Dołek świńsko-warzywny

Kolejne podwyżki cen żywności w Polsce. Koniec wakacji będzie w Polsce smutny z dwóch powodów. Pierwszy to właśnie koniec wakacji, a drugi to podwyżki cen żywności, której ceny wzrosną nawet o 12 procent.

Daleka droga do drugiej Irlandii >>

Widmo recesji nad UK >>

Najbardziej podrożeje to, co najczęściej jadamy, a więc pieczywo, mięso, a także ziemniaki i przetwory z ziemniaków. Handlowcy tłumaczą jesienne podwyżki suszą i powodziami, bo tak się złożyło, że oba zjawiska wystąpiły w Polsce równolegle. Działo się to na przełomie czerwca i lipca. Żywioł zniszczył część upraw. Wówczas to w niektórych rejonach Polski słońce wypalało zboża, a w innych niszczyły je ulewy i powodzie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, z powodu klęsk żywiołowych zbiory zbóż będą w tym roku niższe o ok. 7-9 proc. niż w poprzednim sezonie. Skutkiem tego ceny pieczywa, kasz i makaronów wzrosną nawet o 8-12 proc.

Od września bochenek chleba ważący 60 dkg będzie kosztował prawie 1,8 zł, czyli o 20 gr więcej niż teraz.
Ceny chleba i bułek muszą, niestety, pójść do góry, ponieważ w ciągu tego roku zdrożała nie tylko mąka, ale również energia, ta druga o 15 procent. Trzeba też wspomnieć o płacach, które obecnie stanowią czwartą część kosztów produkcji pieczywa. Wychodzi więc na to, że cena mąki nie jest najdroższym elementem kosztów produkcji pieczywa, bo wynosi tylko 30 procent ceny chleba. W tym roku będzie to trzecia podwyżka – od stycznia pieczywo podrożało już o 15 procent.

Początek jesieni przywita nas również wyższą ceną warzyw. Z tych samych powodów, o których była mowa na początku, zbiory będą o 7 proc. mniejsze niż rok temu, ale to nic w porównaniu z tym, co czeka nas w zimie. Zimą marchew, pietruszka, buraki i ziemniaki kosztować będą nawet o 40-50 proc. więcej niż przed rokiem i o 6-9 proc. więcej niż obecnie. W związku z tym musimy być przygotowani również na to, że zdrożeją soki warzywne, mrożonki i inne przetwory.

Już za tydzień właściciele lokali gastronomicznych zapłacą za frytki więcej, za miesiąc również odbiorcy detaliczni. Cena frytek ma wzrosnąć o 10 proc., więc możemy być pewni, że o tyle, co najmniej, wzrośnie ich cena w barach czy restauracjach.

Najbardziej odczuwalny będzie jednak wzrost cen wieprzowiny, której ceny i tak są już bardzo wysokie.
Eksperci z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewidują wzrost cen mięsa wieprzowego nawet o 20 proc.
To efekt „świńskiego dołka”, czyli znacznego spadku produkcji trzody chlewnej. Ale jej produkcja spadła nie tylko w Polsce, lecz w całej Unii, w związku z czym raczej nie mamy co liczyć na tani, bezcłowy import. Hodowla trzody chlewnej uległa ograniczeniu, ponieważ w ciągu ostatnich dwóch lat nie była ona opłacalna.

Jest jednak szansa na wstrzymanie wzrostu cen dzięki decyzji Komisji Europejskiej znoszącej dopłaty do eksportu. Zgodnie z nią polskim zakładom mięsnym sprzedaż mięsa za granicę przestanie się opłacać. Wszystko dlatego, że do tej pory do 100 kg wieprzowiny Unia dopłacała im od 30 do 54 euro. Obecnie Polska eksportuje kilka tysięcy ton mięsa miesięcznie, czyli ok. 20 proc. całej produkcji. Kiedy więc mięso to trafi na wewnętrzny rynek, wzrost cen zostanie wyhamowany. Są też dobre wieści – w najbliższym czasie nie będzie podwyżek drobiu, owoców i przetworów mlecznych.
Owoce, a przede wszystkim jabłka i śliwki są w tym roku o wiele tańsze niż w ub. roku. Według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, rok temu za kilogram jabłek płacono w skupie 2,5 złotego, a dzisiaj 1,9 zł. Śliwki zaś kosztowały 2,8 zł, podczas gdy obecnie – 1,3 zł.

Janusz Młynarski