Życie w UK

Dym nad Tamizą

Miały być największe fajerwerki w Europie, wyszła kompromitacja. Zamiast kolorowych rakiet tysiące ludzi oglądały pod London Eye wielką ścianę dymu. W kilka minut w powietrze poleciał milion funtów!

Dym nad Tamizą

 

Miały być największe fajerwerki w Europie, wyszła kompromitacja. Zamiast kolorowych rakiet tysiące ludzi oglądały pod London Eye wielką ścianę dymu. W kilka minut w powietrze poleciał milion funtów!
 
Już na kilka godzin przed pokazem w okolicach Big Bena zgromadziło się 350 tysięcy ludzi. Zapowiadało się fantastycznie – wspólne odliczanie, głośne wybicie północy i dziesiątki ton pirotechniki lecącej w górę. Londyńczycy z zapartym tchem czekali na moment, aż stołeczne niebo rozświetlą najpiękniejsze fajerwerki, jakie można sobie wyobrazić. Radość trwała tylko kilka sekund. Po pierwszych strzałach London Eye i Big Ben zniknęły za kurtyną dymu, a zamiast świateł sztucznych ogni słychać było jedynie huk wystrzałów. – Zdaje się, że od jutra organizator zostanie bezrobotnym – ironizowali zawiedzeni mieszkańcy miasta.
 
Smoke on the water?
Tłum ludzi zaczął schodzić się pod Big Bena i London Eye późnym popołudniem. Najbardziej okupowanymi miejscami były okoliczne mosty i nabrzeża Tamizy. Ludzi przybywało z minuty na minutę. Nie przerażało ich nawet widmo ulewy – z nieba kropił deszcz, a nad miastem przez cały wieczór wisiały chmury.
Emocje rosły niemal z każdą chwilą. Zniecierpliwieni londyńczycy otwierali puszki z piwem i szampany, śpiewali i bawili się spoglądając na okoliczne zegary. Dokładnie piętnaście minut przed północą na Tamizie pojawił się statek. We wszystkie strony oddawał ogień, niczym wojenny okręt. Tłum ludzi zareagował aplauzem i krzykiem – każdy nie mógł się doczekać głównego pokazu sztucznych ogni. London Eye co minutę zmieniało barwy oświetlenia, nad niebem Londynu unosiły się łuny laserów, aż w końcu na ścianie jednego z wieżowców wyświetlił się zegar. Tysiące gardeł wspólnie odliczały minuty pozostałe do nowego roku. – Five, four, three, two, one… – i fajerwerki poszły w górę. Pierwszy aplauz widzów zgasł po kilkunastu sekundach, bo widok całkowicie zasłoniła ściana dymu. Opadający na miasto smog rozciągał się wzdłuż Tamizy do tego stopnia, że na pobliskim Waterloo Bridge widoczność spadła niemal do zera. Zawiedzeni londyńczycy zaczęli rozchodzić się do domów. – Smoke on the water – podsumował jeden z Brytyjczyków.
Setki kilogramów ładunków wybuchowych władze miasta rozmieszczały przy nabrzeżach Tamizy przez kilka tygodni. Pokaz przygotowywano głównie nocami, bo jak tłumaczyli urzędnicy, nie chcieli wzbudzać zainteresowania mieszkańców miasta ani paraliżować funkcjonowania ruchu ulicznego. Część pirotechniki przypłynęła pod London Eye na barkach. To z nich poszły w górę pierwsze wystrzały.
– Uciekam do domu. Nie wiem czy to jeszcze pokaz sztucznych ogni, czy może już Bin Laden zaczął strzelać – stwierdził 34-letni Krzysiek, który przyszedł nad Tamizę ze swoją dziewczyną Joanną. Ostatni weekend roku spędzili na Majorce, do Londynu postanowili wrócić specjalnie na sylwestra. – Rok temu było zupełnie inaczej. Jesteśmy naprawdę zawiedzeni – nie kryli emocji.
Świętujący nowy rok ludzie zauważyli, że tego typu pokazy wyglądają niezwykle efektownie, ale… w telewizji.
 
Zapijali w pubach
Sylwestrowy pokaz sztucznych ogni przygotowywał znany francuski pirotechnik Christophe Berthonneau. Ten sam, który w 2004 roku zaprojektował fajerwerki na otwarciu i zamknięciu olimpiady w Atenach. Człowiek ten jest nazywany „imperatorem pirotechniki”.
– Jestem w Londynie gościnnie i widziałem kiedyś o wiele lepszy pokaz w Polsce – mówi Artur Balcer, który przyleciał do Anglii, aby na własne oczy zobaczyć to, co do tej pory oglądał tylko na małym ekranie. – Wydali tyle pieniędzy na taki marny pokaz, dlatego wszyscy zawiedzeni zapijali potem w londyńskich klubach. Najdziwniejsze jest jednak to, że na tym pokazie było sporo Polaków, ale jak ktoś zobaczył lub usłyszał swojego, od razu odcinał się od własnych korzeni. Dlaczego Polakowi na obczyźnie nie mamy składać życzeń? Jednoczcie się, rodacy – apeluje.
 
Na ziemi i pod ziemią
W tym roku w okolice Big Bena można było dostać się bez większych problemów. Co prawda wyłączona z ruchu była stacja metra Westminster, za to bez dodatkowych utrudnień działały wszystkie pozostałe w centrum miasta. Najwięcej ludzi wybrało jako punkt docelowy okolice Waterloo, skąd dzieliło już tylko kilka kroków do Tamizy. Po raz pierwszy w historii londyńskie metro kursowało aż do samego rana, do tego przejazdy w sylwestrową noc były bezpłatne. To prezent noworoczny od burmistrza Londynu Kena Livingstona, aby wszyscy mieszkańcy miasta mogli bez problemów dojechać do domów. Rzeczywiście – złapanie wolnego pociągu w centrum miasta było łatwiejsze niż w zwykły, powszedni dzień.
Nie wszystkim londyńczykom udało się dojechać na czas w okolice London Eye. Wielu z nich północ zastała pod ziemią, w wagonach metra. Niedogodność ta najwyraźniej nie przeszkodziła im w dobrej zabawie – w powietrze tak samo wystrzeliły korki szampanów i serpentyny, a podłoga w pociągach lepiła się niczym w pubie po całonocnej zabawie.

– Byłem tam i widziałem to wszystko. Zabawa wyglądała całkiem fajowo, jednak najgorsze było sprzątanie po całej nocy – mówi Sebastian, bierny uczestnik sylwestrowej zabawy. – Wypadło mi akurat pracować – podsumował.

 

Tomasz Ziemba
 
author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj