieś „za” i „przeciw”, dlatego tak ważne jest w naszych czasach, by mieć oczy szeroko otwarte, by umieć słuchać innych, nie zaś mieć klapki na oczach i jak ten koń pociągowy iść przez życie drogą wyznaczoną przez innych, bo „tak trzeba”, lub że „lekarz tak uważa”.

W dzisiejszych czasach już nie stać nas na komfort bycia ignorantami, tym bardziej, że nikt nie jest nieomylny – w tym ci, którzy do ochrony naszych interesów zostali oficjalnie wyznaczeni. Dlatego chyba warto być nad wyraz czujnym i wyciągać własne wnioski, a że nie dzieje się dobrze, to chyba widzi każdy.

author-avatar

Przeczytaj również

Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj