Życie w UK
Cynizm Borisa Johnsona: “W gabinecie premiera jestem na kontrakcie zerowym”
Boris Johnson twierdzi, że zajmowanie stanowiska w gabinecie politycznym Davida Camerona nie będzie kolidowało z jego główną funkcją burmistrza Londynu, jak również felietonisty w „Daily Telegraph”.
W poniedziałek Johnson zaczął pełnić pierwszą w historii równoległą funkcję burmistrza Londynu i członka gabinetu premiera. Ponadto zapewnił także, że bez problemu poradzi sobie także ze stanowiskiem w parlamencie oraz pisaniem do gazety.
Stwierdzenie Johnsona, że w gabinecie premiera jest zatrudniony na kontrakcie zerowym było jednak odebrane jako wyjątkowo cyniczny żart w złym guście.
W czasie kampanii wyborczej Ed Miliband, przegrany lider Partii Pracy zapowiadał, że skończy z kontrowersyjnymi umowami zerowymi, które nie dają pracownikowi gwarantowanych godzin pracy, prawa do płatnego urlopu, a często również wymagają uzyskania zgody na podjęcie innej pracy.
Johnson zapytany o swoje stawienie się w gabinecie premiera, odpowiedział: „To kontrakt zerowy. Zdecydowanie nie praca. Zaakceptowałem umowę, której Miliband chciał zabronić”.
Równolegle Johnson będzie otrzymywał wynagrodzenie w wysokości 67,060 funtów oraz pensję burmistrza 143,911 funtów jak również zapłatę za felietony w „Daily Telegraph”.