Życie w UK

Duchowy Holocaust

„Wyobraźmy sobie, że z USA zostają nagle wypędzeni wszyscy imigranci z Polski. Nie z Irlandii czy z Meksyku, a jedynie z Polski. I jedynie dlatego, że noszą polskie nazwiska albo że ktoś odkrył, iż pod nazwiskiem Mlynar naprawdę kryje się Młynarz. To właśnie zrobiono w Polsce w 1968 roku wobec obywateli polskich o korzeniach żydowskich”.

Rasizm czy ksenofobia? >>

Pan Cogito w Southbank Centre >>

To cytat z artykułu, który dwa lata temu ukazał się w „Gazecie Wyborczej”, a napisał go Wiktor Osiatyński z okazji kolejnej rocznicy „Marca 1968”.
Właśnie wydarzenia z tamtego czasu i ich późniejsze reperkusje były tematem konferencji pod hasłem: „Marzec 1968 – kampania „antysyjonistyczna” i jej znaczenie dla stosunków polsko-żydowskich”. Taki był temat spotkania zorganizowanego przez Instytut Studiów Polsko-Żydowskich przy współpracy i pod patronatem Ambasady RP w Wielkiej Brytanii.

Byliśmy bierni

To, czego się dopuściły w tamtym czasie komunistyczne władze ówczesnej Polski, jest określane mianem największej od upadku hitlerowskich Niemiec kampanii antysemickiej w Europie. Stało się to w kraju, który bodaj w największym stopniu doświadczył skutków II wojny światowej, miał nieszczęście być miejscem, gdzie na skalę wręcz przemysłową uśmiercano Żydów tylko dlatego, że byli Żydami. Choć to nie my, jako naród wygnaliśmy Żydów z Polski, lecz ówczesne władze, to przecież przyglądaliśmy się temu – poza nielicznymi odważnymi – biernie. Ale takie oskarżenia ani podczas konferencji, ani w kuluarach nie padły, choć przyszła na nią liczna reprezentacja osób żydowskiego pochodzenia zmuszonych do opuszczenia Polski w 1968 roku oraz dziennikarzy żydowskich mediów.

Początki kampanii

Jednak to nie w 1968 roku zaczęła się ta antysemicka kampania. To, co nastąpiło wówczas, było fizyczną realizacją koncepcji, która powstała rok wcześniej. Według prof. Dariusza Stoły z warszawskiego Collegium Civitas, uczestnika konferencji, powód był następujący: W połowie 1967 roku, na skutek nacisków Moskwy, władze komunistycznej Polski uznały, że są stroną w konflikcie arabsko-izraelskim, w związku z czym potępiły Izrael i zerwały z nim stosunki dyplomatyczne. W tym czasie również tzw. mała stabilizacja, z której Gomułka był tak bardzo dumny, odchodziła w niebyt – polska gospodarka, i tak słaba – dołowała. Nastroje społeczne były coraz gorsze. Dodajmy jeszcze, że większość Polaków popierała „niewłaściwą” stronę w konflikcie bliskowschodnim, proizraelską postawę wykazywał też Kościół. W takich sytuacjach Żydzi bardzo się przydają – mniejszość żydowską w Polsce Gomułka określił mianem „piątej kolumny”. Zarzucił jej popieranie Izraela, a skoro go popiera, to jest nielojalna, a przez to niegodna zaufania. Wrogiem był już nie tylko „imperialistyczny Izrael”, ale wszyscy Żydzi, a głównie polscy.

 

Czystki

Machina propagandowa ruszyła z całą mocą – rozpoczęła się ostra kampania antyżydowska. W zakładach pracy organizowano wiece potępiające już nie tylko Izrael, ale domniemaną „piątą kolumnę. Jednocześnie bezpieka dokładnie śledziła zachowanie się społeczeństwa, skrzętnie notując postawy niezgodne z oczekiwaniami władzy, i meldowała: polscy Żydzi sympatyzują z Izraelem. Faktem jest, że w tym czasie wielu oficerów WP pochodzenia żydowskiego jawnie popierało Izrael. I oni poszli na pierwszy ogień. To ich w pierwszym rzędzie zaczęły spotykać szykany. Ci, którym Żydzi przeszkadzali, do tej pory siedzieli cicho, ale kiedy zaczęła się antyżydowska nagonka uznali, że teraz nadchodzi ich czas. Zaczęto od czystek w wojsku i innych resortach siłowych oraz w mediach – wyrzucano oficerów i dziennikarzy żydowskiego pochodzenia, przymierzając się do zrobienia „porządku” z wykładowcami wyższych uczelni. Wojskowym zarzucano nie tylko sympatyzowanie z Izraelem, lecz nierzadko szpiegostwo. Dość powiedzieć, że w samym tylko roku 1967 wyrzucono z wojska 200 wysokich rangą oficerów oraz 14 generałów – czystkę tę przeprowadził ówczesny minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski. Podobny los spotykał wyższej i średniej rangi urzędników państwowych, funkcjonariuszy partyjnych, naukowców i to nie tylko pochodzenia żydowskiego, lecz również Polaków, którzy głośno wyrażali swoje prożydowskie sympatie albo też osoby, które o pochodzenie żydowskie podejrzewano.

Jak problem zlikwidowano

Cała ta nagonka była bardzo na rękę frakcji „partyzanckiej” w PZPR, której liderem był Mieczysław Moczar. Środowisko to, składające się głównie z weteranów walczących podczas II wojny światowej w szeregach Gwardii Ludowej, a później Armii Ludowej oraz partyzantce radzieckiej, nigdy nie kryło się ze swoim antysemityzmem. Moczar jako minister spraw wewnętrznych, któremu podlegała milicja, SB, Wojska Ochrony Pogranicza i Jednostki Nadwiślańskie, był jednym z głównych sprawców antysemickiej nagonki i głównym jej wykonawcą. W 1968 roku rozpoczął się drugi i zarazem ostatni akt dramatu.
Po marcowych protestach, władza rozwścieczona fermentem w kręgach studenckich i wśród intelektualistów, przystąpiła do likwidacji „problemu żydowskiego”. Jej rezultatem było to, że Polskę opuściło około 40 – 50 tysięcy obywateli pochodzenia żydowskiego.

Polska uboższa bez Żydów

Dr Leszek Głuchowski z Brandeis University w Kanadzie, który wraz z prof. Antonym Polonskym jest współautorem książki pt. „1968 – 40 lat później”, uważa, że skutki owego „duchowego Holocaustu” mają dla Polski skutki złe, a dla polskich Żydów dobre i złe.
– Polska za sprawą 1968 roku została naznaczona piętnem kraju antysemickiego, straciła mnóstwo wybitnych ludzi i przez to wiele możliwości. Stała się też krajem uboższym kulturowo i kulturalnie. Prof. Leszek Kołakowski, jeszcze będąc w Polsce, był znany i ceniony na całym świecie, ceniony, jako polski filozof. Takich przykładów wybitnych ludzi, których wygnano z Polski w 1968 roku są setki. Dla Żydów jest to złe, że pozbawiono ich domów, pracy, przyjaciół, studiów, ale skutki dobre, to takie, że mogli zamieszkać w wolnych i zamożnych krajach, zadbać o swój rozwój, żyć w spokoju i normalności.
Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, próbował rozprawić się z pojęciem „żydokomuny”:
– Ten stereotyp utrwalił się w Polsce po 1945 roku bardzo mocno, a przecież to nie Żydzi wprowadzili w Polsce komunizm. Komunizm popierało może 10 procent środowiska polskich Żydów. Reszta, czyli znakomita większość, była „anty” i to z dwóch powodów. Pierwszy to religia, drugi to handel. Polska była zniewolona przez Związek Sowiecki, a nie Izrael, a przymusowym językiem obcym w szkołach był język rosyjski, a nie hebrajski.

Więcej na temat stosunków polsko – żydowskich w kolejnym numerze Polish Express.

Janusz Młynarski
 

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj