Życie w UK

Czeski sen w Toruniu

Psi fryzjer, kawiarnia dla mam z dziećmi, sklep z hamakami. Za granicą spotykamy je na każdym kroku, do Polski sprowadzają je nieliczni śmiałkowie. Choć ryzykują, ich przykład pokazuje, że w kraju da się zarabiać, i to nawet na najbardziej szalonych pomysłach.

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Bigos rządzi na Camden >>

Bartosz Tomaszewski, właściciel „Czeskiego Snu” jak wielu studentów marzył o własnej „imprezowni”, gdzie mógłby organizować koncerty czy pokazy filmowe. Braki finansowe zrekompensował samozaparciem.

Zarobił na zmywaku, zainwestował w sen
– Większość pieniędzy zarobiłem pracując przez kilka miesięcy na zmywaku w Anglii, a lokal wyremontowałem głównie dzięki pomocy przyjaciół – wspomina. Teraz toruńska „galeria muzyczna” przynosi zyski, a były student nie żałuje, że zdecydował się na własny biznes. Miejsce jest wyjątkowe z jeszcze jednego powodu. – Nazwę wziąłem ze świetnego czeskiego filmu – komentuje Bartek. – Choć trudno w to uwierzyć, wysłałem maila do jego twórców, a ci zgodzili się użyczyć mi nazwy i loga. Dzięki takim przykładom coraz więcej z nas przekonuje się, że sukces nad Wisłą jest możliwy. Na pytanie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości „Czy zamierzasz w przyszłości otworzyć własną działalność gospodarczą?”, aż 40 procent Polaków odpowiedziała twierdząco. – Najważniejsze jest to, aby pomysł na biznes był unikatowy, a biznesplan opierał się na realnych założeniach – radzi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Na naprawdę „unikatowy pomysł” wpadł w 2001 roku Paweł Strzelewicz, który jako miłośnik gier RPG nie mógł już patrzeć na brzydkie, zwyczajne kostki do gry. Sprowadzanie lepszych modeli z zagranicy było zbyt drogie, dlatego założył Q-Workshop i postanowił produkować je sam. W ciągu kilku lat produkcja doszła do 90 tys. rocznie, a obecnie to brytyjskie czy niemieckie firmy składają zamówienia u Pawła, którego firma jest jedną z pięciu najbardziej liczących się na świecie.

Biznesmen z dzieckiem
Pomysłu na firmę szukał też Adam Żelazowski z Warszawy. – Gdy zostałem ojcem uderzyło mnie, że nie ma w pobliżu kawiarni, do której mógłbym zabrać syna – opowiada. – Znałem takie miejsca w Londynie czy Berlinie, ale w Warszawie istniało tylko jedno, i to w odległej dzielnicy. Pomyślałem, że taki biznes to najlepsze wyjście dla ojca na wychowawczym – uśmiecha się. Powstanie „A Kuku” z ulgą przyjęli okoliczni rodzice, którzy wpadają tu na pyszną kawę, podczas gdy ich pociechy buszują w przeznaczonym dla nich kąciku. Działa tu też sklep, a każdą zabawkę maluchy mogą „wypróbować” na miejscu. – To świetny moment na otwarcie takiego biznesu – ocenia Marta, która do „A Kuku” przyjeżdża z synem z podwarszawskiej miejscowości. – Polacy chcą mieć dostęp do takich znanych z telewizji czy pobytu za granicą miejsc, a wciąż jest ich na tyle mało, że każde nowe staje się sensacją. Rzeczywiście, o „A Kuku” pisała już niemal każda gazeta, a TVN Warszawa wyemitowała poświęcony kawiarni program. O Q-Workshop pisały media nie tylko polskie, ale też Harvard Business Review czy Spiel Press. Twórca otrzymał też nagrodę Przedsiębiorcy Roku.

Wino i sushi w odwrocie
Jak widać w branżach debiutujących na naszym rynku o wiele łatwiej o powodzenie niż otwierając kolejny sklep spożywczy czy drogerię. Zdarza się, że przedsiębiorcy obserwując sukcesy, jakie odnosi chwilowo modna dziedzina inwestują w całkiem nietrafione pomysły. Przykładem mogą być tu winiarnie, otwierane przez ostatnie lata niemal na każdej ulicy. – Pomysł zdawał się dobry: Polacy zaczęli coraz bardziej znać się na winach, coraz chętniej je kupowali – komentuje Marek, właściciel jednego z takich upadłych sklepów. – Problem w tym, że na fali „winnej mody” poszerzał się asortyment supermarketów i sklepów osiedlowych, a winiarnie nadal powstawały masowo. Ani się obejrzałem, a w mojej okolicy było ich kilkanaście, dziś zostały dwie – wzdycha. Podobny los spotkał powstające jak grzyby po deszczu sushi bary. Zdawać by się mogło, że sushi zajmie w naszych sercach miejsce pizzy i pierogów, więc restauratorzy bez zastanowienia inwestowali w kolejne lokale. Miejski krajobraz zapełnił się tanimi sieciówkami, droższymi restauracjami i barami serwującymi sushi biurom i firmom. Rynek się zapełnił. – Wszystkim się wydaje, że sushi to świetny interes, ale trudno wyjść na swoje gdy serwuje je co trzecia restauracja, a do tego panuje kryzys – zauważa Oliver B. z warszawskiego Maguro Sushi. – W takiej sytuacji trzeba starać się przyciągnąć klientów, na przykład obniżając ceny. Mimo to wiele sushi barów upadło, niektóre nie przetrwały nawet trzech miesięcy – wzdycha. Na szczęście, w dobie powszechnie dostępnego internetu nie zawsze trzeba rzucać się na głęboką wodę i inwestować wszystkich oszczędności we własną restaurację czy sklep. Najprościej jest otworzyć swoje miejsce w sieci.

Sklep.pl
Polacy masowo zakładają e-sklepy pełne niespotykanych u nas towarów. Dzięki temu nie ryzykując wszystkiego, mogą sprzedawać co tylko dusza zapragnie, a nazwy mówią same za siebie: Hamaki.pl, Shopdance.pl czy Kadzidla.pl. W sieci upolujemy sprowadzaną z Anglii herbatę, brazylijskie stroje do samby lub czeskie piwo, a limitem jest tylko wyobraźnia sprzedających i ich klientów. W ten sposób dorabiają młode mamy czy osoby z małych miejscowości, które nie miałyby szans na otwarcie sklepu, gdyby nie internet.
Czy opłaca się ryzykować, by otworzyć własne – wirtualne lub realne – miejsce? Historie Bartka, Pawła i Adama pokazują, że tak, a Bartek cytuje motto, które dopingowało go podczas otwierania „Czeskiego Snu”: – Nie ma takiej fantazji, której wola i rozum ludzki nie zdołałyby przekształcić w rzeczywistość.

Sonia Grodek / Fot. GETTY IMAGES

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Bigos rządzi na Camden >>

author-avatar

Przeczytaj również

Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj