Życie w UK

Felieton: Polisz mowa very nice

Pamiętam, gdy jako świeży narybek polskiej imigracji po raz pierwszy posłyszałem rozmowę między moimi rodakami, trochę już na emigracji zasiedziałymi.

Felieton: Polisz mowa very nice

Jakie było moje pierwsze wrażenie? To był istny szok! Język niby nasz, lecz – stosując słownictwo kulinarne – brzmiało to jak groch z kapustą.

Słucham, struktura dania niby polska, lecz zawartość jakoś mocno zangielszczała. Czemu oni tak mówią? Po co tak kaleczą nasz język!?

Dziś, po grubo ponad 10 latach własnej emigracji, już wiem, dlaczego oni tak mówią; już wiem, dlaczego ja sam tak mówię i skąd owe „kaleczenie” się bierze.

Czy coś się od tamtego czasu zmieniło? Niewiele, co najwyżej skala zjawiska, nieporównywalnie większa od czasów mojej emigracji.

Zaś większa skala to większa ilość zarzutów wysuwanych pod adresem emigrantów przez „rodowitych” Polaków: „zapomnieli mowy ojczystej!”, „szpanują”, „chcą być lepsi”.

Ci, którzy języka angielskiego dobrze nie znają, nie są w stanie stwierdzić tego osobiście i muszą uwierzyć tym, którzy go znają: mowa polska jest piękna, to fakt. W porównaniu z nią, język angielski wypada płytko i blado. Powiedziałbym wręcz, że prymitywnie.

Bo gdzie odmiany przez dwie liczby, trzy płcie i siedem przypadków? Gdzie feeria końcówek, gdzie liberalizm w szyku zdania? Gdzie „chłopak, chłopaczek, chłoptaś, chłopaczysko, chłopina, chłopisko” i gdzie wreszcie prosty „chłop”?

Mimo to, czasami liczy się nie piękno, nie przywiązanie do swojskości, a językowa praktyczność. Bo w mowie codziennej, zwięzłość i trafność zwrotów wygrywa z lirycznością i poczuciem estetyki.

Czemu mielibyśmy wypowiadać w języku polskim całe zdania do opisania danej rzeczy, mając do dyspozycji proste (czasami wręcz prostackie), lecz mimo to TRAFNE wyrażenie angielskie?

Przecież to nie z polskich, a z brytyjskich urzędów otrzymujemy pisma, na które zareagować jakoś musimy. To w tych pismach występują zwroty, czasami nie do przetłumaczenia wprost.

Czemu więc nie używać ich w oryginale? Z tego też powodu, emigrant rozumiejący takie uwarunkowania używać obu języków nie będzie wymiennie „dla szpanu”, nie z „zapomnienia mowy ojczystej”, nie ze zblazowania, a ze zwyczajnej praktyczności; czasami wręcz konieczności. Miałeś w pracy „zajęty dzień”? Nie. A może „było ruchliwie”?

Też nie! Powiesz zwyczajnie: było „busy”! Ta sama zasada tyczyć się może również Polaków z Polski, pracujących w zachodnich korporacjach.

Tyle się na ich głowy wylewa brudu za ich rzekomy językowy manieryzm, a mam duże wątpliwości, czy rzeczywiście słusznie.

Ale co ja tu w ogóle piszę… Powyższego, ani w ząb nie pojmie ten, kto zna tylko język polski, niejako nie mając wyboru po jakiemu gadać. Ale cóż – oto jakie mogą być czasami „skutki” znajomości więcej niż ojczystego języka…

author-avatar

Przeczytaj również

Eurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemDlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Dlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj