Praca i finanse

Daleka droga do drugiej Irlandii

Po nieudanych próbach zbudowania drugiej Polski przez Gierka, drugiej Japonii przez Wałęsę i czwartej Polski przez Kaczyńskich, Donald Tusk podjął się zbudowania w cztery lata drugiej Irlandii na zgliszczach którejś z kolei Polski, zachęcając przy tym emigrantów do powrotu z obczyzny. Tymczasem eksperci, nawet ci przychylni świeżo obranemu premierowi, mają poważne wątpliwości, czy Tuskowi i jego ekipie uda się spełnić przedwyborcze obietnice.

Daleka droga do drugiej Irlandii

 

 
Po nieudanych próbach zbudowania drugiej Polski przez Gierka, drugiej Japonii przez Wałęsę i czwartej Polski przez Kaczyńskich, Donald Tusk podjął się zbudowania w cztery lata drugiej Irlandii na zgliszczach którejś z kolei Polski, zachęcając przy tym emigrantów do powrotu z obczyzny. Tymczasem eksperci, nawet ci przychylni świeżo obranemu premierowi, mają poważne wątpliwości, czy Tuskowi i jego ekipie uda się spełnić przedwyborcze obietnice.
 
Przeciętny zjadacz chleba rzadko zdaje sobie sprawę z tego, że na efekt w postaci cudu gospodarczego składa się wiele elementów. Nie wystarczy podjęcie kilku spektakularnych decyzji, zmiany personalne i rewolucja w przepisach prawnych – do tego wszystkiego potrzebne jest jeszcze przyzwolenie społeczne, dobra koniunktura gospodarcza i odpowiedzialność następujących po sobie ekip rządzących i parlamentarzystów. Dopiero wówczas, kiedy te i inne elementy stworzą harmonijną całość, system zacznie działać. Ja akurat wolę przeczekać te cztery lata w Anglii i nie doświadczać na własnej skórze, jak naszym władzom idzie budowa „drugiej Irlandii” – mówi Dawid Bianusz, student ekonomii z Londynu. Dawid wcześniej głosował na PiS, ale teraz wybrał PO. – Głosowałem na PiS, bo liczyłem na to, że ucywilizują trochę Polskę, likwidując m.in. korupcję, ale się zawiodłem. Teraz zagłosowałem na PO, bo jest tam kilku ludzi, których cenię, ale nie wierzę w to, że przez cztery lata dokonamy dzięki nim takiego skoku. To niemożliwe.
 
Upór i konsekwencja
Gospodarka Irlandii jest obecnie jedną z najmocniejszych na świecie, ale status quo poprzedziło niemal dwadzieścia lat pracy i to w zupełnie innych warunkach. Należy również wziąć pod uwagę, że Irlandia, którą co prawda wstrząsały co jakiś czas kryzysy, przebywała cały czas w demokratycznej i kapitalistycznej „otulinie”, a do tego od 1972 była członkiem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Początek cudu gospodarczego w Irlandii przypada na koniec lat 80. Jeszcze w roku 1987 bezrobocie sięgało prawie 18%, a wzrost gospodarczy nie przekraczał 2%, ale i tak był wyższy niż w ówczesnej Polsce. W 1988 roku zaczęły się gruntowne reformy: finansów publicznych, rynku pracy, podatków. Dziesięć lat konsekwentnych działań sprawiło, że w budżecie na rok 1999 pojawiła się nadwyżka. Stało się tak dzięki znacznemu ograniczeniu wydatków budżetowych. Sektor publiczny nie tylko przestał szastać pieniędzmi obywateli, ale zaczął je gromadzić, dzięki czemu nie musiał ich w takiej czy innej formie zabierać obywatelom. Państwo – mając wystarczającą ilość pieniędzy – mogło sobie pozwolić na obniżanie podatków. Systematycznie zmniejszano też składki na ubezpieczenia społeczne. Poziom bezrobocia spadł o 10% i o tyle samo odchudzono administrację. Siłą rzeczy ograniczono socjalne benefity, czyniąc nieopłacalnym pozostawanie na zasiłku dla bezrobotnych. Zliberalizowano prawo pracy do tego stopnia, że pracodawca nie musiał się kłopotać o to, czy pracownik ma staż długi czy krótki, wysługę lat, jakie i jak długie urlopy mu się należą. Jedynym kryterium pracodawcy przy przyjmowaniu lub zwalnianiu pracownika było to, czy jest on przydatny do pracy czy nie. Obecnie trudno byłoby zarówno Irlandii, jak i Polsce w taki sposób przekształcać prawo pracy, bo regulacje unijne w tej kwestii obowiązują wszystkich członków UE, również w relacjach pracownik – pracodawca. Irlandia zdążyła jednak i m.in. dzięki temu ma jedną z najniższych stóp bezrobocia w UE, które od sześciu lat nie przekracza pięciu procent. Taka sytuacja sprawiła, że do Irlandii inwestorzy zagraniczni pchali się drzwiami i oknami. W ciągu dziesięciu lat 1300 dużych firm z całego świata zainwestowało tu swoje pieniądze, tworząc 150 tysięcy miejsc pracy.
 
Potrzeba więcej czasu
Jakie mamy szanse, by skopiować sukces Irlandii i to w ciągu czterech lat? Żadne – twierdzą eksperci. Cztery lata to zbyt krótki okres nawet na to, aby stworzyć mocne fundamenty pod cud gospodarczy. Jak twierdzą eksperci Bankiera, nawet dobry pomysł ma nikłą szansę realizacji, gdyż brakuje nam pewnej ciągłości w polityce gospodarczej państwa. Nie da się pewnych reform przeprowadzić w ciągu jednej kadencji parlamentu, to wymaga więcej czasu. Irlandzka partia Fianna Fail rządzi nieprzerwanie od przeszło 20 lat, zatem może sobie pozwolić na podejmowanie działań reformatorskich w kraju i działać w dłuższej perspektywie. Tymczasem żadna z dotychczas rządzących partii w Polsce nie dokonała, a nawet nie rozpoczęła solidnej reformy sektora finansów publicznych, a przecież od tego trzeba zacząć. Zamiast zmniejszać zatrudnienie i wydatki w sektorze publicznym, każda kolejna ekipa je zwiększa, Dodajmy do tego wysoki poziom deficytu budżetowego w relacji do PKB – przekracza on 3%. Państwo nadal zadłuża się u obywateli i ten dług wynosi już 100 miliardów dolarów. Prawo pracy nadal nie przystaje do rzeczywistości i hamuje rozwój gospodarki, składki ZUS wciąż są zbyt wysokie. W administracji państwowej pracuje nadal więcej ludzi, niż to konieczne, co pochłania pieniądze, które można byłoby wydać bardziej pożytecznie. Podatki są na tyle wysokie, że blokują rozwój przedsiębiorczości, sprawiając, że „szara strefa” ciągle ma się dobrze. Polska biurokracja to jedno z najgorszych przekleństw, jakie dotknęło nasz kraj, Bóg jeden raczy wiedzieć, ilu inwestorów odwróciło się na pięcie po wieloletnim czekaniu na różnego rodzaju decyzje, licencje, zezwolenia, które najczęściej służyły do tego, by wymusić łapówkę. Szczycimy się sześcioprocentowym wzrostem gospodarczym, a przecież w Irlandii 10-15% to codzienność. Produkt Krajowy Brutto w Irlandii wynosi 37.822 dolary, a w Polsce jedynie 14.700 dolarów
 
Nie poddawać się rezygnacji
Rezygnować jednak nie należy. Prof. Leszek Balcerowicz, twórca reformy finansowej państwa na początku lat 90 uważa, że powtórzenie sukcesu Irlandii jest możliwe. Trzeba jednak dokończyć prywatyzację i uniemożliwić politykom obsadzanie swoimi ludźmi przedsiębiorstw. Ponadto reform należy dokonywać wówczas, kiedy jest dobra koniunktura, by w jak największym stopniu zminimalizować ich skutki. Rząd Kaczyńskiego zmarnował dwa lata dobrej koniunktury.
Wzrost gospodarczy jest na razie wysoki, ale z prognoz wynika, że koniunktura mija. Płace rosną szybciej niż wydajność pracowników, pogarsza się konkurencyjność firm, powiększa deficyt na rachunku bieżącym, a nad tym wszystkim wisi ryzyko kryzysu na rynkach międzynarodowych.
Wydatki w sektorze publicznym można zmniejszać stopniowo, najważniejsze, aby już nie rosły. Trzeba też przyjrzeć się wydatkom na pomoc socjalną – nie jest tajemnicą, że często trafia do tych, do których nie powinna. Koniecznie należy rozważyć sprawę wcześniejszych emerytur, to przecież wpędzanie ludzi w bierność i depresję z powodu niskich świadczeń.
Balcerowicz uważa, że konieczne jest zniesienie zbyt sztywnych przepisów na rynku pracy, obniżenie wysokich kosztów pracy i usunięcie problemów z zakładaniem przedsiębiorstw. Należy ograniczyć liczbę koncesji i zezwoleń, ułatwiać egzekucję należności, a w edukacji położyć nacisk na umiejętności techniczne i ścisłe już od szkoły podstawowej.
– Rezygnacja z reform to narażanie kraju na większą emigrację i przegrana w kolejnych wyborach – uważa Leszek Balcerowicz. – Jeśli reform nie będzie, to nie ma szans, by dobra sytuacja utrzymała się dłużej.
Nie tylko do Irlandii nam daleko
Niestabilne prawo, złe przepisy gospodarcze, nadmiar biurokracji, za wysokie podatki, zbyt wysokie koszty pracy, brak reform, utrudnienia dla biznesu to grzechy w samej tylko gospodarce, które zdaniem Platformy Obywatelskiej popełniło Prawo i Sprawiedliwość wraz z koalicjantami.
Jedni chwalą PiS za to, że się do gospodarki nie wtrącał, inni za to samo ganią, argumentując, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości dopuszczono do wielu zaniedbań. Działacze Platformy Obywatelskiej w ramach porządków po rządach PiS, „zinwentaryzowali” dwa lata rządów Kaczyńskiego i z raportu wynika, że wzrost gospodarczy notowany za rządów PiS nie jest zasługą ekipy sprawującej władzę, lecz rezultatem dobrej koniunktury w Europie i na świecie, odpływu bezrobotnych poza granice kraju oraz faktu, że jesteśmy członkiem UE. To dzięki temu członkostwu mamy napływ inwestycji zagranicznych.
Polska ze swoim produktem krajowym brutto 7,1 euro jeszcze do niedawna była najbiedniejszym krajem Unii Europejskiej. To że już nie jest, nie jest zasługą nagłego wzrostu gospodarczego. Mieliśmy bowiem to szczęście, że 1 stycznia br. przyjęto w poczet członków UE dwa jeszcze biedniejsze państwa. Czuć się jednak zbyt pewnie nie możemy, bo zarówno w Rumunii, jak i Bułgarii wzrost gospodarczy jest tylko kwestią czasu, a ponadto wspomniane państwa nie wymagają aż tak wielkich nakładów, chociażby na infrastrukturę.
Jeśli już jesteśmy przy PKB, to daleko nam nie tylko do Czech, które w obozie państw postsowieckich wiodą zdecydowany prym – 11 tys. euro, lecz również do Węgier – 8,9 tys. euro czy Słowacji – 8,2 tys. euro, która jeszcze trzy lata temu miała PKB o 2 tys. niższy od Polski.
Z innych nieprzyjemnych danych przytoczyć należy to, że jesteśmy najbardziej zadłużonym państwem Unii – od października 2005 roku do sierpnia 2007 nasz dług zwiększył się o blisko 50 miliardów złotych. Gdyby nam przyszło nagle zwrócić nasze długi, to każdy statystyczny Polak musiałby wyjąć z bieliźniarki 3,5 tysiąca złotych. Inna niemiła wiadomość, to nadwyżka importu nad eksportem – 12,5 miliardów dolarów.
Co za nami, co przed nami
Jeśli chodzi o warunki do prowadzenia biznesu, to jesteśmy na 129. miejscu na świecie. Wyprzedzają nas kraje, o których nie słyszeli nawet absolwenci geografii. Wśród 10 nowych krajów członkowskich Unii pod względem ułatwień dla przedsiębiorców zajmujemy trzecie miejsce… tyle że od końca. Tu warto przypomnieć obietnice zarówno poprzednich ekip rządowych, a w szczególności ostatniej, której buńczuczne zapowiedzi, stworzenia lepszego klimatu dla biznesu pod postacią osławionego „Pakietu Kluski”. W Polsce przygotowania do rozpoczęcia działalności gospodarczej nadal zabierają od jednego do trzech miesięcy, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii kilka minut. Uchwalono również wiele ustaw, które utrudniały lub miały za zadanie utrudniać życie przedsiębiorcom – ukryte podatki, zaostrzenie kodeksu pracy, utrudnienie dostępu do funduszy europejskich.
Porządki po rządach PiS konieczne będą również w dziedzinie prywatyzacji, to jedna z bodaj najbardziej zaniedbanych sfer naszej gospodarki. Odchodzący rząd zakładał prawie pięć miliardów złotych wpływów z prywatyzacji, w rezultacie jednak były one 10 razy mniejsze. W ramach sprzątania po PiS należy się spodziewać również rozwiązania sprawy KRUS, którego Samoobrona broniła jak niepodległości. Równolegle konieczna będzie reforma prawa gospodarczego – sprawy w sądach gospodarczych ciągną się latami, podczas gdy w innych krajach europejskich decyzje sądu zapadają najpóźniej w ciągu trzech miesięcy.
Przed Platformą Obywatelską i jej koalicjantami stoi zadanie wyjątkowo trudne – nie tylko po PiS trzeba będzie sprzątać, lecz również po jego poprzednikach, albowiem nikt przy zdrowych zmysłach nie może twierdzić, że wyłącznie ekipa Kaczyńskiego jest winna całego zła w gospodarce. Zwyczaj spychania najtrudniejszych zadań, które stają przed każdym nowym rządem na następców, jest jak do tej pory mocno utrwaloną tradycją w naszej rzeczywistości. Jeśli politycy z Platformy odważą się ową złą tradycję zmienić, na pewno przejdą do historii. Na pewno nie jako twórcy „drugiej Irlandii”, ale jako budowniczy solidnych fundamentów „polskiego cudu gospodarczego. 
Janusz Młynarski
 
author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj