Życie w UK
Felieton: Na Wyspach babki nie dziergają na drutach, tylko rządzą
Babki „z jajami ze stali” w rządach wielu krajów to już fakt. Niejedna – jak na przykład Theresa May – nosi nawet męski numer buta (42), co wcale nie przeszkadza jej w ich kolekcjonowaniu i ubieraniu co ciekawszych egzemplarzy na spotkania na szczycie.
To tylko oznacza, że będąc ministrem spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii wciąż czuje się prawdziwą kobietą. Kobiety uczestniczą w rządzeniu i rządzą na całym świecie. Są członkiniami rządów, parlamentów, liderkami partii, związków zawodowych.
Premier Cameron czując, że Partia Konserwatywna zaczyna powoli wyglądać, jak znaleziona w górach zardzewiała konserwa z lat 70′ – postanowił ratować swój wizerunek zastępując podstarzałe męskie wygi całkiem fajnymi babeczkami. Można premiera kochać, można (nieoficjalnie) wylewać na niego wiadro pomyj.
Jednego mu wszak odmówić nie możemy – późno, bo późno, ale umie wyczuć trendy, dlatego, żeby odświeżyć swój i Partii Konserwatywnej wizerunek, postanowił wymienić wielu swoich ministrów i dać większą szansę kobietom.
Czy Nicky Morgan na stanowisku minister edukacji zacznie się zajmować poziomem brytyjskiego szkolnictwa, dostrzeże wreszcie, ile polskich dzieci mieszkających w UK zawyża poziom w swoich szkołach? Czy nowa minister środowiska Liz Truss zajmie się z werwą ochroną środowiska Wielkiej Brytanii?
Może nie to jest najważniejsze w przypadku tych pań. Najważniejsze jest to, że nawet zapiekli konswerwatyści muszą odświeżyć swoje szeregi, żeby nie zostać w tyle…